- "Nie boisz się?" - to najczęstsze pytanie, jakie słyszą moi koledzy dziennikarze. Ale taka właśnie jest ich misja. Tak jak rządy nieustannie poprawiają przeszłość, tak dziennikarze starają się nieustannie poprawiać przyszłość - mówił tegoroczny laureat Pokojowej Nagrody Nobla Dmitrij Muratow w czasie wygłoszonego w Oslo wykładu. Publikujemy w całości jego przemówienie.
W piątek tegoroczni laureaci Pokojowej Nagrody Nobla, opozycyjni dziennikarze z Filipin i Rosji Maria Ressa i Dmitrij Muratow, odebrali w Oslo dyplomy oraz złote medale. Dmitrij Muratow - redaktor naczelny krytykującej władze na Kremlu "Nowej Gaziety" - w swoim wystąpieniu podkreślał szczególną rolę dziennikarzy w dzisiejszym świecie.
Noblowski wykład Dmitrija Muratowa
Publikujemy w całości przemówienie Muratowa przetłumaczone na język polski:
"Antidotum na tyranię"
Czcigodni członkowie Komitetu Noblowskiego, szanowni goście! 8 października rano zadzwoniła do mnie mama. Pytała, co słychać.
- Mamo, dostaliśmy Nagrodę Nobla... - Jak miło. Coś jeszcze? - No więc słuchaj, mamo, to wszystko ci opowiem...
***
"Jestem przekonany, że wolność sumienia, wraz z innymi prawami obywatelskimi, stanowi podstawę postępu. Bronię tezy o decydującym znaczeniu praw obywatelskich i politycznych w kształtowaniu losów ludzkości! Jestem przekonany, że zaufanie między narodami, (…) rozbrojenie i bezpieczeństwo międzynarodowe są nie do pomyślenia bez otwartego społeczeństwa, w którym istnieje wolność informacji, wolność sumienia, wolność słowa (…). Pokój, postęp, prawa człowieka – te trzy cele są ze sobą nierozerwalnie powiązane". Powyższe słowa to cytat z wykładu noblowskiego członka Akademii Nauk Andrieja Sacharowa, obywatela świata, wielkiego myśliciela. Odczytała je w tym miejscu jego żona Jelena Bonner, w czwartek 11 grudnia 1975 roku.
Czułem, że muszę powtórzyć słowa Sacharowa tutaj, w tej słynnej na cały świat sali. Dlaczego tak to dzisiaj ważne dla nas, dla mnie? Świat już nie kocha demokracji. Świat rozczarował się do elit rządzących. Świat zaczął zwracać się ku dyktaturze. Łudzimy się, że postęp można osiągnąć poprzez technologię i przemoc, a nie prawa człowieka i wolności. Czy to jest postęp bez wolności? Jest to tak samo niemożliwe, jak mleko bez krowy. Dyktatury zapewniły sobie możliwość stosowania przemocy.
W naszym kraju (i nie tylko tam) zwykło się uważać, że politycy, którzy unikają rozlewu krwi, są słabi. Zwykło się uważać, że grożenie światu wojną jest obowiązkiem prawdziwych patriotów. Ludzie u władzy aktywnie promują ideę wojny. Agresywna promocja wojny wpływa na społeczeństwo – zaczynamy myśleć, że konflikt zbrojny jest dopuszczalny.
Rządy i popierający ich propagandziści ponoszą pełną odpowiedzialność za militarystyczną retorykę w państwowych kanałach telewizyjnych.
Ale są też inne ekrany telewizyjne, które pokazują autentyczne i makabryczne obrazy. Widziałem je.
W czasie wojny w Czeczenii na stacji kolejowej ustawiono na torach pięć białych wagonów chłodni. Strzeżono ich dwadzieścia cztery godziny na dobę. Były to mobilne kostnice, należące do laboratorium nr 124 ministerstwa obrony.
W wagonach chłodniach znajdowały się niezidentyfikowane zwłoki żołnierzy i oficerów.
Wiele ciał nie miało twarzy – to efekt bezpośrednich trafień lub tortur. Kierownik laboratorium, komandor Szczerbakow, robił wszystko, co w jego mocy, aby zidentyfikować wszystkich żołnierzy. W małym domku obok torów kolejowych stał telewizor. W domku tym siedziały matki i ojcowie zaginionych żołnierzy, jakby to była poczekalnia. Na ekran przesyłano zdjęcia ciał z kamery. Jedno po drugim. 458 razy. Tylu żołnierzy leżało na paletach w tych wagonach, w temperaturze minus 15 stopni, w swojej ostatniej podróży ze stacji Wojna do stacji Śmierć. Matki, które szukały swoich chłopców po górach i wąwozach Czeczenii, widziały na ekranie twarz swojego syna i płakały: "To nie on! To nie on, nie!".
Ale to byli oni.
Dziś ideologicznie promuje się ideę umierania za swój kraj, a nie życia dla niego. Ekrany telewizyjne już nas nie oszukają. Pamiętajmy obraz na małym ekranie telewizora w małym pokoiku przy wagonach wypełnionych martwymi dziećmi. Wojna hybrydowa oraz tragiczna, brzydka i zbrodnicza sprawa Boeinga MH17 zniszczyły stosunki między Rosją a Ukrainą i nie wiem, czy następne pokolenia będą w stanie je odbudować...
Co więcej, dla niektórych szalonych geopolityków wojna między Rosją a Ukrainą nie jest już niemożliwością. Ja jednak wiem, że wojny kończą się na identyfikacji żołnierzy i wymianie jeńców. W czasie wojny czeczeńskiej "Nowaja Gazieta" i nasz obserwator, major Izmajłow, zdołali uwolnić z niewoli 174 osoby. Jeśli ja, dzięki mojemu nowemu statusowi, mogę zrobić cokolwiek, aby pomóc sprowadzić do domu żyjących jeszcze więźniów, proszę mi o tym powiedzieć. Jestem gotowy.
***
Chciałbym wspomnieć o kimś, kto otrzymał tutaj Pokojową Nagrodę Nobla w 1990 roku.
Moskwa. Kreml, 18 kwietnia 1988 roku. Trwa posiedzenie Biura Politycznego. Jeden z radzieckich ministrów domaga się pozostawienia sił zbrojnych w Afganistanie. Michaił Gorbaczow przerywa mu gwałtownie: "Skończcie z tym jastrzębim jazgotem".
Skończyć z jastrzębim jazgotem. Czy nie jest to właściwy cel dla polityków i dziennikarzy - stworzyć świat bez list "poległych w walce"?
"Nie boisz się?" - to najczęstsze pytanie, jakie słyszą moi koledzy dziennikarze. Ale taka właśnie jest ich misja. Tak jak rządy nieustannie poprawiają przeszłość, tak dziennikarze starają się nieustannie poprawiać przyszłość.
***
Do wydarzeń, które obserwujemy w sercu Europy, na wschodzie Ukrainy, doszła teraz przeradzająca się w rozlew krwi gra zainicjowana przez prezydenta Białorusi Łukaszenkę. Jego żołnierze zaganiają uchodźców z Bliskiego Wschodu w kierunku rzędów uzbrojonych w karabiny maszynowe strażników, którzy chronią granic Unii Europejskiej. Obie strony obrzucają się nawzajem oskarżeniami, a zdesperowani ludzie znaleźli się dosłownie między młotem a kowadłem.
Jesteśmy dziennikarzami, a nasza misja jest jasna - odróżniać fakty od fikcji. Nowe pokolenie profesjonalnych dziennikarzy wie, jak pracować z big data i bazami danych. Dzięki nim dowiedzieliśmy się, czyje samoloty przywożą uchodźców w rejon konfliktu. Fakty mówią same za siebie. Tej jesieni liczba lotów realizowanych przez białoruskie linie lotnicze z Bliskiego Wschodu do Mińska wzrosła ponad czterokrotnie. Sześć lotów między sierpniem a listopadem 2020 roku i 27 w tym samym okresie bieżącego roku. W tym roku białoruskie linie lotnicze przewiozły do strefy przygranicznej cztery i pół tysiąca osób, a w zeszłym roku tylko 600. Prawie równie wiele - sześć tysięcy uchodźców – przyleciało liniami irakijskimi.
Tak tworzy się zbrojne prowokacje i konflikty. My, dziennikarze, odkryliśmy, jak to wszystko zostało zorganizowane, wykonaliśmy nasze zadanie. Teraz wszystko zależy od polityków.
***
Ludzie dla państwa czy państwo dla ludzi? To dzisiaj główna linia konfliktu. Stalin rozwiązał go za pomocą szeroko zakrojonych represji.
Praktyka stosowania tortur w więzieniach i podczas śledztw ma się dobrze także w dzisiejszej Rosji. Nadużycia, gwałty, straszne warunki życia, zakaz odwiedzin, zakaz rozmowy z matką w dniu jej urodzin, niekończące się przedłużanie aresztu tymczasowego. Ciężko chorzy ludzie są zamykani w areszcie i bici, chore dzieci przetrzymuje się jako zakładników, na aresztowanych wywiera się presję, aby przyznali się do winy, mimo że nie ma przeciwko nim żadnych dowodów.
Sprawy karne w naszym kraju często opierają się na fałszywych oskarżeniach i motywach politycznych. Opozycyjny polityk Aleksiej Nawalny jest przetrzymywany w więzieniu na podstawie fałszywego oskarżenia wniesionego przez dyrektora generalnego rosyjskiego oddziału dużej francuskiej firmy kosmetycznej. Oskarżyciel z jakiegoś powodu ani nie został wezwany do sądu, ani nie podał, dlaczego jest stroną poszkodowaną. Tymczasem Nawalny siedzi za kratkami. Firma kosmetyczna postanowiła ugiąć się pod presją, licząc, że smród tej sprawy nie zaszkodzi zapachowi jej produktów.
Coraz częściej słyszymy o torturowaniu skazanych i aresztowanych. Ludzi torturuje się do granic wytrzymałości, aby kara więzienia była jeszcze bardziej brutalna. To jest barbarzyństwo.
Prezentuję aktualnie inicjatywę powołania międzynarodowego trybunału przeciwko torturom, który będzie miał za zadanie zbierać informacje na temat tortur w różnych częściach świata i różnych krajach, a także identyfikować katów i organy zaangażowane w ten przestępczy proceder. Oczywiście będę polegał przede wszystkim na dziennikarzach śledczych z całego świata.
Tortury trzeba uznać za najpoważniejszą zbrodnię przeciwko ludzkości.
À propos, "Nowaja Gazieta" jest nadal wydawana na papierze. Żeby ludzie w więzieniach też mogli ją czytać, bo w więzieniach nie ma internetu.
***
W dzisiejszej Rosji ścierają się dwa przeciwstawne trendy. Z jednej strony prezydent Rosji popiera postawienie pomnika z okazji 100-lecia urodzin Sacharowa. Z drugiej strony, rosyjski prokurator generalny domaga się likwidacji międzynarodowej organizacji Memoriał. Memoriał zajmuje się rehabilitacją ofiar represji stalinowskich. A teraz prokuratura oskarża Memoriał o "łamanie praw człowieka"! Jednym z powodów może być wydany niedawno przez FSB zakaz publikowania danych osobowych stalinowskich prokuratorów i katów.
Ale to właśnie Sacharow założył Memoriał. Memoriał nie jest "wrogiem ludu". Memoriał jest przyjacielem ludu.
***
Przyjmujemy naturalnie, że przyznana tu nagroda jest nagrodą dla całego środowiska dziennikarzy śledczych.
Moi koledzy ujawnili programy prania brudnych pieniędzy i zapewnili zwrot miliardów skradzionych rubli do Skarbu Państwa, ujawnili konta offshore i powstrzymali barbarzyński wyrąb syberyjskich lasów. Państwo ostatecznie wsparło wysiłki "Nowej Gaziety", "Echa Moskwy", Telewizji Dożd i innych instytucji, aby zapewnić leczenie dzieciom cierpiącym na rzadkie choroby, które potrzebują najdroższych leków na świecie.
Swoją drogą, mam nadzieję, że przemysł farmaceutyczny, który jest w stanie pomóc dzieciom i młodym dorosłym z rzadkimi chorobami, w tym z rdzeniowym zanikiem mięśni (SMA), zechce z nami rozmawiać. Może zrezygnują z doraźnych zysków na rzecz udostepnienia przystępnych cenowo leków i wczesnej diagnostyki? Może bogacze znajdą trochę pieniędzy na pomoc kilkudziesięciu tysiącom chłopców i dziewczynek, których serca wciąż biją?
Przekazujemy tę nagrodę, aby pomóc ludziom chorym i aby wspierać niezależne dziennikarstwo.
Karawana idzie dalej, bo psy szczekają. Warczą i odpędzają drapieżniki w górach i na pustyni. Karawana może posuwać się naprzód tylko wtedy, gdy w pobliżu są psy. Tak, warczymy i gryziemy. Tak, mamy ostre zęby i mocne szczęki. Ale to my jesteśmy warunkiem koniecznym postępu. Jesteśmy antidotum na tyranię.
***
Dziennikarstwo w Rosji idzie dziś ciemną doliną. Ponad stu dziennikarzy, przedsiębiorstw mediowych, obrońców praw człowieka i organizacji pozarządowych zostało ostatnio napiętnowanych jako "zagraniczni agenci". W Rosji oznacza to "wrogów ludu". Wielu z naszych kolegów straciło pracę. Niektórzy muszą opuścić kraj.
Niektórych pozbawia się możliwości prowadzenia normalnego życia na czas nieokreślony. Może na zawsze... Nasza historia zna już takie przypadki.
29 września przyszłego roku minie 100 lat od czasu, gdy "statek filozofów" wypłynął z Petersburga do Szczecina w Republice Weimarskiej - bolszewicy wypędzili wówczas z Rosji prawie 300 wybitnych intelektualistów. Na pokładzie "Oberbürgermeistera Hakena" na wygnanie udali się twórca śmigłowca Sikorski, wynalazca telewizji Zworykin, filozofowie Frank, Iljin i Pitirim Sorokin. Wśród nich znajdował się również wielki myśliciel Nikołaj Bierdiajew. Podobnie jak pozostałym, pozwolono mu zabrać piżamę, dwie koszule, dwie pary skarpet i zimowy płaszcz. W ten sposób ojczyzna żegnała się ze swoimi wybitnymi obywatelami - zostawcie swoje rzeczy, ale zabierajcie swoje umysły ze sobą.
To samo dzieje się dziś z dziennikarzami i obrońcami praw człowieka.
W miejsce "statku filozofów" podstawiono "samolot dziennikarzy". To oczywiście metafora, ale dziesiątki dziennikarzy opuszczają dziś Rosję.
Niektórym odebrano nawet tę możliwość.
Rosyjscy dziennikarze Orhan Dżemal, Kirył Radczenko i Aleksandr Rastorgujew zostali brutalnie zastrzeleni w Republice Środkowoafrykańskiej, gdzie badali działalność prywatnej rosyjskiej firmy wojskowej. Wdowa po Orhanie, Ira Gordienko, pracuje dla "Nowej Gaziety". Od dnia zabójstwa - 30 czerwca 2018 roku - ujawnia kłamstwa w oficjalnym śledztwie. Oto jeden ze szczegółów: policja spaliła bezcenne dowody rzeczowe - ubrania ofiar! Rosyjskie śledztwo nie przyniosło żadnych rezultatów. Międzynarodowe śledztwo także nie. Pomoc w śledztwie obiecał sekretarz generalny ONZ António Guterres. Być może zapomniał o swojej obietnicy. Ja tylko przypominam.
Zapewne - jak zawsze - usłyszę pytanie: "A po co oni tam jechali?". Cóż, by być świadkami. By udowodnić. By zobaczyć to na własne oczy. Jak powiedział wielki fotograf wojenny Robert Capa: "Jeśli twoje zdjęcie nie jest wystarczająco dobre, nie jesteś wystarczająco blisko".
"Nie boisz się?" - to najczęstsze pytanie, jakie słyszą moi koledzy dziennikarze. Ale taka właśnie jest ich misja. Tak jak rządy nieustannie poprawiają przeszłość, tak dziennikarze starają się nieustannie poprawiać przyszłość.
***
Ta nagroda jest więc nagrodą dla całego świata prawdziwego dziennikarstwa. Ta nagroda jest dla moich kolegów z "Nowej Gaziety", którzy stracili życie – dla Igora Domnikowa, Jurija Szczekotszczichina, Anny Politkowskiej, Anastazji Baburowej, Stasa Markiełowa i Nataszy Estemirowej. Ta nagroda jest również dla moich kolegów dziennikarzy, którzy żyją, dla środowiska zawodowego, które wypełnia swój zawodowy obowiązek.
Na dzień przed ogłoszeniem nagrody przypadła 15. rocznica zabójstwa Anny Politkowskiej. Mordercy zostali skazani, ale zleceniodawcy zbrodni nie znaleziono, a teraz sprawa się przedawniła. Niniejszym oświadczam oficjalnie, że redakcja "Nowej Gaziety" nie uznaje tego przedawnienia.
***
Jest takie powiedzenie w języku rosyjskim, angielskim i innych językach: "Psy szczekają, karawana idzie dalej". Można je zrozumieć tak, że nic nie może powstrzymać postępu karawany. Rząd czasem drwiąco mówi to o dziennikarzach. Oni szczekają, ale na nic to nie wpływa.
Ale ostatnio usłyszałem, że to powiedzenie ma też odwrotne wyjaśnienie. Karawana idzie dalej, bo psy szczekają. Warczą i odpędzają drapieżniki w górach i na pustyni. Karawana może posuwać się naprzód tylko wtedy, gdy w pobliżu są psy. Tak, warczymy i gryziemy. Tak, mamy ostre zęby i mocne szczęki. Ale to my jesteśmy warunkiem koniecznym postępu. Jesteśmy antidotum na tyranię.
***
PS: Chciałem zaoszczędzić minutę czasu. Powstańmy i uczcijmy minutą ciszy moich i Marii Ressy kolegów reporterów, którzy oddali życie za ten zawód oraz udzielmy wsparcia tym, którzy cierpią prześladowania.
Chciałbym, żeby dziennikarze umierali ze starości.
Źródło: The Nobel Foundation, Stockholm, 2021