Administracja Baracka Obamy planuje zawieszenie odwiertów nieopodal wybrzeży Alaski do 2011 roku - zdradził alaskański senator Mark Begich. To pokłosie katastrofy platformy Deepwater Horizon i katastrofy ekologicznej w Zatoce Meksykańskiej.
Begich miał być o tym poinformowany przez Departament Zasobów Wewnętrznych USA, jedno z ciał odpowiadających za ochronę przyrody w Stanach Zjednoczonych.
Senator przekazał, że jest "sfrustrowany", a decyzja administracji Obamy spowoduje "więcej opóźnień o większe koszty krajowej produkcji ropy i gazu".
Oczekuje się, że Obama ogłosi też wprowadzenie ostrzejszych wymogów bezpieczeństwa w przypadku odwiertów na morzu. Jeśli decyzja rzeczywiście zostanie podjęta, pokrzyżuje to plany koncernowi Shell, który już tego lata planował rozpocząć odwierty.
"Top kill" w toku
Tymczasem w Zatoce Meksykańskiej wciąż trwają desperackie próby BP by powstrzymać wyciek ropy. W nocy ze środy na czwartek rozpoczęto operację metodą "top kill", która (zdaniem fachowców koncernu) na 60-70 proc. szans na powodzenie. Polega ona na wpompowaniu 50 000 baryłek mułu, a dokładnie gliny zmieszanej z chemikaliami, które mają zatamować wyciek w rejonie głowicy przeciwerupcyjnej, a następnie zatkaniu uszkodzonego szybu cementem.
Źródło: PAP, lex.pl