Rząd Armenii do czasu zakończenia audytu w firmie energetycznej, należącej do Rosji, wstrzyma podwyżki cen elektryczności, które wywołały kilkudniowe demonstracje - ogłosił prezydent Serż Sarkisjan. Ocenił, że wycofanie się z podwyżek jest skrajnie ryzykowne.
- Proponuję, by wybrać cieszącą się autorytetem międzynarodową firmę konsultingową o dużym doświadczeniu w sferze energetyki i polecić jej, by z wraz z firmą audytorską odpowiedziała na następujące pytania: na ile uzasadnione jest podwyższenie taryf i jakie są groźby dla systemu energetycznego w przypadku ich niepodniesienia - powiedział Sarkisjan. Prezydent, którego słowa agencje prasowe przekazały w sobotę, wypowiadał się na spotkaniu w piątek z urzędnikami odpowiedzialnymi za politykę energetyczną. Wyjaśnił, że na czas audytu w firmie Sieci Elektroenergetyczne Armenii rząd "weźmie na siebie ciężar" podwyżek. Ocenił przy tym, że odwołanie decyzji o podwyżce taryf jest "skrajnie niebezpieczne". Oświadczył, że jeśli audyt potwierdzi, że podwyżki są uzasadnione, to konsumenci od tego momentu "bez podejrzeń zaczną płacić według nowych taryf".
Protest przeciwko podwyżkom
Od 19 czerwca demonstranci w stolicy kraju, Erywaniu, protestują przeciwko decyzji o podwyżce cen energii elektrycznej o ponad 16 procent od 1 sierpnia.
Policja rozpędziła we wtorek pokojową demonstrację, obrażenia odniosło 25 osób. Protestujący powrócili jednak do centrum stolicy i wciąż prowadzą akcję, blokując prospekt Bagramjana, główną arterię stolicy. Armenia jest silnie uzależniona od gospodarki rosyjskiej, przeżywającej kryzys i odczuwającej skutki zachodnich sankcji.
Autor: mac//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: ENEX