W Portugalii rozpoczęły się przedterminowe wybory parlamentarne do liczącego 230 posłów Zgromadzenia Republiki. Głosowanie zakończy się o godzinie 20.
Głosowanie rozpoczęło się o godzinie 8 (9 w Polsce). Do wyborów dopuszczona została największa od 1975 roku liczba obywateli - ponad 10,8 miliona, wśród których są osoby rezydujące poza granicami kraju.
Zgodnie z sondażami frekwencja powinna przekroczyć 50 procent, choć komentatorzy przypominają, że w ostatnich latach wyraźnie spadała liczba uczestników wyborów w Portugalii. Odnotowują, że w wyborach prezydenckich w 2021 r. wzięło udział niespełna 40 proc. osób uprawnionych do głosowania.
Sondaże nie dają wystarczającego poparcia
Jeśli wierzyć ostatnim sondażom, żadne ugrupowanie nie uzyska wystarczającego poparcia do stworzenia rządu cieszącego się zaufaniem większości Zgromadzenia Republiki. Sytuacja taka utrzymuje się od 2015 roku.
Według czwartkowego badania ICS/ISCTE wybory nieznacznie wygra Partia Socjalistyczna (PS) premiera Antonio Costy. To centrolewicowe ugrupowanie może liczyć na 35 proc. poparcia, co przełożyłoby się na 92-106 mandatów w 230-osobowym parlamencie
Drugie miejsce przypadło centroprawicowej Partii Socjaldemokratycznej (PSD) Ruiego Rio. Z poparciem 33 proc. głosujących mogłaby ona zapewnić sobie w izbie od 87 do 101 miejsc.
Zgodnie z sondażem o trzecie miejsce powalczą konserwatywna partia Chega, Inicjatywa Liberalna (IL) oraz oparta o wyborczy sojusz komunistów i Zielonych Unitarna Koalicja Demokratyczna (CDU). Każde z tych ugrupowań, według badania, może liczyć na 6 proc. poparcia, co przełożyłoby się na 7-13 mandatów.
"To, ile osób stawi się na głosowanie, to największy sekret tych wyborów"
Z powodu utrzymującej się od grudnia wysokiej liczby zakażeń koronawirusem portugalska komisja wyborcza uruchomiła lokale wyborcze na jeden dzień 22 stycznia, aby uniknąć tłoku przy urnach w niedzielę. Szacuje się, że z możliwości wcześniejszego oddania głosu skorzystało blisko 300 tys. obywateli.
Jednym z wcześniej głosujących był zamieszkujący lizbońską dzielnicę Lumiar 45-letni Antonio Fonseca. W rozmowie z Polską Agencją Prasową przyznał, że udał się tydzień wcześniej do lokalu wyborczego z obawy o możliwość zakażenia podczas niedzielnego oczekiwania w tłumie wyborców. - To, ile osób stawi się na głosowanie, to największy sekret tych wyborów. Mniejszą tajemnicą jest, według mnie, sytuacja w parlamencie po wyborach. Wszystkie sondaże sygnalizują bowiem, że podobnie jak dotychczas u władzy pozostaną socjaliści z rządem mniejszościowym. Prawdopodobnie będzie on "utrzymywany przy życiu" przez ugrupowania skrajnej lewicy - powiedział Fonseca.
Mieszkaniec stolicy wskazał, że trudność w przewidzeniu frekwencji wyborczej wynika z faktu, że w ponad 10-milionowej Portugalii objętych kwarantanną jest ponad milion osób.
Zakażeni mogą zagłosować
Portugalska państwowa komisja wyborcza zgodziła się na udział w głosowaniu osób zainfekowanych koronawirusem oraz pozostających na kwarantannie po kontakcie z osoba zakażoną. Zaleciła jednak, aby osoby te pojawiły się w lokalach wyborczych podczas ostatniej godziny głosowania, a także aby przyniosły ze sobą długopisy.
Niedzielne głosowanie, to przedterminowe wybory, do których doszło w efekcie rozwiązania przez prezydenta Marcelo Rebelo de Sousę Zgromadzenia Republiki z powodu odrzucenia przez parlament 27 października 2021 r. projektu budżetu rządu Costy.
Źródło: PAP