Sprawa decentralizacji władzy na Ukrainie, mimo ustaleń w Mińsku, nie jest przesądzona. - Jeśli Moskwa pogrzebie porozumienia pokojowe, wrócimy do kwestii zmian w konstytucji - oświadczył Petro Poroszenko na posiedzeniu Rady Rozwoju Regionalnego w Kijowie. Eksperci wskazują, że decentralizacja jest jedynym punktem w porozumieniach mińskich, którym Rosja jest naprawdę zainteresowana.
Prezydent Petro Poroszenko dał do zrozumienia, że władze w Kijowie zrezygnują z wprowadzania zmian do konstytucji w kilku przypadkach. Jednym z nich jest łamanie porozumień pokojowych w Mińsku zarówno przez rebeliantów, jak i stronę rosyjską, która ich wspiera.
Drugim przypadkiem jest wprowadzenie w kraju stanu wojennego lub nadzwyczajnego.
Poprawki do konstytucji nie zostaną wprowadzone także wtedy, kiedy nie będzie postępów w politycznym i dyplomatycznym rozwiązania konfliktu zbrojnego w Donbasie.
"Zdecyduje naród"
Poroszenko zaakcentował, że "nie dopuści do wywierania presji z zewnątrz w sprawie reformy ustawy zasadniczej".
- Żaden z artykułów konstytucji ukraińskiej nie zostanie napisany w Moskwie, Brukseli czy Waszyngtonie. Zostanie napisany w Kijowie, a zdecyduje o tym naród ukraiński - powiedział.
Zapis o reformie konstytucyjnej na Ukrainie został zawarty w punkcie 11. dokumentu podpisanego 12 lutego w stolicy Białorusi pt. "Kompleks działań w sprawie realizacji mińskich porozumień".
Ukraiński publicysta Serhij Rachamnin, powołując się na źródła w dyplomacji, ujawnił, że autorem punktu 11. jest Władisław Surkow, doradca prezydenta Rosji Władimira Putina.
"Jeden z dyplomatów, analizujący zachowanie delegacji rosyjskiej podczas rozmów pokojowych, powiedział, że był to jedyny punkt umowy, którym Rosja była naprawdę zainteresowana" - relacjonował Rachmanin.
Zgodnie z porozumieniami mińskimi, reforma konstytucyjna na Ukrainie powinna zostać wdrożona do końca 2015 r.
"Szczególny status"
31 sierpnia parlament Ukrainy uchwalił w pierwszym czytaniu projekt ustawy o zmianach w konstytucji, które zakładają decentralizację władzy, w tym na kontrolowanych przez separatystów terytoriach w Donbasie.
W przepisach przejściowych do ustawy zasadniczej zawarto zapis o "szczególnym statusie" samorządów na obszarach opanowanych przez rebeliantów.
Poroszenko mówił, że dadzą one więcej władzy samorządom lokalnym i że Rosja nie jest z nich zadowolona, ponieważ żądała nie tylko federalizacji Ukrainy, ale konfederacji, która związałaby z Rosją południowo-wschodnie obwody.
Drugie i ostatnie głosowanie nad poprawkami, wymagające większości konstytucyjnej (300 głosów), odbędzie się najprawdopodobniej po wyborach samorządowych, zaplanowanych na Ukrainie 25 października.
"Nie utrata, a odzyskanie"
Podczas posiedzenia Rady Rozwoju Regionalnego w Kijowie Petro Poroszenko podkreślił, że w kwestii reformy konstytucyjnej władze w Kijowie nie będą działać pochopnie.
Przekonywał, że "decentralizacja władzy nie ma nic wspólnego z federalizacją i nie będzie dotyczyła bezpieczeństwa narodowego, polityki zagranicznej, walki z korupcją i obrony praw człowieka.
- Zmiany w konstytucji nie będą oznaczały utraty terytoriów, a wręcz odwrotnie - stwarzają szanse i perspektywę ich odzyskania - uzasadniał prezydent.
Tym samym odniósł się do zarzutów przeciwników decentralizacji władzy i nadania "szczególnego statusu" samorządów na obszarach Donbasu, opanowanych przez rebeliantów, którzy twierdzą, że to osłabi Ukrainę, na czym skorzysta Rosja.
Przeciwnicy decentralizacji władzy dowodzą, że władze nie powinny zmieniać konstytucji w czasie, kiedy na wschodzie kraju przebywają wojska rosyjskie. Przekonują, że o zmianie konstytucji powinni zdecydować Ukraińcy w drodze referendum.
Autor: tas/mtom / Źródło: Ukraińska Prawda, UNIAN, zn.ua
Źródło zdjęcia głównego: ATO/Facebook