33-latek zatrzymany w ostatni weekend przed nowojorskim domem Taylor Swift pod zarzutem nękania, wrócił w poniedziałek w to samo miejsce, gdzie ponownie trafił w ręce policji - informują nowojorskie media.
Według Daily News mężczyzna trafił w poniedziałek do policyjnej izby zatrzymań wprost sprzed domu artystki w ekskluzywnej części Tribecy na nowojorskim Dolnym Manhattanie. Zatrzymano go około godz. 18:00. Jak twierdzi New York Post, to 33-latek z Seattle, którego zatrzymano przed domem Swift również w ostatnią sobotę.
ZOBACZ TEŻ: Taylor Swift została wybrana Człowiekiem Roku 2023. "Działa wielotorowo, to genialna bizneswoman"
Drugie najście w ciągu trzech dni
Podejrzany, którego media opisują jako mężczyznę z "zaniedbaną brodą i długimi włosami", miał błąkać się w sobotę wokół domu gwiazdy rozpytując o nią przechodniów. Według New York Post zatrzymano go po zgłoszeniu od jednego z ochroniarzy Swift. Nie próbował włamywać się do domu, jednak policja postawiła mu zarzuty nękania i stalkingu. Powtórnie miał pojawić się w okolicy w poniedziałek około godz. 15:00. Sama Swift również w poniedziałek wróciła do domu po weekendowym wypadzie poza miasto. Wyjechała na mecz swojego chłopaka, zawodnika NFL Travisa Kelce w Buffalo.
Daily News przypomina, że nie były to pierwsze podobne incydenty przed domem gwiazdy. W lipcu 2022 roku pojawił się tam 35-letni mężczyzna z Brooklynu, który przez domofon miał grozić, że zrobi Swift krzywdę, "jeśli nie będą razem". Innym razem pijany kierowca rozbił swoje auto o ścianę kamienicy i stwierdził, że nie opuści miejsca wypadku, dopóki nie spotka się z Taylor.
Źródło: Daily News, NY Post
Źródło zdjęcia głównego: Kathy Hutchins / Shutterstock