Obama: sankcje przeciwko Rosji to nie wola powrotu do zimnej wojny

Gościu jeśli będziesz miał coś przeciwko Dudzie to obleję cię tym szampanem
"Gościu, jeśli będziesz miał coś przeciwko Dudzie, to obleję cię tym szampanem"
Źródło: tvn24

- Nie możemy patrzeć bezczynnie, gdy suwerenność kraju jest gwałcona bezkarnie przez inny kraj. Stąd sankcje przeciwko Rosji - podkreślił Barack Obama podczas swojego wystąpienia na forum Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych. Prezydent USA mówił również o woli zakończenia wojny domowej w Syrii oraz powtórzył zobowiązania Amerykanów do obrony swoich sojuszników.

Relacja "na żywo" z sesji ONZ w Nowym Jorku

W Nowym Jorku trwa 70. sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ. - Sankcje przeciwko Rosji nie oznaczają woli powrotu do zimnej wojny - tłumaczył prezydent USA.

"Nie zawaham się użyć siły"

- Weźcie Państwo pod uwagę aneksję Krymu przez Rosję i dalszą jej agresję na wschodzie Ukrainy - zaczął Barack Obama.

- Wiemy, jak trudna jest wspólna historia Rosji i Ukrainy. Ale nie możemy patrzeć bezczynnie na to, jak suwerenność i integralność terytorialna jakiegokolwiek kraju jest gwałcona bez jakichkolwiek konsekwencji, bo to samo może się przydarzyć innym. To jest podstawa sankcji, które USA i nasi partnerzy narzucili Rosji - kontynuował.

Obama wyraził również opinię, że efekty rosyjskiej agresji na Ukrainie są odwrotne od zamierzeń Moskwy. - Ukraina jest jeszcze bardziej zainteresowana integracją z Europą. Sankcje (na Rosję - red.) zdecydowanie zadziałały, bo widać jak kurczy się rosyjska gospodarka i spada wartość rubla, a emigracja coraz większej liczby wykształconych Rosjan jest faktem - powiedział Obama.

Prezydent USA podkreślił jednocześnie aktualność amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa.

- Nie zawaham się, jeżeli będę musiał, bronić swoich sojuszników, używając siły - powiedział. - Ale wierzę w swoje powołanie, że my, narody świata, nie możemy wrócić do starych sposobów rozwiązywania konfliktów - podkreślił.

USA chcą współpracy ws. Syrii

Prezydent USA odniósł się również do trwającej od 2011 roku wojny domowej w Syrii i wezwał do "kontrolowanej transformacji" w tym kraju, która pozwoli mu uwolnić się od reżimu Baszara al-Asada. - USA są gotowe do współpracy z każdym krajem, w tym Rosją i Iranem, by rozwiązać konflikt w Syrii - powiedział prezydent.

Skrytykował jednocześnie poparcie udzielane - jak się wyraził - "tyranom" takim jak prezydent Syrii Baszar el-Asad. Rosja i Iran to najważniejsi polityczno-wojskowi sojusznicy obecnego reżimu w Damaszku.

Obama podkreślił, że rozwiązanie konfliktu nie może oznaczać przywrócenia status quo i przypomniał, że to prezydent Syrii Baszar el-Asad eskalował konflikt, reagując użyciem siły na pokojowe protesty Syryjczyków.

- Gdy dyktator wyrzyna dziesiątki tysięcy własnych obywateli, dotyka to w swoim cierpieniu nas wszystkich. Zabijanie kobiet i dzieci to atak na całe człowieczeństwo, a nie kwestia sytuacji wewnętrznej - powiedział prezydent USA. - Nie ma miejsca na apokaliptyczny kult dla organizacji takich jak Państwo Islamskie i jesteśmy gotowi do zwiększenia wykorzystania naszego wojska w koalicji i walki, która doprowadzi do zniszczenia terrorystów - podkreślił.

- Szeroko zakrojony, nowy rząd, z którego wyłoni się nowy lider, to przyszłość Syrii. Nie ma w niej miejsca dla Asada - ocenił Obama.

Autor: mm/ja / Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: