Kilkadziesiąt osób zostało zatrzymanych w Petersburgu podczas protestu zorganizowanego przez opozycyjny ruch Jedna Rosja. Wśród zatrzymanych są dziennikarze - poinformowało radio Echo Moskwy.
Niezależne media szacują liczbę zatrzymanych na co najmniej 30. Są także szacunki mówiące, że policja zatrzymała blisko sto osób. Wśród nich jest koordynator Otwartej Rosji w Petersburgu Andriej Piwowarow oraz inni organizatorzy sobotniego protestu.
Urna z listami
Zatrzymania rozpoczęły się, gdy demonstranci zaczęli iść w kierunku biura przedstawiciela prezydenta Rosji w Petersburgu, aby tam przekazać urnę z listami do prezydenta Władimira Putina, składanymi przez protestujących.
Demonstracja, na którą przyszło blisko 300 osób, trwała około 15 minut. Po zatrzymaniach na miejscu zgromadzenia pozostali jedynie policjanci.
Tymczasem w Moskwie około 400 protestujących przyszło na plac Słowiański, skąd przeszli do pobliskiego budynku administracji (kancelarii) prezydenta. Gmach otoczony jest metalowym ogrodzeniem, a na ulicy ustawione zostały betonowe blokady. Kiedy jednak uczestnicy akcji ustawili się w kolejce, zostali przepuszczeni do kancelarii prezydenta, aby mogli pozostawić tam petycje.
"Już dość!"
W około 30 miastach założony przez byłego szefa koncernu Jukos Michaiła Chodorkowskiego ruch Otwarta Rosja organizuje w sobotę protest pod hasłem "Już dość!". W trakcie akcji protestacyjnej obywatele składają listy do Putina z żądaniem, by nie brał udziału w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
W niektórych miastach organizatorzy uzyskali zgodę władz na demonstracje. Władze Moskwy i Petersburga takiego zezwolenia nie wydały.
Doniesienia o zatrzymanych napłynęły z Kazania, a także z Kemerowa. W tym ostatnim mieście, gdzie akcja protestu również odbywała się bez zezwolenia, policja zatrzymała około 20 osób.
Autor: tas//rzw / Źródło: PAP, openrussia.org