Jak donoszą dziennikarze z Brukseli, staje się jasne, że rozmowy zostały zerwane z powodu silnego oporu potężnej koalicji Wielkiej Brytanii i Niemiec, wspieranych przez Finlandię, Holandię i Szwecję. Przedstawiciele tych krajów domagali się dalszych cięć w unijnym budżecie, nie zgadzając się na najnowszą propozycję Hermana van Rompuya.
Szef Rady Europejskiej w czwartek wieczorem przedstawił swój trzeci projekt budżetu UE na lata 2014-2020, który zakładał łączne wydatki w wysokości 973 miliardów euro. Było to o kilkadziesiąt miliardów euro mniej, niż pierwsza propozycja Komisji Europejskiej. Van Rompuy "spier...ił"? Cięcia w wydatkach nie zadowoliły jednak części najbogatszych krajów UE i tym samym kluczowych płatników netto, którzy więcej do unijnego budżetu wkładają, niż z niego otrzymują.
Prym w koalicji na rzecz cięć miał wieść duet Angeli Merkel i Davida Camerona, aczkolwiek to Brytyjczyk zajmował zdecydowanie ostrzejszą pozycję. Merkel miała być Brytyjczykowi "przychylna". Wsparcia udzieliła im trójka mniejszych krajów, Finlandia, Holandia i Szwecja. Skrajnych cięć domagać miał się holenderski premier Mark Rutte, który chciał zmniejszyć budżet o dalsze sto miliardów euro. Cameron "zadowoliłby się" cięciami rzędu 50 miliardów euro, natomiast Merkel sugerowała "mniejsze" cięcia. Jak twierdzi brytyjska prasa, niemiecka kanclerz była "poirytowana" taktyką negocjacyjną Van Rompuya i Manuela Barroso, którzy mieli próbować izolować Camerona i dzięki jego marginalizacji osiągnąć porozumienie. To spowodowało zbliżenie pozycji Niemiec i Wielkiej Brytanii, tworząc potężny blok.
Jeden z brytyjskich negocjatorów powiedział wręcz dziennikowi "Guardian", iż "van Rompuy wszystko spier...ił".
Silni na rzecz cięć Zbliżenie pozycji Camerona i Merkel dodało wiatru w żagle brytyjskiej delegacji, która niezachwianie obstawała za dalszymi cięciami. Dziennikarze "Guardiana" twierdzą, iż Brytyjczycy byli "gotowi do kontynuowania negocjacji przez weekend", jednak "ręcznik na ring" wrzucił ostatecznie Van Rompuy. Szef Rady Europejskiej miał zdecydować, że chce przełożyć negocjacje, aby przygotować nową kompleksową propozycję.
Po zerwaniu rozmów na szczycie, syef Radz Europejskiej zastrzegł zresztą, że nie wyklucza dalszych cięć w następnych propozycjach budżetu UE na lata 2014-2020. - Nie mogę wykluczyć pójścia dalej (z cięciam), ale po dokładnym przygotowaniu (nowej propozycji) - powiedział bowiem Van Rompuy.
Połowiczne wsparcie Francji W obliczu koalicji brytyjsko-niemieckiej bardzo ważny był głos Francji, która również należy do najbogatszych krajów UE i płatników netto.
Francois Hollande - na szczęście m.in. dla Polski - bronił jednak propozycji Van Rompuya. Nie robił tego z chęci wsparcia słabszych państw, ale z troski o wysokie dopłaty do francuskiego rolnictwa, które zgodnie z ostatnim projektem budżetu były zadowalające dla Francji. Dla Hollanda nie ma zaś znaczenia fundusz spójności, który jest z kolei filarem dla Polski.
Tylko te dwa elementy budżetu - rolnictwo i spójność - do tej pory uchroniono przed cięciami.
Z innej pozycji
Kolejny szczyt budżetowy ma się odbyć w styczniu 2013 roku. Sytuacja na nim będzie jednak znacząco inna, niż na tym, który zakończył się dzisiaj. Cameron nie będzie na wstępie izolowany, ale będzie mógł się cieszyć pewnym wsparciem najważniejszego przywódcy w UE, Angeli Merkel.
Pozycja Polski natomiast będzie znacznie trudniejsza, bowiem Warszawa ma bardzo mało argumentów w starciu z takimi przeciwnikami, poza hasłami o "solidarności". Cięcia w kolejnej propozycji budżetu są więc niemal pewne.
Autor: Maciej Kucharczyk//kdj / Źródło: Guardian, BBC News, Telegraph, tvn24.pl