Co najmniej 4 osoby zginęły w pożarze rurociągu w Sierra Leone. Kilkadziesiąt ciężko poparzonych trafiło do szpitala, kilkanaście z nich jest w krytycznym stanie.
Pożar wybuchł w rafinerii w pobliżu stolicy Sierra Leone, Freetown. Ogień pojawił się, gdy policja próbowała rozpędzić setki ludzi zbierających paliwo cieknące z rurociągu.
Rurociąg zniszczony przez kradzieże
Dowódca straży w Freetown, Nazir Ahmad Kamanda Bongay, twierdzi, że w miejscu gdzie doszło do pożaru, ludzie zwykli podkradać paliwo z rur. Ogień wybuchł po takiej właśnie kradzieży. Straż pożarna została o niej zawiadomiona, przysłała tam nawet kilka osób z ostrzeżeniem o niebezpieczeństwie. Godzinę później doszło do wybuchu ogromnego pożaru.
Kolejny taki pożar
Świadkowie twierdzą, że ogień wybuchł, gdy policja użyła gazu łzawiącego, żeby rozpędzić tłum zgromadzony przy rurociągu. Mohammed Jambie, kierowca cysterny, mówi, że to nie pierwszy taki przypadek. Poprzednim razem wybuch pożaru spowodował policjant, który chciał sprawdzić nocą, co się dzieje przy rurociągu i zapalił zapałkę. Zginął razem z kilkoma innymi osobami, które tam się znajdowały. Jambie mówi, że do władz spływają prośby, żeby przesunąć rurociąg w mniej zaludnione obszary, bliżej morza.
Sierra Leone to państwo w Zachodniej Afryce, jedno z najbiedniejszych na tym kontynencie. Głównym bogactwem naturalnym są tutaj diamenty.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters