Odnosząc się do planów masowych deportacji, omawianych niedawno przez członków Alternatywy dla Niemiec (AfD), kanclerz Olaf Scholz mówił w Bundestagu, że "słowo 'remigracja' przypomina najczarniejsze czasy w historii Niemiec". Szef rządu w Berlinie wezwał do odrzucenia skrajnej prawicy przez siły demokratyczne.
W środę kanclerz Niemiec Olaf Scholz wystąpił w Bundestagu po specjalnej sesji, podczas której uczczono pamięć ofiar Holokaustu. W swoim przemówieniu stanowczo wezwał do odrzucenia skrajnej prawicy przez wszystkie demokratyczne siły. Nawiązał tym samym do sprawy, która od kilku tygodni dominuje w debacie publicznej w kraju. Chodzi o ujawnienie informacji o spotkaniu członków Alternatywy dla Niemiec (AfD) z przedstawicielami neonazistów, podczas którego omawiano plan remigracji, czyli masowych deportacji.
Olaf Scholz o planach AfD w sprawie "remigracji"
- Słowo 'remigracja' przypomina najczarniejsze czasy w historii Niemiec - podkreślił Scholz. - Ważne jest, byśmy nie milczeli (...) w kraju, w którym ktoś dyskutuje o tym, w jaki sposób można wyprowadzić część populacji z tego kraju - mówił. - Ci, którzy milczą, są współwinni - dodał i wskazał, że chce, by wyborcy zobaczyli, jaka naprawdę jest partia AfD.
Kanclerz Niemiec odniósł się też do pomysłu wyjścia Niemiec z UE, o którym niedawno mówiła przewodnicząca AfD Alice Weidel. Stwierdził, że tzw. dexit doprowadziłby do "największego zniszczenia dobrobytu, jaki może przydarzyć się Niemcom i Europie". Podkreślał, że sam jest zwolennikiem silniejszej Unii. - Jeśli świat stanie się jeszcze trudniejszym, na przykład biorąc pod uwagę możliwości po wyborach w USA, Unia Europejska musi stać się jeszcze silniejsza - mówił.
Spotkanie AfD z neonazistami
Po ujawnieniu przez portal śledczy Correctiv informacji o tym, że w Poczdamie spotkali się członkowie AfD i przedstawiciele neonazistów, by omówić kwestię tzw. remigracji, czyli przymusowej deportacji z Niemiec osób "obcego pochodzenia", azylantów i osób niezasymilowanych, przez Niemcy przetoczyła się fala protestów. Wzięły w nich udział setki tysięcy ludzi.
Obecnie AfD nadal pozostaje drugą najsilniejszą siłą polityczną w kraju, ale po demonstracjach poparcie dla niej spadło po raz pierwszy od lipca poniżej 20 proc. i w badaniu pracowni Forsa opublikowanym we wtorek wyniosło 19 proc.
Źródło: Reuters