Posłowie w Bułgarii chodzą z rumuńskim komórkami

 
Posłom musi nie starczać kieszeni na telefonysxc.hu

Bułgarscy posłowie wpadli w psychozę. Wszyscy boją się podsłuchów, którymi nadzwyczaj chętnie posługują się tamtejsze służby. Chcąc obronić się przed inwigilacją, niemal każdy poseł zaopatrzył się w telefon z Rumunii. Jak informuje dziennik "Standard", ostatnio modne wśród parlamentarzystów stają się również komórki włoskie, rzadziej brytyjskie, bo są droższe.

W nabierającej rozpędu kampanii przed jesiennymi wyborami prezydenckimi i samorządowymi posłowie, liderzy partyjni i członkowie sztabów wyborczych czują się bardziej bezpieczni, korzystając z usług zagranicznych operatorów. Bułgarskie służby mają bowiem do nich trudniejszy dostęp.

Opozycja często przypomina, że szefem sztabu wyborczego rządzącej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) jest minister spraw wewnętrznych Cwetan Cwetanow, któremu podlegają służby specjalne.

Wygodna anonimowość

Tajne numery zagraniczne mają zarówno posłowie i działacze opozycyjni, jak i rządzącego obozu. Ostatnio opozycyjny turecki Ruch na rzecz Praw i Swobód zaopatrzył wszystkich swoich koordynatorów terenowych w zagraniczne komórki - twierdzi "Standard". Połączenia są względnie tanie, gdyż Bułgaria, Włochy i Rumunia są w tej samej strefie i roaming kosztuje niewiele drożej niż rozmowy krajowe.

Oprócz wyborów posłowie wolą unikać groźby podsłuchów również z przyczyn osobistych. Jak pokazały opublikowane na początku tygodnia oświadczenia majątkowe bułgarskiej elity politycznej, znaczna część posłów oprócz płac otrzymuje spore wynagrodzenia za konsultacje. Na przykład poseł, z zawodu lekarz ginekolog, otrzymał około 60 tys. euro za konsultacje dla towarzystwa ubezpieczeniowego i firmy ochroniarskiej.

Na pytania kto i w jakich sprawach prosi ich o konsultacje, posłowie nie odpowiadają, zasłaniając się ochroną danych osobowych.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu