Wyrwany fragment kadłuba i puste siedzenia. "Wiedziałam, że stało się coś katastrofalnie złego"

Źródło:
CBS News, tvn24.pl
Samoloty Alaska Airlines na lotnisku Seattle-Tacoma (nagranie archiwalne)
Samoloty Alaska Airlines na lotnisku Seattle-Tacoma (nagranie archiwalne)Archiwum Reutera
wideo 2/4
Samoloty Alaska Airlines na lotnisku Seattle-Tacoma (nagranie archiwalne)Archiwum Reutera

"Głośny huk", silne emocje i próba bezpiecznego sprowadzenia samolotu na ziemię. Emily Wiprud, pilotka boeinga, od którego w trakcie lotu oderwał się fragment kadłuba, opowiedziała stacji CBS News o feralnym locie.

- Pierwszym sygnałem była eksplozja w moich uszach i świst powietrza - tak Emily Wiprud, druga pilotka maszyny, wspomina moment lotu, w którym fragment kadłuba oderwał się od Boeinga 737 max 9. - Moje ciało zostało pchnięte do przodu i rozległ się głośny huk... Drzwi do kokpitu były otwarte. Widziałam rury zwisające w kokpicie - mówiła w CBS. - Nie wiedziałam, że w samolocie jest dziura, dopóki nie wylądowaliśmy. Wiedziałam, że stało się coś katastrofalnie złego - przyznała w rozmowie z amerykańską stacją.

ZOBACZ TEŻ: Incydent na lotnisku w Atlancie. Skrzydło zahaczyło o ogon, dwa uszkodzone samoloty

Wyrwany panel kadłuba. Pilotka wspomina sytuację na pokładzie

Gdy rozległ się "głośny huk", instynkt wziął górę i razem z kapitanem zaczęła przygotowania do awaryjnego lądowania. - Było niesamowicie głośno - podkreśliła Wiprud. - Pamiętam, jak zakładałam maskę tlenową, próbowałam nawiązać łączność z kontrolą ruchu lotniczego i zastanawiałam się: "Dlaczego nic nie słyszę?" - dodała. Jak się okazało, jej zestaw słuchawkowy został wyrwany.

Tuż po lądowaniu sprawdziła, co z pasażerami i pozostałymi członkami personelu pokładowego. - Otworzyłam drzwi kabiny pilotów i zobaczyłam setki oczu wpatrujących się we mnie - wspomina. Zapytała stewardesy, czy wszystko w porządku i usłyszała, że są "puste siedzenia", a niektórzy pasażerowie odnieśli obrażenia. Jak dodała, słysząc o wolnych miejscach, pomyślała, że ​​stracili pasażerów.

Pilotka zapamiętała kobietę szukającą na podłodze swojego nastoletniego syna. - Spojrzała za siebie, a jej syna nie było. Jako matka nie mogę sobie nawet wyobrazić tego uczucia - zaznaczyła Wiprud w rozmowie z CBS News. Szybko okazało się jednak, że chłopak zmienił miejsce po tym, jak odpadł fragment kadłuba.

- Mój kapitan jest bohaterem. To samo tyczy się stewardes, całego personelu, który wspierał nas tego dnia - podkreśliła pilotka. - To coś, co powinno się uczcić. Wszyscy przeżyli - podsumowała w CBS.

ZOBACZ TEŻ: Awantura w samolocie jeszcze przed lotem

Panel oderwał się od kadłuba samolotu

5 stycznia Boeing 737 max 9 linii Alaska Airlines wystartował z Portland do Ontario w Kalifornii. Samolot ze 171 pasażerami i sześcioma członkami załogi lądował awaryjnie już 20 minut po starcie. Maszyna znajdowała się na wysokości prawie 5000 metrów, kiedy oderwał się panel zaślepiający miejsce na opcjonalne dodatkowe drzwi ewakuacyjne. Doszło do nagłego obniżenia ciśnienia. Pasażerom nakazano założenie masek tlenowych, część z nich doznała niewielkich urazów. Samolot zawrócił awaryjnie na lotnisko. Brakujący fragment kadłuba kilka dni później został znaleziony na terenie Portland.

Boeing 737 MAX 9 (zdjęcie ilustracyjne)Coby Wayne / Shutterstock

Wstępne wyniki dochodzenia przeprowadzonego przez amerykańską Krajową Radę Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) wykazały, że w samolocie brakowało czterech śrub, które miały przytrzymywać panel na miejscu. Odrębne dochodzenia wszczęły również Federalna Administracja Lotnictwa, Departament Sprawiedliwości i FBI.

Emily Wiprud i kapitan Boeinga 737 max 9 zostali uhonorowani nagrodą Air Line Pilots Association Superior Airmanship Award za umiejętności i profesjonalizm podczas sytuacji kryzysowej.

ZOBACZ TEŻ: Samolot z wyrwą w kadłubie lądował awaryjnie. Uziemiono 171 maszyn

Autorka/Autor:wac//am

Źródło: CBS News, tvn24.pl