On wyjedzie na powierzchnię ostatni


Sztygar Luis Urzua Iribarren będzie ostatnim górnikiem, który zostanie wydobyty spod ziemi z zasypanej kopalni złota w chillijskim San Jose. Kolejność, w jakiej ratowani będą uwięzieni od miesięcy pod ziemią górnicy została ustalona na podstawie ich zręczności, tuszy i stanu zdrowia.

Jak podała w sobotę publiczna chilijska telewizja, najpierw specjalną kapsułą o średnicy niespełna 66 centymetrów wyjadą na powierzchnię najszczuplejsi i najzręczniejsi. Po nich "winda", będzie zabierać chorych i najsłabszych fizycznie. Na końcu przyjdzie kolej na tych, którzy najlepiej znieśli fizycznie przeszło dwumiesięczny pobyt na dole.

Choć lista nie jest imienna, wiadomo, że ostatni wyjedzie na górę sztygar 54-letni Luis Urzua Iribarren. Jak podkreślają media, jego spokój, stanowczość i opanowanie bardzo pomogły 33 zasypanym górnikom przetrwać pierwsze 17 dni, w ciągu których nie mieli żadnego kontaktu ze światem.

Za kilkadziesiąt godzin na powierzchni

Ewakuacja ma rozpocząć się w poniedziałek wieczorem lub we wtorek. Do uwięzionych na dole zjedzie najpierw komandos chilijskiej marynarki, który ustali konkretnie kolejność "ewakuacji" i będzie czuwał nad jej przebiegiem.

Sprawdzono już, że kapsuła "windy" jest wystarczająco szeroka, aby każdy górnik mógł się w niej pomieścić. Najbardziej rosły będzie miał po centymetrze "luzu" na wysokości ramion. W czasie "ewakuacji" górnicy będą mieli na sobie specjalnie zaprojektowaną "uprząż" z aparaturą do mierzenia ciśnienia, rytmu serca i innych parametrów, która będzie przekazywała te dane oczekującej na powierzchni ekipie lekarskiej.

Dwa miesiące pod ziemią

33 górników (32 z Chile i jeden z Boliwii) od pierwszych dni sierpnia przebywa na głębokości ok. 700 metrów pod ziemią w kopalni miedzi i złota San Jose w pobliżu miasta Copiapio. Przez pierwszych 17 dni nie było z nimi żadnego kontaktu, potem pożywienie i inne przedmioty dostarczano im przez wąski, 17-centymetrowy kanał.

Sobotnie dzienniki chilijskie przypominają, że po katastrofie różni chilijscy eksperci określali szanse uratowania zasypanych górników na 2 procent.

Źródło: PAP