Kolumna bojowników Huti została ostrzelana z okrętów wojennych, gdy próbowała posuwać się w kierunku Adenu - informuje Reuters, powołując się na relacje świadków. Są to pierwsze doniesienia o wykorzystaniu sił marynarki w czasie konfliktu w Jemenie.
Rozmówcy Reutersa, którzy byli świadkami ostrzału, oceniają, że były to jednostki egipskiej marynarki wojennej, które w zeszłym tygodniu przepłynęły Kanał Sueski i skierowały się do Zatoki Adeńskiej.
Reutersowi nie udało się uzyskać komentarza w tej sprawie ze strony przedstawicieli egipskich władz.
Krwawa walka o władzę
W Jemenie od kilku miesięcy bojownicy Huti wspierani przez siły związane z byłym prezydentem Ali Abd Allahem Salehem prowadzą walkę z wojskami wiernymi wobec rządzącego krajem od 2012 r. Abda ar-Raba Mansura al-Hadiego. Saleh został zmuszony do oddania władzy po tzw. arabskiej wiośnie, jednak wciąż zachował wiele wpływów w strukturach państwowych, wywiadzie czy armii.
Dzięki jego wsparciu bojownicy Huti przeprowadzili pełną sukcesów ofensywą, spychając prezydenta i wierne mu siły do Adenu, portu położonego na południu kraju. Po ciężkich walkach Hadi został zmuszony do ucieczki i opuścił kraj.
Pogarszająca się sytuacja w Jemenie jest powodem do niepokoju dla państw sąsiednich. Huti to w większości wyznawcy szyickiej sekty zajdytów - powszechnie uważa się, że wspiera ich Iran. Najważniejszym sojusznikiem Hadiego jest natomiast sunnicka Arabia Saudyjska. Rijad zmontował koalicję, która ma pomóc doprowadzić do przywrócenia "prawowitej" władzy w Jemenie.
Dołącza kolejny sojusznik
Zapowiadając operację w Jemenie, Arabia Saudyjska potwierdziła, że chce odeprzeć "agresję" Iranu, który oskarża o wspieranie rebelii Huti i o chęć "dominacji" w regionie. W sobotę na szczycie Ligi Arabskiej w egipskim Szarm el-Szejk Hadi oświadczył wprost, że za ofensywą Huti stoi Iran. Teheran nie przyznaje się do wspierania szyickich rebeliantów.
W skład koalicji pod przywództwem Rijadu wchodzą m.in.: Katar, Bahrajn, Kuwejt, Egipt, Sudan, Maroko i Jordania. W ramach operacji "Decisive Storm" prowadzone są naloty na pozycje bojowników Huti. W sobotę minister spraw zagranicznych Jemenu Rijadh Jasin powiedział w sobotę, że w następnej fazie operacji przeciwko rebeliantom Huti niezbędne mogą okazać się siły lądowe.
W poniedziałek wysoki rangą przedstawiciel pakistańskiego rządu poinformował, że do walki z rebelią w Jemenie dołączy także Islamabad.
Rzecznik koalicji Ahmed Asiri powiedział z kolei, że okręty koalicji pod wodzą Arabii Saudyjskiej blokują ruch statków w portach w Jemenie, by uniemożliwić przepływ broni lub bojowników.
Kilkadziesiąt ofiar nalotu w pobliżu obozu dla uchodźców
Tymczasem sytuacja mieszkańców Jemenu jest dramatyczna. Jak poinformowała Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) w poniedziałkowym nalocie w pobliżu obozu dla uchodźców w kontrolowanym przez Huti regionie na północnym zachodzie Jemenu zginęło co najmniej 45 osób, a 65 odniosło obrażenia.
Jeden z pracowników humanitarnych powiedział agencji Reutersa, że pocisk uderzył w ciężarówkę pełną bojowników Huti przed bramą prowadzącą do obozu. Zginęło m.in. dziewięciu mieszkańców, dwóch strażników i bojownicy Huti. Liczba ofiar wśród tych ostatnich nie jest znana. Z kolei ministerstwo obrony Huti podało na stronie internetowej, że w poniedziałkowym ataku śmierć poniosło 40 osób, w tym kobiety i dzieci, a 250 zostało rannych. Świadkowie twierdzą, że karetki pogotowia miały kłopoty z dojazdem do Al-Mazrak z powodu bombardowania przez koalicję pod wodzą Arabii Saudyjskiej drogi, która prowadzi do obozu. Obóz w Al-Mazrak leży w prowincji Hadżdża, która graniczy z Arabią Saudyjską, i działa od 2009 roku. Schroniły się tam tysiące Jemeńczyków, uciekających przed trwającym od ponad 10 lat konfliktem między Huti a rządem centralnym, a także imigranci z Afryki Wschodniej. Według szefa organizacji Lekarze Bez Granic (MSF) Pablo Marco w ciągu dwóch dni do obozu przyjęto 500 nowych rodzin.
Autor: kg//gak/kwoj / Źródło: Reuters, tvn24.pl, PAP