Mieli jeździć na patrole - nie ruszyli się z bazy. Mimo to, w dokumentach wpisywali, że byli na kontrolach. Chodzi o sześciu polskich wojskowych - oficerów i podoficerów z polskiej misji w Afganistanie. O sprawie napisała "Rzeczpospolita", a o jej szczegółach TVN24 opowiedział rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa.
Dzięki fałszywym patrolom żołnierze mogli więcej zarobić, bo za patrolowanie płacone jest extra. W tym przypadku chodzi o kwoty od kilkuset złotych do 5 tys. zł. - Do rozkazów dziennych podawanych przez dowódcę dopisywali, że żołnierze sprawdzali poza bazą posterunki, co było niezgodne z prawdą. Ten rozkaz dzienny był podstawą należności zagranicznych oraz wyższej stawki dodatku wojennego. W ten sposób wyłudzili pieniądze w kwocie 10 tysięcy złotych - wyjaśnił TVN24 rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa.
Wpadł na trop
Aferę wykrył młody oficer, który zorientował się, że sztabowcy także jemu - bez jego wiedzy - dopisali siedem fikcyjnych patroli. Zawiadomił Żandarmerię Wojskową.
Wojskowa prokuratura postawiła już sztabowcom zarzuty. Wszyscy przyznali się do winy i oddali pieniądze. Mimo to, grozi im do ośmiu lat więzienia.
Tajemnica poliszynela
Jak się wydaje, takie postępowanie żołnierzy w Afganistanie nie jest wyjątkiem. Jak powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" żołnierz z kompanii szturmowej służący w Afganistanie, ten proceder to tajemnica poliszynela.
Sytuację skomentował też były dowódca GROM gen. Roman Polko. Jego zdaniem już sam pomysł dodatkowego płacenia za to, że ktoś odważy się wyjechać z bazy pokazuje dlaczego ta misja jest tak mało skuteczna.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa / TVN24