Co 20 lat ONZ zwołuje na kilkudniową konferencję urbanistów z całego świata, by rozmawiać o tym, jak radzić sobie z napływem ludności do miast i funkcjonalnością wielkich ludzkich skupisk. W poniedziałek rozpoczyna się konferencja, która po raz pierwszy ma się zakończyć przyjęciem przez ONZ "mapy drogowej" do lepszej przyszłości najbiedniejszych, żyjących w slumsach.
Na wszystkich kontynentach w slumsach i biednych osiedlach tworzących się wokół mniejszych miejscowości, w skrajnie trudnych warunkach żyje ponad 900 mln ludzi, co oznacza niemal co siódmą osobę na świecie. W samych miastach odsetek ludzi żyjących w slumsach to aż 25 procent.
Ludzie uciekają do miast
W tym roku ONZ po raz pierwszy stwierdziła, że powstające często nadzwyczaj szybko i najczęściej w sposób niekontrolowany slumsy stają się "dominującym typem osiedlania" na Ziemi w XXI wieku.
Urbaniści, politycy i naukowcy w ciągu czterech dni (do czwartku 20 października) mają rozmawiać o modelach włączania slumsów w miejskie struktury lub tworzenia dla nich oddzielnych administracji.
To podejście wyrasta z przekonania, jakie potwierdzają liczne badania ostatnich dekad, że w slumsach - niesprawiedliwie kojarzonych z przemocą i bezprawiem - w istocie tkwi ogromny potencjał innowacyjności i setek milionów nowych miejsc pracy. Część ekspertów twierdzi, że olbrzymie slumsy, jak np. w Bombaju w Indiach czy w Mexico City, stworzyły przez dekady własny rynek i generują przychody o wartości setek milionów dolarów rocznie. W sumie slumsy wszystkich kontynentów ze swoją siłą nabywczą stałyby się drugą najpotężniejszą gospodarką świata, generując produkty o wartości mniejszej tylko od Stanów Zjednoczonych - zwraca uwagę agencja Reutera.
ONZ chce stworzyć dla slumsów "mapę drogową", bo według przewidywań specjalistów, w połowie tego stulecia w miastach będzie żyło już 66 proc. ludności świata. Obecnie jest to 54 proc. populacji.
Największe problemy dotyczą Afryki. Tam aż 62 proc. ludności żyjącej w miastach próbuje codziennie przetrwać w slumsach, a 90 proc. ziemi nie ma udokumentowanej przynależności. To prowadzi do życia w ciągłym strachu przed wyrzuceniem z domów zbudowanych własnymi rękami.
Największy problem: brud i brak wody
W miejscach takich jak Kibera - ogromne osiedle na obrzeżach stolicy Kenii, Nairobi - co najmniej połowa dzieci nie otrzymuje żadnej edukacji lub otrzymuje ją poza kontrolą urzędników i państwa, często w kościołach i różnych stowarzyszeniach. Mieszkańcy slumsów takich jak Kibera żyją też za mniej niż dolara dziennie.
Uczestnicy konferencji chcą stworzyć plan pomocy dla tego typu miejsc, w pierwszej kolejności dbając o stworzenie niezbędnej dla życia infrastruktury. Chodzi o sieci wodociągów i dostęp do toalet. Ich brak prowadzi do szerzenia się chorób i nie skłania mieszkańców do dbania o czystość wokół siebie.
Agencja Reutera, komentując przygotowania do konferencji pod egidą ONZ, cytuje przedstawicieli działającej głównie w Azji organizacji Orangi Pilot Project (OPP), która instaluje toalety w społecznościach od dekad żyjących w slumsach. Jej badania obejmujące ponad 112 tys. domów, w których zainstalowano w ostatnich dekadach toalety, świadczą o tym, że wraz z możliwością pozbywania się odpadów w cywilizowany sposób, poziom świadomości potrzeby dbania o otaczającą przestrzeń wśród mieszkańców wyraźnie wzrósł. Dzięki takim projektom OPP około miliona ludzi na świecie żyje w choć nieco lepszych warunkach.
Autor: adso//rzw / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org