Podejrzany o zabójstwo Litwinienki: on "zabił się sam, przez przypadek"


Jeden z dwóch głównych podejrzanych w sprawie śmierci Aleksandra Litwinienki udzielił rzadkiej i oryginalnej wypowiedzi dla prasy. Otóż Dmitrij Kowtun stwierdził, że jego zdaniem były oficer FSB i polityczny emigrant, zabił się sam, przez przypadek. W niewytłumaczony sposób miał mieć styczność z niezwykle rzadkim i silnie radioaktywnym polonem.

Kowtun jest jednym z dwóch głównych podejrzanych w śledztwie prowadzonym przez brytyjskie służby. On, oraz inny Rosjanin imieniem Andriej Ługowoj, spotkali się z Litwinienką w londyńskiej restauracji niedługo przed śmiercią tego ostatniego, na jesieni 2006. Po lunchu były oficer KGB poczuł się źle i zmarł po 23 dniach.

Zdalne zeznania i deklaracje

Według ustaleń brytyjskich śledczych, podczas spotkania z Kowtunem i Ługowojem Litwinienko wypił herbatę zatrutą polonem-210. To niezwykle rzadki i silnie radioaktywny pierwiastek, który wywołał u byłego oficera FSB chorobę popromienną. Brytyjczycy są przekonani, że co najmniej jeden z dwóch Rosjan, który spotkał się z Litwinienką, zatruł jego herbatę.

Kowtun i Ługowoj zdołali zawczasu wyjechać do Rosji, która teraz odmawia ich ekstradycji. Ten pierwszy ma w najbliższych dniach wziąć udział w posiedzeniu londyńskiego sądu za pośrednictwem internetu. Z tej okazji wystąpił na konferencji prasowej i odpowiadał na pytania dziennikarzy, co zdarzało się dotychczas incydentalnie. Kowtun zapewnia, że jest niewinny. Jego zdaniem Litwinienko przypadkowo zatruł się sam, jeszcze przed niesławnym spotkaniem w restauracji. - Jestem bardziej niż pewien, że nieświadomie miał styczność z polonem. To mógł być jakiś wyciek i pierwiastek powoli odkładał się w jego organizmie - twierdzi Rosjanin. - Nie wiem czy on miał polon przy sobie, czy ktoś mu go dał. Jest jak najbardziej prawdopodobne, że nosił z sobą coś, co zawierało ten pierwiastek i doprowadziło do zatrucia - tłumaczył Rosjanin.

Trucizna doskonała

Kowtun nie wyjaśnił skąd Litwinienko mógłby mieć polon-210, który jest niezwykle rzadki. Rocznie produkuje się go około stu gramów na całym świecie poprzez bardzo drogi oraz skomplikowany proces wymagający reaktora jądrowego. Jednocześnie jest prawdopodobnie najbardziej zabójczą trucizną znaną ludzkości. Do zabicia człowieka wystarczy około jednego mikrograma, czyli mniej niż ziarnko piasku. Ta dawka musi zostać jednak połknięta lub wciągnięta z oddechem. Ze względu na specyfikę wydzielanego przez polon promieniowania do jego zablokowania wystarczy kartka papieru.

Biorąc pod uwagę rzadkość i właściwości polonu, trudno uwierzyć, że Litwinienko sam przez przypadek zatruł się pierwiastkiem. Według brytyjskich śledczych, to Kowtun, lub Lugowoj, działając na zlecenie Kremla, otruli byłego agenta KGB. Litwinienko miał „zasłużyć” na śmierć, bowiem był renegatem. Krytykował władze Rosji za bezprawne działania i korupcję. Oskarżał samego Władimira Putina o nakazanie przeprowadzania udawanych zamachów terrorystycznych w Rosji w 1999 roku, które posłużyły jako pretekst do II wojny w Czeczenii.

Sam Litwinienko na łożu śmierci oznajmił, że jest pewien, iż zabito go na rozkaz prezydenta Rosji.

Autor: mk//gak / Źródło: Reuters, tvn24.pl