W katastrofie policyjnej Cessny 210, która rozbiła się w środę na przedmieściach stolicy Chile, Santiago zginęło sześć osób, które leciał samolotem i pięć na ziemi - poinformowały chilijskie władze.
Wśród ofiar na ziemi jest między innymi matka z czteroletnim dzieckiem. 10 osób zostało rannych.
Samolot zbliżał się do lotniska Tobolaba, gdy pojawiła się awaria. Według wstępnych ustaleń pilot starał się awaryjnie posadzić maszynę na polach na przedmieściach stolicy Chile - Santiago, ale nie dał rady.
Wybuch i pożar
Spadł w pobliżu Penalolen, na przedmieściach Santiago. Świadkowie mówią, że maszyna straciła moc, nagle zawróciła o 180 stopni i spadła. Na miejscu katastrofy wybuchł gwałtowny pożar.
Burmistrz Penalolen Claudio Orrego powiedział, że na ziemi zginęli m.in. uczestnicy zajęć sportowych, sponsorowanych przez tę miejscowość.
Policja twierdzi, że mogło być więcej ofiar śmiertelnych, gdyby pilot nie skręcił gwałtownie, żeby ominąć pobliskie domy.
Źródło: Reuters, PAP, TVN24