Gotowi wyjść Rosjanom na spotkanie. Polacy na straży bałtyckiego nieba


Jeśli tylko rosyjskie samoloty zbliżą się bez zapowiedzi do państw bałtyckich, polskie F-16 zostaną poderwane w powietrze. Od końca grudnia tak będzie wyglądała służba pilotów i personelu naziemnego na dyżurze w ramach NATO. Dla Polaków będzie to dziewiąta misja. Po raz pierwszy skorzystają z bazy w Estonii.

Sojusznicza misja Baltic Air Policing jest odpowiedzialna za nadzór przestrzeni powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii, które nie mają własnego lotnictwa myśliwskiego. Rozpoczęła się w 2004 roku, gdy te trzy państwa przystąpiły do NATO. Odtąd pozostali członkowie sojuszu rotacyjnie wysyłają do nich swoje samoloty na kilkumiesięczne dyżury.

Przez dekadę myśliwce NATO korzystały wyłącznie z bazy w Szawlach na Litwie. Z czasem zaczęły startować i lądować także w Amari w północno-zachodniej Estonii. W okresach, gdy aktywność rosyjskiego lotnictwa nad Bałtykiem była bardziej intensywna, na przykład po aneksji Krymu, sojusznicy z zachodniej Europy przysyłali swoje maszyny także do Polski, na lotnisko koło Malborka tuż obok obwodu kaliningradzkiego.

Oficjalne przejęcie odpowiedzialności przez naszych lotników jest zaplanowane na 2 stycznia 2020 roku, ale tak naprawdę pierwszy dyżur polskie F-16 rozpoczną 31 grudnia tego roku – poinformowała portal tvn24.pl major Adriana Wołyńska, p.o. rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, które odpowiada za misje zagraniczne polskich żołnierzy.

Polska misja lotnicza w państwach bałtyckich potrwa cztery miesiące. Trzon kontyngentu wystawi 32. Baza Lotnictwa Taktycznego w Łasku niedaleko Łodzi. To stamtąd będą pochodziły cztery samoloty F-16 i większość personelu. Tam też służy dowódca kontyngentu ppłk Krzysztof Duda.

Jak podało sojusznicze dowództwo lotnictwa NATO, do Estonii wybiera się około 140 Polaków. W postanowieniu prezydenta, które zawsze jest wydawane, jeśli polskie wojsko jedzie na misję zagraniczną, górną granicę liczebności kontyngentu określono na 150 osób. To dlatego, że siły zbrojne zwykle ustawiają ten limit nieco wyżej niż faktyczna liczba uczestników misji.

Odpowiedzialność za ochronę państw bałtyckich Polacy będą dzielić z lotnikami z Belgii. Oni będą dyżurować z bazy w Szawlach na Litwie. Siły Powietrzne Polski i Belgii łączy to, że ich podstawową bronią są samoloty wielozadaniowe F-16.

Samoloty F-16 wróciły do bazy w Łasku po remoncie (materiał z 26 lipca 2019 r.)

Kiedy samoloty NATO podrywane są w powietrze?

Zwykle wtedy, gdy rosyjskie statki powietrzne przemieszczają się w sposób niezgodny z przyjętymi zasadami. Chodzi o przypadki, gdy przed startem nie został podany plan lotu albo gdy wyłączony jest transponder, czyli pokładowe urządzenie umożliwiające identyfikację maszyny. Zdarza się też, że rosyjskie samoloty i śmigłowce nie odpowiadają na próby nawiązania łączności radiowej albo że zgłaszany jest lot samolotu transportowego, podczas gdy w rzeczywistości w powietrze wzbija się bardzo podobny, bazujący na tej samej konstrukcji samolot rozpoznawczy.

Jak poinformowało litewskie ministerstwo obrony, do ostatniej interwencji samolotów NATO doszło 14 grudnia. Wystartowały one na spotkanie transportowca An-26, który leciał z głównego terytorium Rosji do obwodu kaliningradzkiego. Powodem startu był wyłączony transponder, choć rosyjscy lotnicy utrzymywali łączność radiową i złożyli plan lotu.

Z reguły tak zwane przechwycenia, czyli spotkania maszyn NATO z rosyjskimi mają miejsce w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad Morzem Bałtyckim.

Naruszanie przestrzeni powietrznej NATO

Przypadki naruszenia granicy państw Sojuszu Północnoatlantyckiego zdarzają się sporadycznie. Dla przykładu w roku 2014 w regionie Bałtyku przechwyceń było 150 a naruszeń przestrzeni powietrznej – 10. Za każdym razem rosyjskie samoloty nad Bałtykiem na krótko przekraczały granicę strefy należącej do któregoś z państw, a następnie wracały do przestrzeni międzynarodowej.

Mimo że przechwycenia odbywają się w przestrzeni międzynarodowej, każdy taki lot ma charakter misji bojowej. Lotnicy wiedzą, że to nie są ćwiczenia i są gotowi na każdy scenariusz. W pierwszych czterech miesiącach 2019 roku, gdy Polacy pełnili poprzedni dyżur w państwach bałtyckich, nasze F-16 zaliczyły 22 tego typu starty. Była to trzecia pod tym względem misja polskiego kontyngentu w ramach Baltic Air Policing. Więcej startów bojowych było tylko w roku 2017 (29 razy) i 2014 (25 razy).

Ćwiczenia w trybie alarmowym

Prócz startów bojowych są też loty treningowe. Samoloty są podrywane w powietrze w trybie alarmowym, ale to tylko ćwiczenia. Podczas dyżuru na początku 2019 roku polscy lotnicy mieli 119 tego typu ćwiczeń, co było rekordem wszystkich kontyngentów.

Statystycznie rzecz biorąc, starty treningowe odbywały się więc niemal codziennie, a loty bojowe – co pięć-sześć dni.

Decyzje zapadają w centrum operacji w Uedem

Na spotkanie niezidentyfikowanego statku powietrznego zawsze wylatuje para myśliwców. Rozkaz samolotom uczestniczącym w misji Baltic Air Policing wydaje centrum operacji powietrznych w Uedem w Niemczech, które odpowiada za całą europejską przestrzeń powietrzną państw NATO na północ od Alp. Przechwycenie polega na tym, że samoloty NATO zbliżają się do wskazanej maszyny, a następnie piloci identyfikują ją wzrokowo. O tym, co dzieje się dalej, decyduje centrum w Uedem. Może ono np. zlecić próbę nawiązania łączności radiowej.

Główny cel misji Baltic Air Policing to patrolowanie i niedopuszczenie do naruszenia przestrzeni powietrznej Estonii, Litwy i Łotwy oraz udzielanie pomocy samolotom wojskowym i cywilnym w sytuacjach awaryjnych występujących podczas lotu.

Od 2004 roku rutynowo zmiany składały się z czterech myśliwców z jednego państwa NATO. Wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego dyżurujący na początku 2014 roku Amerykanie zwiększyli swój kontyngent. Do końca sierpnia 2015 roku jednorazowo w misji uczestniczyły cztery państwa NATO (w tym jedno stacjonujące rotacyjnie w Malborku). Od września 2015 roku swoje samoloty w państwach bałtyckich utrzymują równocześnie dwa kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego. Okresowo, na przykład na czas dużych rosyjsko-białoruskich ćwiczeń wojskowych Zapad w 2017 roku, liczba państw uczestniczących rosła do trzech.

Gdy za dyżur nad Bałtykiem odpowiadało więcej państw niż jedno, w NATO wykształcił się podział na lidera, który był non stop na dyżurze, i kraje wspierające, które okresy dyżuru przeplatały z okresami szkolenia. Od tego roku już tak nie jest. – Odchodzi się od podziału na wspieranego i wspierającego – poinformowała major Wołyńska z dowództwa operacyjnego.

Do tej pory polskie Siły Powietrzne uczestniczyły w misji Baltic Air Policing osiem razy. Za każdym razem Polski Kontyngent Wojskowy nosi nazwę "Orlik". Sześciokrotnie w państwach bałtyckich dyżurowały myśliwce MiG-29 wraz pilotami i personelem naziemnym. Zbliżająca się dziewiąta edycja PKW "Orlik" będzie trzecią, dla której główną siłę będą stanowiły samoloty wielozadaniowe F-16.

Autor: Rafał Lesiecki (rafal_lesiecki@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: