Supermyśliwiec Putina z podciętymi skrzydłami. PAK-FA ma się coraz gorzej

Rosyjski myśliwiec T-50 na pokazach
Rosyjski myśliwiec T-50 na pokazach
Beltyukow, Kuzmin, Medvedev, Zherdin, Rulexip | Wikipedia CC BY SA 3.0
Nowy rosyjski myśliwiec ma problemyBeltyukow, Kuzmin, Medvedev, Zherdin, Rulexip | Wikipedia CC BY SA 3.0

Ma być najlepszy na świecie i dominować nad sprzętem przeciwników, ale jak na razie stanowi pokaz problemów trapiących produkcję nowoczesnego uzbrojenia w Rosji. Program budowy nowego myśliwca PAK-FA zaliczył kolejne opóźnienie. Tym samym rosyjska odpowiedź na najnowocześniejsze samoloty USA oddala się w czasie.

W rozmowie z dziennikarzami szef Sił Powietrznych Rosji gen. Wiktor Bondarew przyznał niedawno, że pierwsze nowe myśliwce T-50 trafią do służby w 2017 r., a nie, tak jak zapowiadano jeszcze pół roku temu, w 2016. Nie przeszkodziło mu to w zapewnieniu, że prowadzone obecnie testy samolotu są "udane". Tymczasem prace nad nową maszyną mają już wieloletnie opóźnienie. Już w 2010 r. zapewniano, że pierwsze egzemplarze trafią do lotnictwa w 2013 roku. Obecnie miała już trwać produkcja seryjna, o której jak na razie w ogóle zapomniano. Mówi się jedynie o wyprodukowaniu małej serii testowej i podjęciu decyzji o masowej produkcji później.

Ma być nowa jakość

Nie wiadomo wiele na temat szczegółów trapiących program PAK-FA (Perspektywiczny Kompleks Lotniczy - Myśliwiec), w ramach którego jest budowany nowy myśliwiec, na razie oznaczony jako T-50. Pracujący nad nim koncern Suchoja oraz wojsko nie ujawniają powodów opóźnień. Regularnie do rosyjskich mediów trafiają jednak zapewniania o tym, że T-50 jest maszyną niezwykłą tudzież "nie mającą odpowiedników na świecie", co jest jednak co jakiś czas przetykane zdawkowymi informacjami o kolejnych problemach w pracach nad nią. Nie ma przy tym wątpliwości, że T-50, kiedy już zostanie ukończony, jak najbardziej może być świetną maszyną. To pierwsza próba stworzenia przez Rosjan zupełnie nowego myśliwca od czasów ZSRR. Ma być maszyną piątej generacji i odpowiedzią na amerykańskiego F-22 Raptor. W porównaniu do samolotów generacji czwartej, takich jak np. dominujące obecnie w rosyjskim lotnictwie Su-27 i ich wersje rozwojowe, ma być trudno wykrywalny dla radarów, zwrotniejszy, zdolny utrzymywać dłużej wysoką prędkość i przede wszystkim dysponować skokowo lepszą elektroniką.

Problem w tym, że stworzenie takiego samolotu jest dużym wyzwaniem. Widać to po przykładzie Amerykanów, którzy jak na razie są liderami w pracach nad myśliwcami piątej generacji. Pierwsze prototypy F-22 wzbiły się w powietrze na początku lat 90., a pierwsze egzemplarze trafiły do służby dopiero w 2005 r. W przypadku nowszego F-35 pierwsze prototypy poleciały w 2000 r., a wstępna gotowość do służby została osiągnięta dopiero latem tego roku. Oznacza to, że dysponujący znacznie większymi środkami Amerykanie potrzebowali około 15 lat na stworzenie maszyn piątej generacji. Rosjanie dysponują natomiast zdecydowanie mniejszymi funduszami, a ich przemysł lotniczy przeżył zapaść w latach 90., kiedy przerwano zapoczątkowane jeszcze w latach ZSRR prace nad samolotami nowego pokolenia. Nie może więc dziwić, że rzeczywista realizacja programu PAK-FA zdecydowanie odbiega od hurraoptymistycznych deklaracji rosyjskich władz i firm. Widać to wyraźnie po datach.

Amerykanie mieli wiele problemów z wprowadzeniem F-22 do służby. Usuwanie usterek i niedoróbek trwało jeszcze wiele lat po formalnym trafieniu na uzbrojenieUSAF

Nagranie z lotu pierwszego prototypu T-50 w 2010 roku

Nowy, niewykrywalny dla radarów rosyjski myśliwiec piątej generacji
Nowy, niewykrywalny dla radarów rosyjski myśliwiec piątej generacjiTVN24

Coraz później, coraz mniej

Koncern Suchoja został wybrany do zbudowania nowej maszyny w 2001 r. Prace projektowe i budowa prototypu zajęły niemal dekadę, bo pierwszy lot testowy miał miejsce w 2010 r. Wówczas właśnie deklarowano, że wejście do służby jest odległe o trzy lata, a produkcja seryjna o pięć. Już wtedy było jasne, że to bardziej pobożne życzenia obliczone na efekt propagandowy niż realne terminy. Rzeczywistość nieustannie je weryfikuje. Co roku są przesuwane. Rok 2015 przyniósł jednak wyjątkowo złe wiadomości dla programu PAK-FA. Z jednej strony zadeklarowano, że przed jego końcem zostaną rozpoczęte próby państwowe, czyli testy mające zweryfikować, czy maszyna spełnia oczekiwania wojska, ale z drugiej stwierdzono, że produkcja seryjna zostaje odłożona na nieokreśloną przyszłość. Wiceminister obrony ds. uzbrojenia Jurij Borisow oznajmił w marcu, że ze względu na problemy budżetowe na razie planowane jest wyprodukowanie liczącej 12 egzemplarzy serii testowej. Jeszcze pod koniec 2014 r. deklarowano natomiast, że do 2020 r. rosyjskie lotnictwo będzie miało już 55 seryjnych T-50. Ogólnie planowano ich zakupić 150. Pierwsze 12 nowych myśliwców ma służyć do przedłużonych prób w warunkach zbliżonych do normalnej eksploatacji. Mają trafić do jednostki i tam być używane przez wojskowych. Ma to pozwolić wychwycić błędy, usterki i niezgodności z oczekiwaniami, które miałyby zostać następnie usunięte przed podjęciem produkcji seryjnej. W praktyce oznacza to, że testy T-50 zostaną po prostu przedłużone o niesprecyzowany czas, prawdopodobnie kilka lat. Taki wybieg pozwoli pochwalić się przyjęciem nowego myśliwca do służby i wysłać go na parady oraz pokazy, podczas gdy faktycznie nadal będzie w fazie prób.

Jeden z pierwszych prototypów doznał awarii silnika podczas pokazów w 2011 roku. Sam samolot nie został jednak uszkodzonyRulexip | Wikipedia (CC BY SA 3.0)

Do sukcesu jeszcze bardzo daleko

Miarą sukcesu programu zbrojeniowego nie jest bowiem samo stworzenie prototypu czy formalnie przyjęcie go do służby w wojsku. Największe znaczenie ma dostarczenie siłom zbrojnych większych ilości nowego sprzętu, który pozwoli w pełni przezbroić kilka pierwszych jednostek i wykryć oraz poprawić nieuniknione usterki. Wtedy można mówić o rozpoczęciu normalnej służby nowej konstrukcji. Ostatecznym sukcesem jest wypełnienie początkowego zamówienia i ewentualne rozpoczęcie produkcji na eksport. Niezależnie od tego, jak dobrym samolotem będzie T-50, a jest bardzo możliwe, że pod pewnymi względami (na przykład zwrotności) będzie lepszy od F-22 i F-35, to w najbliższej przyszłości Rosjanie będą mieli ich za mało, aby miały jakikolwiek realny wpływ na równowagę sił. Amerykanie już teraz mają 184 egzemplarze F-22 oraz około 160 egzemplarzy F-35. Liczba tych drugich będzie w najbliższych latach gwałtownie rosnąć, bo trwają negocjacje nad rozpoczęciem produkcji seryjnej, która ma osiągnąć poziom około 3 tys. maszyn dla USA i sojuszników. Nawet gdyby Rosjanie zrealizowali swoje wstępne plany i wyprodukowali 150 egzemplarzy T-50, to realistycznie rzecz biorąc, będą one gotowe do walki gdzieś około 2025 r. W tym czasie przewaga Zachodu tylko w liczbie maszyn piątej generacji będzie mniej więcej dziesięciokrotna, jeśli nie większa.

T-50 świetnie prezentuje się na pokazach lotniczychRulexip | Wikipedia CC BY SA 3.0

Przerost ambicji

Przyszłość T-50 dodatkowo komplikuje to, że wszystkie pięć dotychczas zbudowanych prototypów ma zamontowane starsze silniki Saturn AL-41F1, wywodzące się z tych, które są wykorzystywane w myśliwcach czwartej generacji Su-35. Przez to nowe samoloty mają ograniczone osiągi w porównaniu do tych zakładanych. Docelowo T-50 mają być wyposażone w zupełnie nowy napęd. Jeszcze nienazwane silniki na razie określane jako "Produkt 30" są dopiero opracowywane przez koncern Saturn i na początku tego roku rozpoczęto pierwsze próby na ziemi. Próby w locie mają się rozpocząć w 2017 r., o ile wszystko będzie szło zgodnie z planem. Kiedy już "Produkt 30" trafi do T-50, trzeba będzie przeprowadzić od nowa szereg czasochłonnych prób całego samolotu, co dodatkowo odciśnie się na terminie wejścia ich do służby. Program testów T-50 jest opóźniony przez awarię jednego z pięciu latających prototypów. Maszyna latem 2014 r. doznała poważnego pożaru w locie. Rosjanie bagatelizowali sprawę, deklarując, że uszkodzenia są lekkie i zostaną szybko usunięte, a samolot powróci do testów. Zdjęcia uszkodzeń wyraźnie temu przeczyły, o czym pisaliśmy. Teraz jest już pewne, że uszkodzony prototyp do lotów nie wrócił. Na początku 2015 r. szef Zjednoczonej Korporacji Lotniczej (państwowy koncern skupiający wszystkich producentów lotniczych) Jurij Slyusar stwierdził w wywiadzie, że dwa prototypy T-50 służą do prób naziemnych, a cztery do prób w locie. Oznacza to, że nadpalony egzemplarz został na stałe uziemiony. Utrata jednej z pięciu dostępnych maszyn na pewno doprowadziła do opóźnień. Problemy programu PAK-FA są charakterystyczne dla wielu przedsięwzięć modernizacyjnych rosyjskiego wojska rozpoczętych w tym wieku. Na początku są ambitne założenia, optymistyczne terminy i głośne deklaracje. Potem szybko okazuje się, że spustoszony zapaścią lat 90. przemysł zbrojeniowy nie jest w stanie zrobić tego, czego się od niego oczekuje. Terminy się wydłużają i pojawiają się pogłoski o problemach technicznych. Oficjalnie jest jednak prowadzona gra pozorów, bo do porażek w sztandarowych programach modernizacji sił zbrojnych Kreml nie chce się przyznawać przed społeczeństwem i światem. Sukcesem okazują się natomiast te programy zbrojeniowe, podczas planowania których mierzono siły na zamiary. Na przykład modernizacja czołgów T-72 do standardu B3, która na razie znacznie bardziej przyczynia się do wzrostu potencjału rosyjskich wojsk pancernych niż drogi i problematyczny program Armata. W powietrzu sukcesy odnoszą programy budowy nowych maszyn opartych o radzieckie rozwiązania, których efektem są Su-30, Su-34 i Su-35, które będą stanowić podstawę rosyjskiego lotnictwa do późnych lat 20. Przykłady można by mnożyć. Problem w tym, że efektem tych przedsięwzięć nie jest sprzęt, który można określić mianem "niemającego odpowiedników" na świecie, przez co jest mało atrakcyjny propagandowo dla Kremla. Rosyjscy przywódcy najwyraźniej tęsknią do czasów ZSRR, gdy dzieła radzieckich konstruktorów wzbudzały postrach na Zachodzie.

Autor: Maciej Kucharczyk/mtom / Źródło: tvn24.pl