Osama bin Laden "otrzymał to, na co zasługiwał"

Aktualizacja:

- Rok po zabiciu Osamy bin Ladena pokonanie Al-Kaidy jest obecnie w naszym zasięgu - oświadczył Barack Obama w rocznicę śmierci terrorysty nr 1. Prezydent Stanów Zjednoczonych pojawił się na kilka godzin w Afganistanie. Podczas rozmowy z żołnierzami USA w Afganistanie powiedział, że rok temu bin Laden "otrzymał to, na co zasługiwał". Niedługo tym, jak prezydent USA opuścił Kabul, doszło tam do silnej eksplozji.

Przemawiając w bazie Bagram pod Kabulem, Obama powiedział, że podczas jego kadencji terroryści doznali dotkliwych porażek.

- W ciągu ubiegłych trzech lat tendencje odwróciły się. Przezwyciężyliśmy ofensywę talibów. Zbudowaliśmy silne afgańskie służby bezpieczeństwa. Zniszczyliśmy kierownictwo Al-Kaidy eliminując 20 z jej czołowych 30 przywódców, a rok temu, wyruszając z bazy tu w Afganistanie, nasi żołnierze rozpoczęli operację, która doprowadziła do zabicia Osamy bin Ladena - powiedział Obama.

Prezydent: będą kolejne redukcje wojsk

Prezydent stwierdził że wie, iż wielu Amerykanów jest zmęczonych wojną, ale podkreślił, że niezbędne jest "dokończenie zadania" i zakończenie konfliktu afgańskiego w sposób odpowiedzialny.

Podkreślił, że w ubiegłym roku z Afganistanu zostało wycofanych 10 tys. żołnierzy USA a kolejne 23 tys. opuści ten kraj do końca tegorocznego lata. - Po tym terminie, kolejne redukcje będą następowały stopniowo. Uzgodniliśmy, że do końca 2014 roku Afgańczycy będą całkowicie odpowiedzialni za bezpieczeństwo ich kraju - oświadczył Obama.

W ciągu ubiegłych trzech lat tendencje (wojny) odwróciły się. Przezwyciężyliśmy ofensywę talibów. Zbudowaliśmy silne afgańskie służby bezpieczeństwa. Barack Obama

Prezydent ponownie zaapelował do talibów o przystąpienie do rozmów na temat zakończenia konfliktu. W przemówieniu, które dotarło do telewidzów w Stanach Zjednoczonych we wtorek wieczorem, czyli w najlepszym czasie antenowym, Obama zapewnił, że nie będzie narażał Amerykanów na niebezpieczeństwo nawet "o jeden dzień dłużej niż to będzie absolutnie niezbędne dla naszego bezpieczeństwa narodowego".

Obama dziękuje żołnierzom

Wcześniej prezydent USA wziął udział w spotkaniu z amerykańskimi żołnierzami przebywającymi w bazie Bagram. Obama wygłosił tam 15-minutowe przemówienie w hangarze na tle wojskowych transporterów opancerzonych i amerykańskiej flagi.

Ostrzegł, że żołnierzy czeka jeszcze "ból, smutek i trudne chwile, ale widać światło na horyzoncie dzięki poświęceniom, jakich dokonaliście". - Ameryka jest bezpieczna dzięki wam - dodał. Obama powiedział przy tym, że rok temu przywódca Al-Kaidy Osama bin Laden "otrzymał to, na co zasługiwał".

Prezydent oświadczył też, że umowa o partnerstwie strategicznym, jaką podpisał wcześniej z prezydentem Afganistanu Hamidem Karzajem umożliwia "odpowiedzialne przekazanie Afgańczykom kontroli nad ich krajem". Dodał, że nie nastąpi to z dnia na dzień ponieważ Stany Zjednoczone nie zaryzykują utraty zdobyczy uzyskanych kosztem poświęceń tak wielu ludzi.

Prezydent wyjeżdża, wybucha bomba

Obama przybył we wtorek do Afganistanu z niezapowiedzianą, kilkugodzinną wizytą. Niedługo po tym, jak opuścił Kabul, w centrum miasta doszło do silnego wybuchu. Zginęło sześć osób - 1 strażnik i 5 osób cywilnych.

Do ataku przyznali się talibowie. - Jeden z naszych mudżahedinów zdetonował samochód przed bazą wojskową. Inny mudżahedini są wewnątrz bazy i walczą. Nieprzyjaciel doznał bardzo ciężkich strat - poinformował telefonicznie agencję Reutersa rzecznik talibów.

Szef policji w Kabulu Ayoub Salangi oświadczył, że był to zamach samobójczy dokonany za pomocą samochodu wyładowanego materiałami wybuchowymi, którym zostało staranowane ogrodzenie bazy.

Po wybuchu (niektóre źródła mówią o serii wybuchów) słychać było odgłosy strzelaniny.

Ambasada USA uruchomiła swoje syreny ostrzegawcze i zaapelowała do swoich pracowników aby nie wychodzili na zewnątrz i nie zbliżali się do okien.

Ostatni atak talibów na Kabul nastąpił 15 kwietnia, kiedy dokonali oni sześciu skoordynowanych akcji w kilku rejonach kraju. Celami ataków były siły ISAF, ambasady państw zachodnich a także gmach parlamentu i siedziba wicepremiera. Zginęło wówczas 47 osób, w tym 36 talibów.

Intensywność ataków talibów wzrasta systematycznie od ostatnich 3 lat.

Źródło: PAP, Reuters