Żołnierze lojalni wobec prezydenta Jemenu Abd ar-Rab Mansura al-Hadiego odparli pierwszy atak na Aden. W kierunku miasta, w którym chroni się również sam prezydent, ściągane są jednak kolejne oddziały szyickich rebeliantów z ruchu Huti. Nadjeżdżają kolejne czołgi.
Wojska broniące miasta udaremniły próbę przedostania się do niego oddziałów rebeliantów z dystryktu Subayha, znajdującego się ok. 100 km od Adenu - poinformował agencję Reutera lokalny urzędnik. Zabitych miało zostać kilku rebeliantów, zniszczone trzy pojazdy.
To jednak zapewne nie koniec ataków sił antyprezydenckich. Jeśli oddziałom prezydenta nie uda się utrzymać portowego miasta, prawdopodobnie będzie on zmuszony do ucieczki z kraju.
Rebelianci w ofensywie
W niedzielę rebelianci zajęli lotnisko w Taizzie, trzecim co do wielkości mieście Jemenu. Teren lotniska okupuje ok. 300 Huti i żołnierzy. Rebelianci sprawują obecnie kontrolę nad większością terytorium Jemenu.
Prezydent Abd ar-Rab Mansur al-Hadi miał zapewnić w Jemenie stabilizację po 22 latach dyktatorskich rządów Alego Abd Allaha Salaha, odsuniętego od władzy w 2012 r. Na początku tego roku doszło jednak do uderzenia zwolenników byłego prezydenta na stolicę Jemenu, Sanę, w wyniku której Hadi zmuszony został do zrzeczenia się prezydentury i ucieczki.
W walki w Jemenie pośrednio zaangażowane są również państwa sąsiednie. Rebelianci Huti są wspierani przez szyicki Iran, a prezydent Hadi przez kraje Zatoki Perskiej, w tym sunnicką Arabię Saudyjską.
ONZ popiera prezydenta
Rada Bezpieczeństwa ONZ wydała w niedzielę oświadczenie, w którym wezwała strony konfliktu w Jemenie do podjęcia rozmów pokojowych. ONZ ostrzegła, że Jemenowi grozi wojna domowa.
W oświadczeniu Rady Bezpieczeństwa potępiono rebeliantów z ugrupowania Huti, którzy przejęli kontrolę nad znaczną częścią Jemenu. Rada potwierdziła swe poparcie dla jemeńskiego prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego.
Autor: mm / Źródło: Reuters