Założył pierwszą w Europie agencję surogatek. "Klientami są także osoby z Polski"

Wywiad z właścicielem agencji surogatek
Wywiad z właścicielem agencji surogatek
Dzień Dobry TVN
Z właścicielem agencji surogatek rozmawiała Kinga RusinDzień Dobry TVN

- Mam zapewnioną pracę na wieki. Zawsze będzie ktoś, kto pragnie dziecka, a ja mogę w tym pomóc - powiedział w rozmowie z Kingą Rusin w "Dzień Dobry TVN" Barrie Drewitt-Barlow, właściciel pierwszej w Europie agencji surogatek. Rocznie obsługuje od 70 do 100 par. - Naszymi klientami są także osoby z Polski, Rosji i innych krajów Europy Wschodniej - mówił.

ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ

Brytyjczyk Barrie Drewitt-Barlow wraz ze swoim partnerem w 2002 roku zostali pierwszą homoseksualną parą, która korzystając z pomocy surogatek, doczekała się potomstwa. Mają pięcioro dzieci, czterech chłopców i jedną dziewczynkę.

- Pochodzę z licznej rodziny. Moja mama miała dziesięcioro rodzeństwa. Podobnie tata. Dla mnie było to oczywiste, że kolejnym etapem w moim związku z mężem będzie założenie rodziny - powiedział w rozmowie z Kinga Rusin w "Dzień Dobry TVN" Drewitt-Barlow.

"Co chwilę widzimy tutaj Polki"

Chcąc pomóc innym marzącym o posiadaniu dziecka, wraz z partnerem założyli British Surrogacy Centre, pierwszą w Europie agencję surogatek.

- Naszymi klientami są także osoby z Polski, Rosji i innych krajów Europy Wschodniej, którzy chcą mieć dziecko, ale pieniądze są dla nich poważną przeszkodą - powiedział Drewitt-Barlow. - Dlatego proponujemy im opcję wymiany jajeczek między parami. Jeśli ty i twój partner nie możecie mieć dziecka, nie stać cię na zabieg, mamy inna parę, która potrzebuje jajeczka. Ty oddajesz połowę jajeczek tamtej parze, a oni sponsorują twoje in vitro - tłumaczył. - Co chwilę widzimy tutaj Polki, które przylatują oddać swoje jajeczka. Nawet młode studentki, które chcą na tym zarobić - dodał.

W bazie - jak mówił - znajduje się 25 dawczyń z Gdańska. To studentki. - Mamy listę VIP i zwykłą listę. Mamy zarówno dziewczyny z sąsiedztwa, jak i supermodelki. Są studentki medycyny z Harvardu, czy Princetone. Każda z nich może być dawczynią jedynie pięć razy - tłumaczył.

Dodał, że za jedno jajeczko otrzymują 10 tys. dolarów. Agencja opłaca im wszystkie dodatkowe wydatki.

Matkę przyszłego dziecka można zobaczyć w katalogu. - Mówisz, że chcesz, by była to blondynka o niebieskich oczach, interesowała się medycyną albo grą na pianinie czy nauką. A ja ci znajdę taką dziewczynę - mówił.

Od 70 do 100 par rocznie

Agencja obsługuje od 70 do 100 par rocznie. - Ludzie chcą mieć dzieci. U mnie kosztuje to 150 tys. dolarów - powiedział Drewitt-Barlow.

Właściciel agencji surogatek przyznaje, że to biznes. - Mam zapewnioną prace na wieki. Zawsze będzie ktoś, kto pragnie dziecka, a ja mogę w tym pomóc - podkreślił. Jak mówił, w USA to olbrzymi biznes wyceniany na 6-8 mld dolarów.

Autor: js/kk / Źródło: Dzień Dobry TVN

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock