Trzech członków załogi porwanego przez somalijskich piratów frachtowca Beluga Nomination zginęło podczas nieudanej próby odbicia jednostki przed blisko dwoma tygodniami. Polski kapitan przeżył - wynika z informacji przekazanych przez armatora. Tymczasem kolejny porwany przez piratów statek, tym razem włoski tankowiec Savina Caylyn, zmierza w stronę Somalii.
Według wstępnych danych w czasie wtorkowego ataku nikt z 22-osobowej załogi tankowca Savina Caylyn nie ucierpiał w ataku, mimo że doszło do użycia broni palnej. 266-metrowy statek został zaatakowany, gdy znajdował się około 500 mil morskich od wybrzeży Indii i około 800 mil od wybrzeży Somalii.
Rzecznik misji antypirackich sił morskich UE Paddy O'Kennedy powiedział, że uprowadzona jednostka zmierza w kierunku Somalii. Załogę uprowadzonego we wtorek tankowca stanowi 17 Indusów i pięciu Włochów. Na miejsce zajścia skierowano włoską fregatę, lecz znajdowała się ona od tankowca w odległości ok. 600 mil morskich. Porwany tankowiec, którego armatorem jest towarzystwo Fratelli D'Amato z Neapolu, przewoził ropę naftową do portu Pasir Gudang w Malezji.
Tragedia na Beluga Nomination. Wśród więźniów Polak
W rękach piratów pozostaje też wciąż siedmiu marynarzy z Beluga Nomination. Wśród nich znajduje się polski kapitan statku. Armator jest z nimi w stałym kontakcie telefonicznym. Stan fizyczny przetrzymywanych marynarzy jest dobry, jednak mężczyźni są w szoku.
Beluga Nomination z 12-osobową załogą został zaatakowany przez piratów 22 stycznia w odległości około 700 km na północ od Seszeli. Po dwóch dniach piraci przejęli kontrolę nad jednostką i obrali kurs na Somalię.
26 stycznia doszło do dramatycznej próby odbicia frachtowca przez duńską fregatę HDMS Esbern Snare oraz łódź patrolową Seszeli. Wówczas - według bremeńskiego armatora - piraci zastrzelili dwóch członków załogi. Kolejny marynarz, główny mechanik statku, wyskoczył za burtę i najprawdopodobniej utonął. Dwaj członkowie załogi zdołali uciec na łodzi ratunkowej i zostali podjęci przez duńską fregatę.
Wstrząśnięci i oburzeni
- Jesteśmy wstrząśnięci i oburzeni - oświadczył szef Beluga Shipping Nils Stolberg. - Brutalność i okrucieństwo porywaczy jest niewyobrażalna - dodał. Stolberg zapewnił, że armator robi wszystko, co możliwe, by jak najszybciej doprowadzić do uwolnienia frachtowca i "położyć kres męczarniom, jakie przeżywają marynarze".
Zmiany
W niedzielę rzeczniczka firmy Beluga Group Verena Beckhusen potwierdziła informacje Radia Brema, że do armatora zgłosiła się osoba, podająca się za pośrednika porywaczy i przedstawiła warunki uwolnienia frachtowca. Beckhusen nie ujawniła szczegółów.
Armator poinformował też, że postanowił ze skutkiem natychmiastowym zatrudniać na swoich frachtowcach prywatnych ochroniarzy, by zapewnić lepszą ochronę załogom. Niektóre statki na Oceanie Indyjskim zostały skierowane na szlak wokół Przylądka Dobrej Nadziei, aby ominąć strefę zagrożenia u wybrzeży Rogu Afryki.
Źródło: PAP