Dwie osoby zginęły w zamieszkach, które wybuchły po wyborach parlamentarnych

Źródło:
PAP

Byli premierzy Pakistanu oraz zaciekli rywale Nawaz Sharif i Imran Khan ogłosili w piątek zwycięstwo w wyborach. Zbyt powolne liczenie głosów, ograniczenie w dniu głosowania działania telefonii komórkowej oraz internetu i inne nieprawidłowości przyczyniają się do narastania napięć i klimatu nieufności wśród wyborców.

Dwie osoby zginęły w piątek w zamieszkach, które wybuchły po wyborach parlamentarnych w Pakistanie, mimo iż wynik głosowania pozostaje niepewny. Zarówno zwolennicy byłego premiera Imrana Khana, jak i były szef rządu Nawaz Sharif ogłosili zwycięstwo.

Kandydaci wspierani przez Pakistański Ruch na rzecz Sprawiedliwości (PTI) byłego premiera Imrana Khana najlepiej wypadli w wyborach w prowincji Chajber Pasztunchwa, graniczącej z Afganistanem, i tam też doszło w piątek wieczorem do zamieszek. Dwóch zwolenników PTI zginęło, 24 osoby zostały ranne.

W stolicy prowincji Chajber Pasztunchwa, Peszawarze oraz w Kwecie, stolicy położonego na północy kraju Beludżystanu, zorganizowano manifestacje.

Narastające napięcia i klimat nieufności wśród wyborców

Zliczono jak dotąd głosy z 225 spośród 266 okręgów wyborczych. Partia PTI Imrana Khana, który nie mógł wystartować w wyborach, ponieważ ze względu na zarzuty cywilne i karne ma wieloletni zakaz uczestniczenia w życiu politycznym, prawdopodobnie zdobyła najwięcej głosów.

Wyprzedza obecnie w niewielkim stopniu dwa ugrupowania, które wcześniej dominowały na scenie politycznej tego kraju - Pakistańską Ligę Muzułmańską Nawaz (PML-N) i Pakistańską Partię Ludową (PPP).

Jednak żadna z tych formacji nie zdobędzie na tyle istotnej większości, by samodzielnie sformować rząd, a największe szanse na zbudowanie koalicji ma partia Sharifa PML-N, która była typowana na zwycięzcę tych wyborów.

Zbyt powolne liczenie głosów, ograniczenie w dniu głosowania działania telefonii komórkowej oraz internetu i inne nieprawidłowości przyczyniają się do narastania napięć i klimatu nieufności wśród wyborców. Część z nich ocenia, że PTI zostało "okradzione ze zwycięstwa", a prawdziwe wyniki wyborów zostały zmienione - pisze AFP.

Szef brytyjskiej dyplomacji David Cameron powiedział w piątek wieczorem, że po ogłoszeniu zwycięstwa przez Nawaza Sharifa (PML-N) Londyn ma bardzo poważne obawy, iż wybory te nie były uczciwe.

"Żałujemy, że (...) procedury prawne zostały wykorzystane do tego, by uniemożliwić pewnym przywódcom politycznym udział (w wyborach) oraz wykorzystanie rozpoznawalnych symboli partyjnych" - głosi oświadczenie Camerona, który odniósł się między innymi do sytuacji Imrana Khana, jak i do tego, że politycy jego partii (PTI) musieli stratować jako kandydaci niezależni.

Spory o wpływy armii

Głównym tematem publicznej debaty przedwyborczej w Pakistanie był właśnie brak na listach wyborczych założyciela i lidera PTI, który mimo toczących się przeciw niemu postępowań pozostaje bardzo popularny.

Był on premierem, który wprost przeciwstawił się niezwykle wpływowej pakistańskiej armii, przez kilka dekad sprawującej de facto rządy w tym kraju. Kahn oskarża właśnie siły zbrojne o to, że doprowadziły do jego obalenia w kwietniu 2022 roku.

Dyrektor sondażowni Gallup Pakistan Bilal Gilani powiedział w wywiadzie dla AFP, że "nawet jeśli PTI nie zdoła sformować rządu, to głosowanie dowodzi, że istnieją granice wyborczych manipulacji. (...) Pokazują, że armia nie dostaje zawsze tego, czego chce".

Autorka/Autor:asty / prpb

Źródło: PAP