Polscy turyści uwięzieni przez huragan Irma wygrali walkę z żywiołem, jednak nadal muszą walczyć o możliwość powrotu do domu. Na Sint Maarten horrorem okazało się oczekiwanie na pomoc. - Powiedzieli, że mamy sobie radzić sami, włamywaliśmy się do samochodów - relacjonował turysta Tomasz Wierzchowski. - Nic straszniejszego w życiu nie przeżyłem - mówił z kolei turysta z Kuby Maciej Wasilewski. Materiał programu "Polska i Świat".
- Trochę pada, trochę wieje, ale to już nic w porównaniu z tym, co działo się wczoraj - ogromna wichura, ogromny deszcz - mówiła w rozmowie z TVN24 Aga Wanat.
Pani Aga pracuje jako pielęgniarka w Tampie na Florydzie. Razem z innymi pracownikami szpitala nie zdecydowała się na ewakuację.
- Zostaliśmy na wyspie, ponieważ mamy bardzo chorych pacjentów, którym ewakuacja by nie służyła - wyjaśniła.
"Nic straszniejszego w życiu nie przeżyłem"
O prawdziwym horrorze mówią turyści, którzy znaleźli się na Kubie. - Nic straszniejszego w życiu nie przeżyłem. Myśleliśmy po prostu, że wywali okna. Zastawiliśmy wszystkie drzwi, okna meblami, czym się dało - mówił w rozmowie telefonicznej z TVN24 turysta z Kuby Maciej Wasilewski.
Irma uderzyła w wyspę z maksymalną siłą najpotężniejszego huraganu w historii Atlantyku. Jednak Kubańczycy robili wszystko, żeby turyści czuli się bezpiecznie. - Wszystko nam powiedzieli, jak mamy się zachowywać, co mamy robić. W miarę możliwości dostarczyli nam przed największym uderzeniem tego huraganu jedzenie i picie - mówił Maciej Wasilewski.
Oczekiwanie na pomoc na Sint Maarten
Dla Polaków wypoczywających na Sint Maarten, Karaibskiej wyspie, którą huragan Irma praktycznie zrównał z ziemią, wielkim problemem okazała się nie sama wichura, ale oczekiwanie na pomoc.
- Huragan sam w sobie był przerażającym, ale to, co się dzieje, to przechodzi ludzkie pojęcie - skomentowała Dorota Malacka, która przebywała wówczas na Sint Maarten.
Przez trzy noce turyści z różnych krajów - w tym Polacy - spali na płycie zniszczonego lotniska. - Powiedzieli, że mamy sobie radzić sami, więc tutaj jest pełno jakichś opuszczonych samochodów, włamywaliśmy się do nich, żeby po prostu spać, żeby być jakoś bezpiecznym - relacjonował turysta z Sint Maarten Tomasz Wierzchowski.
Jak mówią turyści, nie mogli wrócić do zniszczonego hotelu, ponieważ tam schronienie znaleźli mieszkańcy wyspy, którym wichura zabrała domy. Turyści czekali na ewakuacje z coraz większym niepokojem.
- Ewakuowani są tylko Holendrzy, Francuzi i Amerykanie. Wczoraj przyleciał francuski samolot, nie wiem czy wojska, ciężko jest mi powiedzieć co to były za służby. Zabrali tylko Francuzów - mówił Tomasz Wierzchowski.
- My nie śpimy, nie możemy normalnie funkcjonować, bo cały czas się zastanawiamy, czy są tam bezpieczni, czy nic im nie zagraża - mówiła Martyna Ptasznik, siostra turystki przebywającej na Sint Maarten.
"Sprawa priorytetowa dla służb"
Jednak jak zapewnia MSZ pomoc nadeszła najszybciej, jak to było możliwe. "MSZ i polskie placówki stale monitorują sytuację związaną z huraganem Irma. Jest to sprawa priorytetowa dla służb dyplomatyczno-konsularnych" - napisano w komunikacie.
Po długim oczekiwaniu czwórka Polaków wylądowała na Martynice, gdzie czekają na samolot do Polski. - Całe szczęście, że nam się udało, dlatego, że przyleciał samolot francuski. Zabierano Francuzów. zostały wolne miejsca, a my akurat dzięki temu, że wczoraj koczowaliśmy na lotnisku, byliśmy pierwsi w kolejce, po prostu w tę kolejkę weszliśmy - opowiadała Dorota Malacka, która była na Sint Maarten.
Koszmar tych turystów już się kończy, ale mieszkańcy zniszczonych obszarów dopiero zaczynają usuwać skutki huraganu.
Autor: kb/sk / Źródło: tvn24