Niemiecki rząd federalny przeciął spekulacje na temat braku zaproszenia m.in. Polaków na uroczystości 20. rocznicy zburzenia muru berlińskiego. Biuro rzecznika prasowego niemieckiego rządu zapewniło w sobotę, że zaproszenia będą.
- Niemiecki rząd federalny uwzględnia również m.in. kraje sąsiedzkie w przygotowaniach do obchodów 20. rocznicy zburzenia muru berlińskiego - poinformowało biuro rzecznika niemieckiego rządu w odpowiedzi na pytanie, czy na uroczystości 9 listopada w Berlinie zaproszeni zostaną przywódcy krajów dawnego bloku komunistycznego.
- Planowanie uroczystości jest w toku i prowadzone jest w porozumieniu z krajem związkowym Berlin - poinformował rzecznik, dodając, że "rząd federalny uwzględnia w tych przygotowaniach całe spektrum uczestników ówczesnych wydarzeń od ruchów wolnościowych poprzez kraje sąsiedzkie aż po aliantów".
Burza po słowach Niemca
Jak powiedział na antenie TVN24 niemiecki korespondent Radia Zet Wojciech Hernes, zamieszanie powstało po słowach jednego z niemieckiech polityków. - Marcus Meckel w nieszczęsnej wypowiedzi dla PAP, nie opierając się na żadnych faktach, "gdybał" co by było, gdyby Polacy nie zostali zaproszeni - powiedział Hernes. Jego zdaniem te słowa Niemca wywołały niepotrzebną "burzę w szklance wody".
W piątek źródła dyplomatyczne w stolicy Niemiec potwierdziły Polskiej Agencji Prasowej, że wśród zaproszonych na obchody oficjalnych gości, nie ma jak dotąd przedstawicieli władz Polski, ani żadnego z krajów dawnego bloku komunistycznego. Źródła te zapewniły jednak, że na razie "nie ma powodu do alarmu". Kanclerz Niemiec Angela Merkel zdradziła w wywiadzie z tygodnikiem "Super Illu" na początku września, że do Berlina na rocznicowe uroczystości zaprosiła przywódców czterech mocarstw: prezydentów USA, Rosji, Francji i premiera Wielkiej Brytanii.
Graś: To mnie nie dziwi
Przed oświadczeniem niemieckiego rządu, sprawę ochoczo komentowali nie tylko polscy politycy. - Nazwałbym to nawet fałszowaniem historii, bo mur upadł w wyniku pokojowej rewolucji, której nie można traktować odrębnie od tego, co zdarzyło się wcześniej w innych środkowoeuropejskich państwach - poseł SPD i były opozycjonista w d. NRD Markus Meckel. CZYTAJ WIĘCEJ
- Szczerze mówiąc to mnie nie dziwi, ponieważ Niemcy są w trochę trudnej sytuacji – ocenił Paweł Graś. Rzecznik rządu argumentował, że Polska toczy z Niemcami "bój, gdzie tak naprawdę koniec komunizmu się zaczął". – Upadek muru był efektem tego, co zaczęło się w Polsce – zaznaczył Graś. Rzecznik rządu dodał, że "poprzez uroczystości 4. czerwca, ciągłe przypominanie o roli Solidarności i Lecha Wałęsy" Polakom udało się "zrzucić Niemcy z podium". – Rozumiem, że Niemcy szukają teraz takiego sposobu i wyjścia, żeby znowu wrócić na to podium – dodał. Na sam koniec Graś dodał, że „czekamy na oficjalne stanowisko rządu niemieckiego”. - Ale do uroczystości jest trochę czasu, więc nie robiłbym z tego problemu – stwierdził rzecznik rządu.
Putra: Cała sprawa jest do zastanowienia
Według Krzysztofa Putry z PiS cała sprawa jest "do zastanowienia". – Myślę, że jest to sygnał, w jakim szeregu ustawiają nas Niemcy – mówił Putra. Władysław Stasiak, szef kancelarii prezydenta oświadczył zaś, że obecność przedstawicieli Polski "byłaby oczywistością". – Polska była krajem, który zainicjował przemiany w Europie i nadał tom tym zmianom w 1989 roku – mówił Stasiak.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24