Brytyjska prasa zastanawia się, ile czasu jeszcze Jacqui Smith będzie piastować stanowisko szefa MSW. Kolejna wpadka - tym razem z powodu męża i jego zamiłowania do pornografii - może kosztować ją karierę.
Powodem najnowszych problemów Smith jest jej własny mąż Richard Timney oraz brytyjskie prawo, które nakazuje osobom publicznym ujawnianie wszystkich wydatków, których rekompensaty domagają się od budżetu z racji wykonywanych obowiązków.
Jednym z takich wydatków przedłożonych Izbie Gmin, był rachunek za telewizję kablową. Znalazła się w nim kwota 10 funtów za oglądanie filmów porno. Wiernym widzem filmów - jak wyśledziła bulwarówka "Daily Mail" m.in. takich jak "Szczęśliwi mężowie i chętne żony" czy "Spocony seks" - był mąż Smith, Richard Timney.
Mąż oglądał filmy na kanale dla dorosłych, gdy żona była poza domem w okręgu wyborczym w Redditch, 6 i 8 kwietnia 2008 roku.
Minister zmieszana, ale nie wstrząśnięta
Smith zapewnia, że nie miała świadomości, jakie szczegółowe pozycje zawierał rachunek na 67 funtów, który przedłożyła do zwrotu. Przeprosiła za "omyłkowe załączenie" rachunku za telewizję i zapowiedziała, że pokryje go z własnej kieszeni, ale nie zamierza się w związku z tym podać do dymisji.
Smaczku sprawie dodaje fakt, że mąż szefowej MSW jest jej parlamentarnym asystentem i dostaje z tego tytułu 40 tys. funtów rocznie płatnych z kieszeni podatnika. Na dodatek, do ustawowych prerogatyw Smith należy określanie tego, co sektorowi usług i rozrywek o treści seksualnej wolno, a czego nie. A Smith znana jest z ostrej polityki wobec przemysłu rozrywkowego.
To już koniec?
Brytyjska prasa, zastanawiając się czy to już koniec ministerialnej kariery Smith, przypomina, że to nie pierwsza wpadka pani minister, której powodem jest jej zamiłowanie do oszczędzania kosztem podatnika, mimo że zarabia całkiem nieźle - aż 141,8 tys. funtów rocznie.
Uprzednio wytknięto Smith, że od 2001 r. przedłożyła rachunki na ponad 150 tys. funtów z tytułu zwrotu wydatków na dom w Redditch (rodzinny dom, w którym mieszka mąż i dwóch synów), twierdząc, że nie jest to główny dom, w którym mieszka. Jej głównym domem ma być pokój, który wynajmuje u siostry w południowym Londynie.
Smith jest tak skrupulatna w przedkładaniu swoich rachunków, że jedna z pozycji, za którą żądała zwrotu, dotyczyła zatyczki do wanny na sumę 88 pensów.
Na razie jednak oficjalnie brytyjski rząd nie potępił wpadki Smith, doceniając jej wysiłek na rzecz "wyjścia z nieumyślnego błędu". Richard Timney przeprosił zaś zaś za "zakłopotanie", w które wprawił swoją żonę.
Źródło: PAP, "Daily Mail"