Egipski prezydent Mohammed Mursi powierzył misję utworzenia nowego rządu mało znanemu poza Egiptem ministrowi ds. zasobów wodnych i nawadniania Hiszamowi Mohammedowi Kandilowi. Inwestorzy mieli nadzieję, że premierem zostanie postać znana w kręgach ekonomistów.
50-letni Kandil, którego kandydatura rozczarowała inwestorów, był do lipca zeszłego roku starszym rangą urzędnikiem w ministerstwie. Doktorat z melioracji gruntów uzyskał - jak podaje strona resortu na Facebooku - w 1993 roku na Uniwersytecie Północnej Karoliny w USA. Rzecznik prezydenta, polityk Bractwa Muzułmańskiego Jaser Ali, mówi o Kandilu jako "niezależnym patriocie", który - jak podaje państwowa agencja egipska Mena - ani nie należał do partii przed powstaniem, które obaliło Hosniego Mubaraka w lutym zeszłego roku, ani po nim. Jednak zarost na twarzy młodego ministra wywołuje spekulacje, że Kandil żywi do Bractwa sympatię. On sam zaprzecza, jakoby przynależał do jakiegoś islamskiego ugrupowania, ale w zeszłym roku w wywiadzie dla Al-Dżaziry powiedział, że brodę zapuścił z poczucia obowiązku religijnego. Jego nazwisko nie figurowało na długiej liście potencjalnych kandydatów na urząd premiera, rozpowszechnianej przez egipskie media od trzech tygodni, odkąd tylko Mursi objął stanowisko prezydenta. Znajdowały się na niej nazwiska ekonomistów, m.in. z poprzedniej jak i bieżącej obsady banku centralnego.
Niezadowolony rynek finansowy
W reakcji na mianowanie Kandila egipski indeks giełdowy spadł o 0,7 proc. - To spora niespodzianka, ponieważ większość wysuwanych nazwisk należała do sektora finansowego. Rynek zdecydowanie zareaguje na to negatywnie - powiedział Mohamed Radwan z holdingu inwestycyjnego Pharos Securities. W wyniku politycznego zamętu w zeszłym roku z Egiptu wycofali się zagraniczni inwestorzy. Kair ryzykuje kryzys bilansu płatniczego, o ile nie uzyska pilnej pomocy od darczyńców zagranicznych i nie przyciągnie inwestorów z powrotem - pisze agencja Reutera.
Autor: pk//kdj / Źródło: PAP