|

365 dni dookoła świata. "Zmiany i bez zmian"

beata_Talibowie w Afganistanie
beata_Talibowie w Afganistanie
Źródło: Marco Di Lauro/Getty Images

Rosnący autorytaryzm chiński, rosyjski czy białoruski. Powrót talibów do Afganistanu, zaostrzenie konfrontacji Ameryki z Chinami, rosnąca siła ruchów populistycznych na Zachodzie i "zielony" spór w Europie na horyzoncie. A przy tym "polska polityka zagraniczna niezmienne w ślepym zaułku" - 2021 rok na świecie podsumowuje Jacek Stawiski, autor programu "Horyzont" w TVN24 BiS.

Artykuł dostępny w subskrypcji

OGLĄDAJ "HORYZONT" W INTERNECIE >>>

Podsumowanie roku 2021 najlepiej zacząć od… podsumowania roku 1991, który po trzydziestu latach przypomniał o sobie z całą mocą. Wtedy w grudniu pokojowo zakończył swój żywot Związek Sowiecki. Formalnie ustąpił z urzędu ostatni prezydent sowiecki Michaił Gorbaczow, a schedę po nim w Moskwie przejął Borys Jelcyn. W miejsce Związku Sowieckiego pojawiły się nowe państwa, które dzieliły po nim spadek. Najwięcej elementów kontynuacji zachowała Rosja, która stała się na arenie międzynarodowej sukcesorem ZSRS.

Europa Wschodnia: rosnący apetyt Rosji

W pamiętnym roku 1991 niepodległość zawitała do Wilna, Rygi, Tallina, Kijowa i również do Mińska. Niepodległość Ukrainy i Białorusi stwarzała szansę na zupełnie nowe rozdanie geopolityczne w Europie Wschodniej i docelowo także na rozmontowanie imperialnej tradycji w samej Rosji.

1991 r. Obalanie pomników Lenina stało się jednym z symboli upadku ZSRS
1991 r. Obalanie pomników Lenina stało się jednym z symboli upadku ZSRS
Źródło: Peter Turnley/Corbis/VCG via Getty Images

Dlaczego w 2021 r. konieczne jest wspomnienie 1991 r.? Dlatego że właśnie teraz Rosja ogłasza, że jej celem jest odwrócenie skutków wydarzeń sprzed trzydziestu lat. Moskwa Putina nie tylko chce odzyskać kontrolę nad niepodległą Ukrainą, ale także osłabić niepodległość Polski czy Litwy, Estonii i Łotwy. Rosja głośno domaga się przyznania sobie prawa do zarządzania polityką zagraniczną i obronną Ukrainy oraz chce współdecydować o losach Polski i większości państw dawnego Układu Warszawskiego.

Żądania Putina nie ograniczają się jedynie do trwałego zablokowania ukraińskiej drogi na Zachód. Są to także żądania przynajmniej częściowego podporządkowania sobie Polski poprzez wprowadzenie każdorazowej zgody Moskwy na ściślejsze więzy naszego kraju z zachodnimi sojuszami.

W ostatnich tygodniach 2021 roku uświadamiamy sobie, jakie długofalowe cele stawia sobie Rosja w relacjach z Zachodem i Polską. Otóż Moskwa chce nowego podziału Europy na strefy wpływów, a to oznacza, że po trzech dekadach niezależności od państwa rosyjskiego Polska miałaby ponownie wrócić do roli kraju, który nie ma prawa swobodnie decydować o swoich sojuszach militarnych i politycznych, a pewnie także i o ekonomicznych.

Stawka żądań Putina z ostatnich dni to właśnie pełna niezależność Polski i krajów regionu środkowo-europejskiego, które pokojowo wymknęły się rosyjskiej dominacji definitywnie na początku lat 90. Niestety, czasami można również odnieść wrażenie, że w Polsce zagrożenie otwartym rosyjskim rewizjonizmem i rewanżyzmem wobec rezultatów upadku komunizmu i samego Związku Sowieckiego jest bagatelizowane. 

Przed jeszcze większym zagrożeniem staje Ukraina, nad którą cały czas wisi widmo inwazji rosyjskiej. Dwa razy w 2021 r. Rosja gromadziła dziesiątki tysięcy żołnierzy i tysiące sztuk różnego rodzaju sprzętu, zastraszając Ukrainę. Istnienie niezawisłej, proeuropejskiej i proamerykańskiej Ukrainy jest solą w oku Putina i jego otoczenia. Próba rewizji rezultatów rozpadu ZSRS w 1991 r. przez Rosję to śmiertelne zagrożenie właśnie dla Ukrainy - najważniejszego obok Litwy, Łotwy i Estonii beneficjenta odejścia Związku Sowieckiego do historii.

Białoruś: upadek Łukaszenki nie nastąpi prędko

Także w 1991 r. powstała formalnie niepodległa Białoruś. Ale jej droga do niezawisłości nie przypominała właściwie w niczym tej ukraińskiej. Białoruś, jako państwo odwołujące się do dziedzictwa nierosyjskiego - związanego choćby z tradycją Wielkiego Księstwa Litewskiego - i skromnych prób budowy białoruskiej państwowości po I wojnie światowej, istniała ledwie kilka lat. Już w połowie lat 90. prezydent Alaksandr Łukaszenka zakwestionował taką formułę niezależności państwowej, przywracając dawne symbole sowieckie, dając pierwszeństwo językowi rosyjskiemu i wprowadzając system autorytarny.

Po sfałszowanych wyborach prezydenckich w 2020 r. na Białorusi rządzi terror i państwowa przemoc. W maju tego roku dyktator Łukaszenka odważył się nawet złamać międzynarodowe normy ruchu lotniczego i sprowadzić siłą na ziemię samolot pasażerski, żeby aresztować w Mińsku jednego z opozycjonistów białoruskich.

W 2021 r. Mińsk przy wsparciu rosyjskim rozpoczął wojnę hybrydową z Polską, Litwą i Łotwą oraz całą Unią Europejską i NATO, sprowadzając tysiące imigrantów i zachęcając ich do przedzierania się na Zachód. Łukaszenka i Putin wykazali się po raz kolejny bezwzględnym cynizmem i wyrachowaniem, destabilizując Zachód przy użyciu "żywych tarcz". Wykorzystano naturalne marzenia mieszkańców Bliskiego Wschodu do emigracji na Zachód oraz humanitarny imperatyw kultury europejskiej, która nakazuje przyjąć ludzi potrzebujących pomocy i wsparcia, niezależnie od okoliczności. Na szczęście dla Polski Zachód zrozumiał, że działania Białorusi i pośrednio Rosji to nic innego jak kolejna odsłona tzw. wojny hybrydowej, czyli konfliktu prowadzonego poniżej progu otwartej konfrontacji militarnej.

Tragizm białoruskiej sytuacji polega na tym, że każdorazowa odpowiedź sankcyjna Zachodu na poczynania mińskiego dyktatora jest korzystna dla Moskwy, która coraz szczelniej odgradza Białoruś od reszty świata. Nasza sympatia i wsparcie dla białoruskiego ruchu demokratycznego są ogromne, ale nie możemy przymykać oczu na fakt, że upadek Łukaszenki nie nastąpi prędko, a jeśli nastąpi, to może być jedynie zaaranżowanym przez Putina krokiem do anszlusu Białorusi do Federacji Rosyjskiej.

Ofiarami białoruskiego dyktatora jest także społeczność polska na Białorusi. W więzieniu od miesięcy są przetrzymywani polski dziennikarz Andrzej Poczobut i polska działaczka Andżelika Borys. Wielu reprezentantów polskiej społeczności wolało uciec do Polski niż być narażonym na ostre represje władz.

Rosyjski imperializm odradza się także w warunkach coraz bardziej represyjnego reżimu w samej Rosji, czego przykładami są uwięzienie popularnego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego i likwidacja Memoriału, szlachetnej organizacji obywatelskiej, która od czasów Gorbaczowa dokumentowała zbrodnie komunistyczne, w tym mord katyński. Na początku 2021 r. Aleksiej Nawalny wrócił do Moskwy z Niemiec, gdzie był leczony po próbie otrucia przez służby podległe Putinowi. Natychmiast po powrocie został zatrzymany, osądzony i skazany na więzienie. Memoriał, organizacja pozarządowa, nazywana sumieniem Rosji, opluwana jest jako zagraniczny agent. Trudno wyobrazić sobie jakąś liberalizację rosyjskiego reżimu w bliższej i dalszej przyszłości.

Stany Zjednoczone: demokracja poddana testowi

Początek 2021 r. rozpoczął się wydarzeniem, które oglądał cały świat – szturmem na waszyngtoński Kapitol, zorganizowanym przez radykalnych i ekstremistycznych zwolenników Donalda Trumpa. Wdzierając się do siedziby parlamentu amerykańskiego, wielbiciele ustępującego prezydenta chcieli pokazać, że nie chcą pogodzić się z przegraną ich ulubieńca w wyborach. Przez kilkadziesiąt godzin cały glob patrzył ze zdumieniem na Amerykę, widząc trzęsącą się w posadach demokrację.

Amerykański system polityczny okazał się na szczęście odporny na ten wstrząs, ale wrogowie i nieprzyjaciele Stanów Zjednoczonych, szczególnie w Rosji i Chinach, kpili z Amerykanów, pokazując, jak ułomny jest system demokratyczny, będący rzekomo chlubą USA.

Nowy prezydent Joe Biden podczas inauguracji zapowiedział, że obrona demokracji przed autorytaryzmem będzie główną osią podziału w globalnej polityce. Ameryka, by skutecznie bronić zasad demokracji w obliczu ofensywy autorytaryzmu chińskiego i rosyjskiego na świecie, musi uporać się z własnymi kłopotami systemowymi, w tym głęboką polaryzacją społeczną, rozpalaną przez internet, która osłabia siłę wewnętrzną i zewnętrzną Stanów Zjednoczonych.

Sporym ciosem w prestiż Ameryki było także pospieszne wycofanie wojsk amerykańskich z Afganistanu, nieuzgodnione należycie z sojusznikami. Doprowadziło do błyskawicznego upadku rządu prozachodniego w Kabulu i zajęcia afgańskiej stolicy przez talibów.

Stało się to niemal dokładnie w 20. rocznicę zamachów na World Trade Center w Nowym Jorku oraz Pentagon w Waszyngtonie, przygotowanych przez Al-Kaidę Osamy bin Ladena pod okiem tychże samych talibów w tym samym Afganistanie. To właśnie wtedy Amerykanie i zachodnia koalicja w odwecie za zamachy wkroczyli do Afganistanu, obalając talibów.

Październik 2021 r. Talib pozuje do zdjęcia ze swoim synem w Kabulu
Październik 2021 r. Talib pozuje do zdjęcia ze swoim synem w Kabulu
Źródło: Marco Di Lauro/Getty Images

Chiny: zagrażająca rosnąca potęga

Dwie dekady afgańskiej wojny okazały się kulą u nogi Stanów Zjednoczonych, które zmarnowały czas na walkę w odległym kraju w czasie, gdy główny adwersarz globalny – Chiny – rósł w siłę, coraz odważniej rzucając wyzwanie dotychczasowej dominacji Ameryki w świecie.

Od początku swojej kadencji prezydent Joe Biden poszukuje sojuszników w działaniach ograniczających chińskie wpływy w świecie. Waszyngton wspólnie z anglosaskimi sojusznikami - Australią i Wielką Brytanią - ogłosił we wrześniu powstanie nowego sojuszu w Azji i na Pacyfiku o nazwie AUKUS (od angielskich nazw Australii, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych). Amerykanie i Brytyjczycy dostarczą Australii technologie do budowy okrętów o napędzie atomowym, a adresatem nowego sojuszu jest oczywiście Pekin. Umowa z Australią doprowadziła do chwilowych napięć między Waszyngtonem a Francją, która poczuła się obrażona zerwaniem przez Australijczyków umowy na budowę tradycyjnych okrętów podwodnych, opartych na francuskiej technologii. Amerykanie, szukając przeciwwagi dla Chin, zadbali natomiast o rozbudowę więzów z innymi potęgami: Japonią i Indiami, tworząc nowy nieformalny blok mocarstw zainteresowanych ograniczeniem chińskiej ekspansji.

Echa rywalizacji amerykańsko-chińskiej, które jako żywo przypominają zimną wojnę amerykańsko-sowiecką, docierają szybko do Europy, gdzie coraz głośniej dyskutuje się o budowie "europejskiej autonomii strategicznej", która da Unii Europejskiej niezależność i siłę na nowej globalnej szachownicy. "Strategiczna autonomia" UE wobec Chin, Rosji i także Stanów Zjednoczonych ma jedną zasadniczą cechę: nie pozycjonuje Europy jako neutralnej w konfrontacji amerykańsko-chińskiej, ale plasuje ją w obozie tych graczy światowych, którym zagraża rosnąca potęga Chin, państwa otwarcie autorytarnego i wspierającego autorytarne, antyzachodnie rządy na kilku kontynentach. W tym obozie jest Rosja, która werbalnie zwraca się przeciw Zachodowi, grozi inwazją na Ukrainę, ale jej status u boku Chin jest wątpliwy – nie brak głosów, że Rosja jest coraz mocniej uzależniona od Pekinu.

Nad całą światową polityką i gospodarką cały czas ciąży pandemia covidu, która również wyjątkowo wyraźnie eksponuje globalne podziały i nowe linie rywalizacji. W Europie, a także w Ameryce pandemia jest okazją do zasadniczego przemyślenia modelu globalizacji, czyli nieskrępowanego dotychczas rozwoju kapitalizmu i światowego handlu w skali całej planety. COVID-19 unaocznił zachodnim stolicom, jak bardzo gospodarka światowa, przemysł czy rozwój nowych technologii uzależnione są od chińskich dostawców. Braki na rynku leków, materiałów medycznych lub elektroniki sprawiają, że Zachód coraz głośniej mówi o odbudowie własnej potęgi przemysłowej i technologicznej – autonomicznej od azjatyckiego giganta. Trudno przewidzieć, czy państwa zachodnie wytrwają w tych zapowiedziach, ale świadomość, że autorytarne i ekspansywne Chiny mogą definitywnie prześcignąć Zachód, zwłaszcza Amerykę, w obszarze technologii i digitalizacji jest chyba wystarczająco otrzeźwiającym impulsem do zmian w systemie gospodarczym i handlowym świata zachodniego.

Rok 2021 kończy się symbolicznym zaostrzeniem konfrontacji Ameryki z Chinami: administracja Bidena zapowiedziała, że zbojkotuje dyplomatycznie zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie w 2022 r. Poprzednie igrzyska tam organizowane – w lecie 2008 r. – rozpoczynały się w zupełnie innej atmosferze w relacjach chińsko-amerykańskich: na inaugurację do Pekinu przyleciał prezydent George W. Bush. Nawiasem mówiąc, to tam dowiedział się o rosyjskiej inwazji na Gruzję.

Niemcy: zmiany

W Europie na emeryturę definitywnie przeszła najważniejsza figura na szachownicy europejskiej ostatnich kilkunastu lat – niemiecka kanclerz Angela Merkel. W Polsce czy na Ukrainie pożegnanie z Merkel pozostawia pewien niesmak, związany z ukończeniem za jej rządów gazociągu Nord Stream 2, który daje Moskwie potencjalnie ogromne korzyści finansowe i geopolityczne w związku z eksportem gazu na rynek Niemiec i UE z pominięciem Ukrainy i Polski. Niemcy odpierają zarzuty, zaznaczając, że użycie przez Rosję szantażu energetycznego oznaczać będzie ograniczenia w korzystaniu z Nord Streamu.

Niemiecka tradycja związków gospodarczych z Rosją kłóci się z polskim czy ukraińskim pojmowaniem relacji z Moskwą: w Berlinie sądzi się, że lepiej Rosję wiązać ekonomicznie z Europą, dając sobie w ten sposób instrument kontroli nad rosyjskim zachowaniem. Kijów i Warszawa uważają takie postepowanie za – najdelikatniej mówiąc – naiwne.

Losy Nord Streamu 2, na którego dokończenie wstępnie zgodził się prezydent Biden - choć Kongres jest przeciwny - nie są jeszcze przesądzone: pozostaje mieć nadzieję, że nowy rząd Niemiec zablokuje gazociąg, jeśli Rosja rozpęta kolejną wojnę lub hybrydowy konflikt przeciwko Ukrainie lub szerzej – przeciwko Europie Środkowej i Wschodniej. W samych Niemczech przeciw gazociągowi są Zieloni, którzy mają stanowisko ministra spraw zagranicznych.

Nowa koalicja niemiecka składa się z trzech partii: SPD, Zielonych właśnie i Wolnych Demokratów. Stawia sobie ambitne cele w polityce wewnętrznej, między innymi związane z transformacją ekologiczną i energetyczną, która ma wprowadzić gospodarkę i przemysł Niemiec w epokę zeroemisyjną. Pogodzenie wymagań zielonej transformacji i potrzeb przemysłu niemieckiego to kwadratura koła, ale większość Niemców rozumie konieczność zmian i utrzymania w ten sposób pierwszeństwa Niemiec w gospodarce europejskiej. Kanclerz Olaf Scholz, pochodzący z SPD, wydaje się być kontynuacją Angeli Merkel. Jest stonowany, wyważony i zapowiada rzetelne, poważne podejście do rozwiązywania problemów w Niemczech i Europie, wolne od populistycznej egzaltacji.

W związku z transformacją energetyczną rysuje się ciekawy, także dla nas, spór w Unii Europejskiej, między Paryżem a Berlinem: Francja chce uznania energetyki nuklearnej za "zieloną", Niemcy są przeciwne.

Francja: skrajności w polityce mają się dobrze

Europa w związku z covidem przechodzi także swoisty test - nomen omen - odporności swojego systemu politycznego i społecznego. Chodzi o niespodziewany wzrost znaczenia i popularności skrajnych ruchów politycznych, które w dobie globalnego kryzysu medycznego kwestionują naukę i jej racje w podejściu do covidu. Swoista globalna międzynarodówka antyszczepionkowców, karmiona fake newsami, dostarczanymi choćby z Rosji poprzez internet, może osłabić odporność racjonalnej, oświeceniowej Europy na wzrost irracjonalnych i niebezpiecznych ruchów politycznych.

Skrajności w polityce europejskiej mają się dobrze, o czym świadczy początek kampanii wyborczej we Francji przed wiosennymi (2022 r.) wyborami prezydenckimi. Jeden z kandydatów, uważający się za intelektualistę i błyskotliwego publicystę, otwarcie głosi, że staje do walki o Pałac Elizejski, ponieważ obecne elity, czytaj Macron i Unia Europejska, chcą jakoby "wymienić" ludność Europy na imigrantów ze świata muzułmańskiego. Liderka skrajnej prawicy Marine Le Pen, hołubiona przez prawicę polską, nie gdzie indziej, tylko w Polsce pokazała, jak rozumie przyszłość Europy: otwarcie przyznała, że Rosja ma prawo podporządkować sobie Ukrainę.

Początek 2021 r. przyniósł spełnienie marzeń zwolenników brexitu i ostateczne zerwanie Wielkiej Brytanii z Unią Europejską. Na razie skutki wyjścia z Unii są trudne do oszacowania, kłopoty gospodarcze i społeczne na Wyspach są także wynikiem pandemii i zamknięcia gospodarki, ale po 10 miesiącach "niepodległości" od Unii większość Brytyjczyków w nowym referendum zagłosowałyby za… pozostaniem w niej. 

Pandemia wyhamowała dyskusje o niepodległości Szkocji, która nie godzi się z rezultatami referendum brexitowego. Nadal w Szkocji, według sondaży, większość mieszkańców chce oderwania się od Zjednoczonego Królestwa i powrotu do Unii Europejskiej. Obecnie jednak taki obrót spraw jest mało prawdopodobny.

Bliski i Daleki Wschód: egzotyczne koalicje i ponure akcenty

Na Bliskim Wschodzie zmiany i bez zmian: Ameryka próbuje przekonać Iran do rozmów o ograniczeniu jego programu atomowego, ale Irańczycy póki tylko mogą, kontynuują prace nad bronią atomową. Rozmowy Teheranu z mocarstwami nie są przesądzone, a irańska zagadka atomowa będzie jednym z głównych zagadnień polityki światowej w nadchodzących miesiącach.

Wiosną terrorystyczny Hamas atakował Państwo Izrael, które odpowiedziało nalotami na wybrane cele w Strefie Gazy, ale intensywny, choć krótki konflikt nie przyniósł żadnej zmiany status quo, czyli nadal ekstremiści z Hamasu rządzą Gazą i co jakiś czas prowokować będą Izrael do kolejnej wojny.

Maj 2021. Atak Hamasu na Izrael
Maj 2021. Atak Hamasu na Izrael
Źródło: Momen Faiz/NurPhoto via Getty Images

Natomiast zmiany – i to naprawdę wielkie – nastąpiły w samym państwie żydowskim. Z funkcją premiera po kilkunastu latach pożegnał się Benjamin Netanjahu, a nowym szefem rządu jest Naftali Bennett, człowiek o zdecydowanie prawicowych poglądach, który stoi na czele bardzo, ale to bardzo egzotycznej koalicji prawicowo-centrowo-lewicowo-islamistycznej (!), która odsunęła od władzy Netanjahu. Bennett ma być premierem dwa lata, czyli jeszcze półtora roku, a po nim szefem rządu ma zostać centrysta Jair Lapid. Nowe władze stawiają sobie za cel naprawę relacji żydowsko-arabskich w samym Izraelu.

Na Dalekim Wschodzie rok zaczął się ponurym akcentem: w Mjanmie (Birmie) armia przeprowadziła zamach stanu, obalając demokrację, mordując i prześladując przeciwników dyktatury. Pokojowa noblistka Aung San Suu Kyi, która całkiem niedawno - ku oburzeniu wolnego świata - wspierała wojskowych w ludobójczej wojnie przeciw ludności Rohindżów, została uwięziona.

Dodatkowe ponure akcenty w tamtym rejonie świata to rozmontowanie przez Chiny autonomii Hongkongu, w tym symboliczne zdemontowanie pomnika ofiar masakry w Pekinie w 1989 r., rosnąca presja Chin na Tajwan, który może stać się celem chińskiej inwazji, oraz cementowanie kultu jednostki przywódcy Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpinga, który ma dziś w ręku władzę porównywalną z władzą tyrana Mao Zedonga, założyciela ChRL.

Polska polityka zagraniczna niezmienne w ślepym zaułku: konflikty z Unią Europejską, konflikty z poszczególnymi krajami UE, w tym z Czechami o Turów, ostra retoryka antyniemiecka i antyeuropejska, znaczące obniżenie poziomu relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Jedyny sukces, istotny, ale zupełnie niewykorzystany przez obóz rządzący, to przyjęcie przez NATO i UE polskiej perspektywy na konflikt na granicy z Białorusią i silne wsparcie dla Polski ze strony poszczególnych zachodnich państw, szczególnie Niemiec. Ale to za mało, by mówić o jakimś nowym pomyśle na odnalezienie się w błyskawicznie zmieniających się Europie i świecie.

***

Czytaj także: