- Taki ostrzał, to normalna sytuacja jeśli chodzi o cały Afganistan. Nasi żołnierze przecież są na wojnie - tak minister obrony skomentował ostrzelanie polskiego konwoju, do którego doszło ostatniej nocy w prowincji Wardak na drodze Kabul - Ghazni.
Do ostrzału doszło w kilka godzin po tym jak minister Bogdan Klich poinformował oficjalnie o przejęciu przez polskie wojska prowincji Ghazni.
- Żołnierze wyszli z opresji znakomicie. Zachowali się profesjonalnie, tak jak powinni to zrobić w tej sytuacji, bo ostrzał był z boku, a później mina. Nie zatrzymali się przy ostrzale, ominęli minę, odpowiedzieli ogniem. Są cali i zdrowi - ocenił minister. Dodał, że tego typu ataki na koalicyjne konwoje w Afganistanie to zwykłe zdarzenie, a w ciągu miesiąca dochodzi średnio do pięciu ostrzałów.
Wszyscy żołnierze cało wrócili do bazy
Według relacji rzecznika polskiego kontyngentu mjr Mirosława Ochyry do ataku na konwój doszło w nocy. Konwój składający się z pojazdów HMMWV oraz KTO Rosomak został ostrzelany z ręcznych granatników przeciwpancernych i broni strzeleckiej. W kierunku konwoju wystrzelono 3 granaty RPG.
Polscy żołnierze odpowiedzieli ogniem zmuszając napastników do ucieczki. Patrol w pełnym składzie powrócił do bazy. Zabezpieczono miejsce zdarzenia i podjęto czynności dochodzeniowe.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24