Rosja wskrzesza radioaktywny koszmar z zimnej wojny. Pokaz siły czy słabości?

[object Object]
Nowa rosyjska broń strategicznaMO Rosji
wideo 2/25

Wśród nowych broni zaprezentowanych triumfalnie przez Władimira Putina w czwartek są takie, które w szczycie zimnej wojny Amerykanie uznali za zbyt szalone. Czyżby Rosjanie wymyślili, jak uczynić je mniej szalonymi? Co dokładnie pokazał Putin i co właściwie chciał przez to osiągnąć?

Rosyjski prezydent wystąpił w czwartek przed połączonymi izbami parlamentu. Mówił długo o sytuacji Rosji i planach na przyszłość. Było to swoiste wystąpienie programowe przed rychłym rozpoczęciem kolejnej kadencji na stanowisku prezydenta, ponieważ w nadchodzących wyborach zaplanowanych na 8 marca Putin nie ma praktycznie z kim przegrać. Prezydent dużo mówił o gospodarce i sytuacji życiowej Rosjan, największe emocje wywołał jednak fragmentem przemówienia na temat sił zbrojnych.

- To wystąpienie oczywiście miało ewidentny kontekst wyborczy, ale nie tylko o to chodziło. To był wyraźny sygnał zaostrzenia polityki wobec Zachodu - mówi tvn24.pl Witold Rodkiewicz, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich. - Na Kremlu wyraźnie doszli do wniosku, że nie ma co liczyć na odprężenie z administracją Donalda Trumpa. Wręcz odwrotnie, że relacje mogą się zaostrzyć - dodaje.

Szaleństwo zimnej wojny w nowej odsłonie

Putin uchylił rąbka tajemnicy w sprawie kilku dotychczas najbardziej tajemniczych rosyjskich programów zbrojeniowych. Pokazane przy okazji krótkie nagrania są pierwszymi publicznie dostępnymi ujęciami tego dotychczas tajnego sprzętu.

Najbardziej niecodziennym systemem uzbrojenia i takim, o którym nie było dotychczas żadnych informacji, jest rakieta manewrująca o napędzie jądrowym. Ma przenosić głowicę termojądrową na "nieograniczoną" odległość. Na pokazanym nagraniu ma być widać jej start (widoczne wówczas płomienie i smuga dymu to najpewniej efekt działania zwykłego rakietowego przyśpieszacza odrzucanego po starcie) i kilka sekund lotu. Takie uzbrojenie to tak niecodzienna koncepcja, że z początku dziennikarze przypuszczali, iż Putin się pomylił lub doszło do jakiegoś przekłamania w tłumaczeniu. Oficjalna transkrypcja przemówienia prezydenta zamieszczona w internecie przez Kreml nie pozostawia jednak wątpliwości - naprawdę chodzi o rakietę manewrującą o napędzie jądrowym. Amerykanie pracowali nad czymś podobnym na przełomie lat 50. i 60. w ramach programu Pluto. Skonstruowano i przetestowano nawet reaktor, który miałby napędzać potencjalną rakietę. Program jednak przerwano, ponieważ uznano, że taka broń byłaby kosztownym i mało praktycznym szaleństwem. Lecąc zostawiałaby za sobą smugę silnego promieniowania i byłby to tylko jeden ze "skutków ubocznych". Ogólnie rzecz biorąc byłby to latający Czarnobyl, tak samo groźny dla USA i NATO, jak dla ZSRR. Być może korzystając z pół wieku rozwoju technologii Rosjanie zdołali rozwiązać problem ze "skutkami ubocznymi" użycia takiej broni. Niezależnie od tego, mowa o rakiecie z pewnego rodzaju reaktorem, która zawsze może ulec awarii i spaść nie tam gdzie powinna, wywołując trudne do oszacowania skażenie. Amerykańska telewizja Fox News twierdzi, że według jej źródeł, wojsko USA obserwowało kilka testów rzekomej rosyjskiej rakiety przeprowadzonych w Arktyce. - Kilka razy się rozbiła. Pomyślcie o skutkach ekologicznych - miał stwierdzić anonimowy informator.

Pokaz nowej rosyjskiej rakiety z napędem jądrowym
Pokaz nowej rosyjskiej rakiety z napędem jądrowymMO Rosji

Broń wielkich prędkości

Drugim największym zaskoczeniem jest dotychczas praktycznie nieznana rakieta Kindżał. Ma to być broń odpalana z dużej wysokości przez myśliwce MiG-31, która rozpędzi się do prędkości hiperdzwiękowej (około 10 Mach, czyli 12 tysięcy km/h) i precyzyjnie uderzy w cel na lądzie lub na morzu odległy o nawet dwa tysiące kilometrów. Rosjanie prezentują to jako rewolucję w wojnie morskiej, bo odpalany z bezpiecznego dystansu Kindżał ma demolować okręty agresora zbliżające się do granic Rosji. Dodatkowo, nowy pocisk ma już być rzekomo na uzbrojeniu i gotowy do użycia. Pokazano też po raz pierwszy grafiki i nagrania przedstawiające opracowywaną już od wielu lat głowicę hipersoniczną dla rakiet balistycznych. Dotychczas była znana głównie jako Projekt 4202, Ju-71 lub Ju-74. Ma to być swojego rodzaju szybowiec, rozpędzany do wielkiej prędkości przez rakietę, a potem szybujący do celu, manewrując z zadaniem uniknięcia systemów obrony. Podano jego najwyraźniej oficjalną nazwę - Awangard. Nad podobnymi szybowcami hipersonicznymi pracują Amerykanie i Chińczycy. Ich główną zaletą ma być zdolność unikania systemów antyrakietowych. Są jednak trudne do opracowania ze względu na wielkie prędkości z jakimi mają się poruszać (do 25 tysięcy km/h).

Rakieta hipersoniczna Kindżał
Rakieta hipersoniczna KindżałMO Rosji
Rosyjska głowica hipersoniczna Awangard
Rosyjska głowica hipersoniczna AwangardMO Rosji

Pierwsze nagrania

Zaskoczeniem nie były deklaracje na temat podwodnego drona z napędem jądrowym, ponieważ Rosjanie już kilka razy dokonywali kontrolowanych wycieków informacji na jego temat. Dotychczas przewijały się nazwy Kanion lub Status-6. Teraz nazwa ma być jeszcze do ustalenia. Nowością były jednak nagrania i animacje przedstawiające nowy system uzbrojenia. Ma to być urządzenie w rodzaju bardzo dużej torpedy, zdolnej pokonywać wielkie dystanse z dużą prędkością za sprawą energii z reaktora jądrowego. Ma podpływać do wrogich miast i baz morskich, detonując silną głowicę termojądrową. Wiadomo, że taki system jest już rozwijany od wielu lat. Myślano nad nim już w czasach głębokiego ZSRR.

Nowością nie były też informacje o nowej ciężkiej rakiecie międzykontynentalnej Sarmat. Ma to być największe uzbrojenie w tej klasie na świecie. Program jest wyraźnie opóźniony, choć pod koniec 2017 roku przeprowadzono pierwszą wstępną próbę startu i podczas wystąpienia Putina najprawdopodobniej pokazano nagranie wykonane w jej trakcie. Rosjanie podkreślają rozmiary nowej rakiety, która ma być zdolna przenieść dużą liczbę głowic (nawet 20) i dolecieć do USA nawet nad Biegunem Południowym, omijając systemy ostrzegania i obrony skoncentrowane na północy. Putin podał przy tym zaskakującą informację, iż Sarmat ma mieć masę startową 200 ton, choć dotychczas informowano o stu tonach.

Pierwsze zdjęcia atomowej torpedy
Pierwsze zdjęcia atomowej torpedyMO Rosji

Dodatkowo pokazano działo laserowe, o którego rozwoju również zdawkowo informowano od pewnego czasu. Nie wiadomo nic na temat jego możliwości. Podobny sprzęt jest rozwijany w Chinach, Europie Zachodniej i USA. Ten ostatni kraj jest zdecydowanie najbardziej zaawansowany w tego rodzaju pracach. Rosjanie dotychczas nie mogli się pochwalić praktycznie żadnymi osiągnięciami na tym polu.

Ciężka rakieta międzykontynentalna Sarmat
Ciężka rakieta międzykontynentalna SarmatMO Rosji
Rosyjskie działo laserowe
Rosyjskie działo laseroweMO Rosji

Najważniejsze jest pokonanie tarczy USA

Choć w narracji Putina i rosyjskich mediów państwowych wszystkie zaprezentowane systemy uzbrojenia właściwie są gotowe lub bliskie gotowości, to nie ma żadnych przesłanek na to wskazujących. Rosjanie notorycznie twierdzą, że ich nowe uzbrojenie "nie ma odpowiedników na świecie" i "zmienia reguły gry". Często deklarują też rychłe rozpoczęcie masowej produkcji, choć do tego daleko. Na przykład nowy myśliwiec Su-57 czy czołg T-14 miały być już produkowane od lat, ale nadal znajdują się w fazie prób.

Do wszelkich tego rodzaju deklaracji ze strony Rosji należy więc podchodzić ostrożnie. Od testów do przyjęcia sprzętu na uzbrojenie droga jest daleka, zwłaszcza w wypadku tak awangardowych systemów. Deklaracje o fantastycznych możliwościach nowego sprzętu też należy traktować ostrożnie. Nie ulega przy tym wątpliwości, że Rosjanie rozwój broni strategicznej i antydostępowej, a do takich kategorii należy zaliczyć wszystko, co pokazał Putin, traktują priorytetowo i mają na tym polu istotne osiągnięcia. Kreml wie, że w wojnie konwencjonalnej z NATO czy Chinami szanse w dłuższej perspektywie są nikłe. Istotna modernizacja rozbudowanej armii, lotnictwa i floty byłaby natomiast bardzo droga i trudna. Tą słabość Moskwa chce więc równoważyć na wyższym szczeblu, co jest łatwiejsze i tańsze. Z tego powodu Putin wiele razy w swoim wystąpieniu krytykował USA za rozwój systemów antyrakietowych i wycofanie się w 2001 roku z porozumienia ABM zakazującego to robić. Praktycznie przy każdym z prezentowanych systemów podkreślał, iż jest "niewrażliwy" na amerykańskie systemy obronne. Teraz robią to na różne sposoby rządowe rosyjskie media. Kreml jest przekonany, że Amerykanie starają się za wszelką cenę osłabić filar rosyjskiej mocarstwowości, czyli arsenał strategiczny. Amerykanie twierdzą natomiast, że ich systemy antyrakietowe i tak nie mają możliwości zatrzymania zmasowanego uderzenia jądrowego Rosji i są przeznaczone do obrony przed ograniczonymi atakami Iranu czy Korei Północnej.

Pokaz siły czy słabości?

Dlaczego Putin zdecydował się na tak ostry atak akurat teraz? W przyszłym tygodniu, 8 marca, w Rosji odbywają się wybory prezydenckie. Nie ulega wątpliwości, że Putin je wygra, ponieważ nie ma konkurencji. Sprawą honoru jest jednak uzyskanie jak najwyższej frekwencji, co jest traktowane jako plebiscyt popularności prezydenta. Przekaz o nieposkromionej mocarstwowej potędze pomaga osiągnąć ten cel.

- Na wczorajszej konferencji wyraźnie było widać przez większość czasu znudzenie na widowni. Jednak kiedy pojawił się temat nowych systemów uzbrojenia, wywołał wyraźne poruszenie. Rosjanom takie przesłanie o ich własnej sile się podoba - mówi Rodkiewicz. Zaznacza jednak, że nie chodziło tylko o wybory, ale też relacje z Zachodem. Kreml miał przestać liczyć na jakieś odprężenie w relacji z administracją Trumpa. Może to oznaczać nowy wyścig zbrojeń. - Trudno powiedzieć, kiedy stracili nadzieję, ale myślę, że było to w ciągu kilku ostatnich miesięcy - mówi Rodkiewicz, wskazując na ogłoszenie nowej amerykańskiej strategii jądrowej w styczniu i dokładanie nowych sankcji przez Waszyngton.

Pavel Podvig, znany pochodzący z Rosji ekspert od broni strategicznej, przypomniał przy okazji wystąpienia Putina swój komentarz z 2008 roku. Jego zdaniem nie stracił on na aktualności a jedynie został potwierdzony. - Rosyjskie "odrodzenie" sił zbrojnych, zwłaszcza sił strategicznych, to historia słabego przywództwa a nie silnego. Zamiast kierować tym "odrodzeniem", Kreml zostawił wolną rękę wojskowym i liderom przemysłu zbrojeniowego w kreowaniu polityki bezpieczeństwa Rosji, przyjmując ich bardzo ograniczony pogląd na świat. Tak jak w czasach ZSRR, Kreml ma niewielki wpływ na swój kompleks wojskowo-przemysłowy. Ponieważ potrafi on budować głównie broń strategiczną, nie może dziwić, iż określa on zagrożenia dla Rosji jako takie, które wymagają zbrojeń strategicznych. W efekcie dyskusje na temat bezpieczeństwa międzynarodowego są zdominowane w Rosji przez paranoiczne scenariusze z udziałem USA przeprowadzających zaskakujący atak i podważających "równowagę strategiczną" przy pomocy tarczy antyrakietowej - napisał Podvig.

Autor: Maciej Kucharczyk\mtom / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Mo Rosja

Tagi:
Raporty: