Został zatrzymany przez policję, wysadził się. "Do tej pory znaleziono 10 ciał"

pakistan

Co najmniej 10 osób zginęło, a 35 zostało rannych w samobójczym zamachu bombowym w mieście Kweta na południowym zachodzie Pakistanu. Mężczyzna wysadził się po tym, jak został zatrzymany przez policjantów. Jego celem był wiec religijny - podała agencja Reutera, powołując się na lokalne władze.

Policja zakomunikowała, że wybuch miał miejsce w pobliżu lokalnego klubu prasowego, gdzie zgromadziły się dziesiątki zwolenników radykalnej partii sunnickiej Ahle Sunnat Wal Jammat (ASWJ). Szef policji miejskiej Abur Razza Cheema wyjaśnił agencji Associated Press, że zwolennicy ASWJ zebrali się, by złożyć hołd pierwszemu kalifowi islamu. - Zamachowiec samobójca wysadził się w powietrze, kiedy policja powstrzymała go przed zbliżeniem się do wiecu - powiedział agencji EFE rzecznik regionalnej policji Ali Asghar.

- Do tej pory znaleziono 10 ciał - przekazał Reuterowi pracownik lokalnego szpitala. Dodał, że 35 osób zostało rannych, niektórzy są w stanie krytycznym. Jak poinformowały miejscowe władze, wśród ofiar śmiertelnych jest dwóch policjantów. Policja powiadomiła, że wybuch zniszczył niektóre pobliskie sklepy i pojazdy. Pakistański premier Imran Khan potępił atak i zwrócił się do lokalnych władz o otoczenie poszkodowanych jak najlepszą opieką medyczną.

Atak był pierwszym tego rodzaju od miesięcy w Pakistanie. Dotychczas nikt nie przyznał się do zorganizowania zamachu.

Plaga przemocy w regionie

Kweta jest stolicą bardzo rozległej prowincji Beludżystan, w której separatyści domagają się większej autonomii i większego udziału w dochodach z wydobycia naturalnych zasobów regionu, takich jak gaz czy ropa.

Położony przy granicy z Iranem i Afganistanem Beludżystan jest zarazem najbiedniejszą prowincją Pakistanu. Od lat wstrząsany jest aktami przemocy na tle wyznaniowym. Dochodzi tam także do krwawych zamachów przeprowadzanych przez radykałów, powiązanych z dżihadystycznym Państwem Islamskim.

Źródło: Google Maps
Czytaj także: