NATO straciło nad Libią bezzałogowy śmigłowiec zwiadowczy. Kontrolerzy mieli - z nieujawnionych przyczyn - stracić kontakt z maszyną. NATO nie podało, o jaką dokładnie maszynę chodzi, ale niemal na pewno jest to amerykański MQ-8 Fire Scout, który dopiero co trafił do uzbrojenia.
Wcześniej libijska telewizja państwowa oświadczyła, że udało się strącić jeden z brytyjskich śmigłowców szturmowych Apache. NATO zdecydowanie zaprzeczyło tym doniesieniom.
Według oświadczenia Sojuszu, nad Libią stracono "bezzałogowy autonomiczny helikopter". Maszyna wykonywała misję zwiadowczą, gdy urwał się z nią kontakt. - Sprawdzamy możliwe przyczyny wypadku - napisał wojskowy rzecznik NATO, Mike Bracken.
Tajemniczy dron
Przedstawiciel Sojuszu nie chciał zdradzić, o jaki dokładnie śmigłowiec chodzi. Do tej pory NATO w ogóle nie przyznawało, że takie maszyny latają nad Libią.
Niemal na pewno jest to amerykański MQ-8 Fire Scout. Dzieło koncernu Northrop Grumman jest bowiem jedynym na świecie działającym autonomicznie (kontroler jedynie wyznacza zadania, maszyna wypełnia je sama) bezzałogowym helikopterem bojowo-zwiadowczym.
Polityka a wojna
Przyczyny ukrywania udziału MQ-8 w operacji mogą być dwojakie. Po pierwsze to sprzęt amerykański, a USA oficjalnie wycofały się z działań nad Libią. Po drugie "Ogniści Zwiadowcy" są dopiero wdrażani do służby. Pierwsza jednostka w nie wyposażona niedawno została uznana za zdatną do boju w Afganistanie. Loty MQ-8 nad Libią prawdopodobnie były częścią szeroko pojętych testów i sprawdzania przydatności bojowej nowych maszyn.
Program budowy MQ-8 trwa już od ponad dekady. Pierwszy lot maszyny miał miejsce w 2002 roku. Zbudowanie małego śmigłowca, który będzie automatycznie latał i wykonywał misję, okazało się być bardzo trudne. Obecnie wydaje się, że problemy zostały przezwyciężone.
Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia