Policyjni chemicy nie znaleźli "nic podejrzanego" w domu Bieriezowskiego

Aktualizacja:

Eksperci brytyjskiej policji ds. materiałów biologicznych, chemicznych i radioaktywnych poinformowali w niedzielę, że nie znaleźli nic podejrzanego podczas przeszukania domu w pobliżu Ascot należącego do zmarłego w sobotę rosyjskiego miliardera Borysa Bieriezowskiego.

- Eksperci nie znaleźli nic podejrzanego w rezydencji i prowadzimy teraz normalne śledztwo - podała policja regionu Dolina Tamizy, która wszczęła obecnie dochodzenie mające na celu wyjaśnienie okoliczności śmierci 67-letniego Bieriezowskiego.

Śmierć oligarchy

Skonfliktowany z prezydentem Rosji Władimirem Putinem Bieriezowski został znaleziony w sobotę martwy w domu w Ascot, ok. 60 km na południowy zachód od Londynu. Policja poinformowała, że traktuje zgon jako niewyjaśniony. Rejon rezydencji Bieriezowskiego wraz z okolicznymi ulicami został zablokowany. Rzecznik policji Doliny Tamizy oświadczył w niedzielny poranek, gdy funkcjonariusze wchodzili do rezydencji, że ciało Bieriezowskiego nadal w niej pozostanie, a przeszukanie będzie miało charakter "środka ostrożności" i umożliwi "przeprowadzenie śledztwa w celu ustalenia przyczyny zgonu". Dodał, że okoliczna ludność nie jest zagrożona i przeprosił za wszelkie utrudnienia.

Jak zginął Bierezowski?

Według adwokata Bieriezowskiego Aleksandra Dobrowińskiego, oligarcha popełnił samobójstwo. Jednak jeden z przyjaciół rodziny biznesmena zdementował tę informację. AFP informowała powołując się na dziennikarza magazynu "Forbes" Ilię Żeguliewa, że Bieriezowski, mówił mu dzień przed śmiercią, iż "jego życie nie ma już sensu" oraz, że "nie wie co powinien teraz robić". Miał też mówić, że za wszelką cenę chce powrócić do Rosji.

Przyjaciel nie wierzy w samobójstwo

Tygodnik "Sunday Telegraph" cytuje mieszkającego w USA rosyjskiego historyka Jurija Felsztyńskiego, który przyjaźnił się z Bieriezowskim od 1998 r. Felsztyński nie wierzy, by Bieriezowski odebrał sobie życie i nic mu nie wiadomo, by miał być chory.

Felsztyński wraz z byłym funkcjonariuszem KGB i FSB Aleksandrem Litwinienką napisał sfinansowaną przez Bieriezowskiego książkę sugerującą, że rosyjskie służby stoją za kulisami zamachów na budynki mieszkalne w Moskwie i innych miastach o dokonanie których oskarżono bojowników czeczeńskich po to, by Moskwa miała pretekst do drugiej inwazji na Czeczenię.

- Bieriezowski był groźnym wrogiem bardzo potężnego prezydenta bardzo potężnego państwa z bardzo potężnym aparatem bezpieczeństwa - zaznaczył Felsztyński, autor książki "Korporacja Putina".

Borys Bieriezowski uszedł z życiem z kilku zamachów, w rezultacie jednego z nich zginął jego szofer.

Autor: adso//kdj

Raporty: