Tuż po w poniedziałkowym wystąpieniu telewizyjnym prezydenta Francji Emmanuela Macrona sekretarz generalny centrali związkowej CGT Philippe Martinez wezwał do wspólnego strajku związkowców i "żółtych kamizelek", ponieważ uznał obietnice Macrona za niewystarczające.
Strajk miałby się rozpocząć w piątek. Martinez nie podał żadnych innych szczegółów.
Prezydent Macron obiecał w poniedziałek podjęcie zdecydowanych kroków, które przyniosą wymierną ulgę najbiedniejszym Francuzom, podkreślił jednak, że nie będzie radykalnej zmiany polityki jego rządu.
Nie jest jasne, czy CGT odmówi w tej sytuacji udziału w konsultacjach zapowiedzianych przez rząd.
Konsultacje w sprawie transformacji energetycznej z parlamentarzystami, członkami samorządów, przedstawicielami związków zawodowych i obywatelami mają rozpocząć się 15 grudnia.
Protest "żółtych kamizelek"
"Żółte kamizelki" od ponad trzech tygodni protestują w całej Francji przeciw wciąż rosnącym kosztom utrzymania. Oprócz rezygnacji z planowanej na 1 stycznia 2019 roku podwyżki podatków od paliwa, z której rząd się już wycofał, domagają się m.in. podniesienia wysokości płac, emerytur czy zasiłków dla bezrobotnych.
W Paryżu w ostatnie weekendy protesty przerodziły się w gwałtowne zamieszki. W sobotę ruch "żółtych kamizelek" zmobilizował do wyjścia na ulice kilka tysięcy demonstrantów w Bordeaux; pod koniec marszu doszło do zamieszek. Doszło do nich także w Tuluzie, gdzie policja próbowała zaprowadzić porządek w centrum miasta, używając gazu łzawiącego wobec "żółtych kamizelek" i licealistów niezadowolonych z reformy egzaminu maturalnego.
W sumie w wyniku demonstracji w całym kraju zginęły cztery osoby, a setki odniosły rany.
Autor: ads/adso / Źródło: PAP