Aura nie sprzyja okupującym Wall Street. Dzień po tym jak policja skonfiskowała protestującym elektryczne urządzenia ogrzewające, Nowy Jork nawiedziła zima. "Oburzeni" chronią się w namiotach i budują prowizoryczne zabezpieczenia przed zimnem.
- Spodziewaliśmy się tego. Nie zaczynaliśmy tego protestu jako lata miłości ale jako zimę niezadowolenia - mówi o pogodzie jeden z członków ruchu. - Oni wrócą! Nigdzie się nie wybieramy - komentuje fakt, że część protestujących zdecydowała się opuścić miasteczko namiotowe.
Bez ogrzewania
W piątek policja zabrała agregaty prądotwórcze oraz zasilające je paliwo, które służyły członkom ruchu "Okupuj Wall Street" do ogrzewania namiotów, gotowania i ładowania baterii w telefonach i komputerach. Interwencja policji ma związek z zamieszkami, które wybuchły we wtorek w Oalkand. Tamtejsi protestujący, starli się z policją, która była zmuszona użyć gazu łzawiącego.
- Jak zacznie się zima udowodnimy, że jesteśmy przygotowani na nią. Spędzimy tu całą zimę - mówi rzecznik ruchu Justin Stone - Diaz.
Protestujący, którzy rozbijają miasteczka namiotowe w miastach USA chcą zwrócić uwagę, że za kryzys gospodarczy płacą najbiedniejsi, podczas gdy odpowiadają za niego krezusi światowej finansjery.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters