Biały Dom nie chciał w czwartek skomentować, czy Stany Zjednoczone szpiegowały w przeszłości kanclerz Niemiec Angelę Merkel. Rzecznik Białego Domu Jay Carney powiedział, że nie będzie odnosił się do tych zarzutów. Niemcy są tymczasem oburzone ujawnionymi przez media informacjami. - Jeśli się potwierdzą, będzie można mówić o naruszeniu suwerenności i integralności demokratycznego kraju - oświadczył szef niemieckiej komisji ds. służb specjalnych.
- Dzięki poszukiwaniom magazynu "Der Spiegel" otrzymaliśmy nowe informacje, które wskazują na to, że telefon komórkowy niemieckiej kanclerz był prawdopodobnie podsłuchiwany przez NSA - oświadczył w czwartek szef urzędu kanclerskiego Ronald Pofalla. - Oznaczałoby to całkowicie nową jakość, stawiając w nowym świetle wszystkie wypowiedzi NSA z ubiegłych tygodni i miesięcy - dodał Pofalla, odpowiedzialny w rządzie za kontrolę służb specjalnych.
Komentując jego wypowiedź, telewizja publiczna ARD zwróciła uwagę, że zwrot "prawdopodobnie" został użyty w sensie prawnym, ze względu na brak ostatecznych dowodów. - Istniejące przesłanki są przygniatające - powiedział komentator ARD.
Z kolei szef niemieckiego MSZ Guido Westerwelle w czwartek zażądał od Stanów Zjednoczonych "wyczerpującego i szczerego" wyjaśnienia zarzutów dotyczących inwigilacji prowadzonej przez amerykańskie służby na terenie Niemiec. - Teraz trzeba wyłożyć wszystkie karty na stół - powiedział Westerwelle po spotkaniu z ambasadorem USA w Niemczech Johnem Bonellem Emersonem. Westerwelle wezwał przedstawiciela USA do ministerstwa w stolicy Niemiec, co uznane zostało przez niemieckie media za "wyjątkowe posunięcie" wobec sojuszniczego kraju, świadczące o bardzo poważnym potraktowaniu incydentu przez władze.
"To, co nam wciska NSA, nie jest prawdą"
Angela Merkel powiedziała w Brukseli, komentując po raz pierwszy incydent, że szpiegowanie pomiędzy przyjaciółmi jest niedopuszczalne. Przewodniczący komisji ds. służb specjalnych Thomas Oppermann (SPD) podkreślił, że jeżeli informacje potwierdzą się, to będzie można mówić o "bezpośrednim naruszeniu suwerenności i integralności demokratycznego kraju". Dodał, że obawia się, iż wcześniejsze informacje o szpiegowaniu obywateli na wielką skalę były prawdziwe. Członek komisji Christian Stroebele uznał za "kompletny absurd" kontrolowanie telefonu niemieckiej kanclerz w poszukiwaniu terrorystów. - To, co nam wciska NSA, nie jest prawdą - powiedział polityk Zielonych.
Podsłuchiwali rozmowy ze starej komórki
Niemieckie media informują, że w dokumentach NSA, które wykradł były pracownik amerykańskich służb specjalnych Edward Snowden, znajdował się numer telefonu komórkowego Merkel. Ten ślad, o którym jako pierwszy napisał "Der Spiegel", wywołał ostrą reakcję niemieckiego rządu. Dziennik "Die Welt" twierdzi, że w dokumentach NSA znajdował się numer poprzedniej komórki Merkel, używanej przez nią od października 2009 do lipca 2013 roku. Z tego powodu niemiecki wywiad zagraniczny BND oraz Urząd ds. Bezpieczeństwa Technik Informacyjnych podejrzewają, że inwigilacja mogła trwać przez dłuższy czas. Niemieckie władze nie dysponują jednak dowodami - pisze "Die Welt".
Włosi także oburzeni
Także Włosi oburzeni są informacjami o tym, że NSA prowadzi rozległą inwigilację europejskich rządów, także włoskiego. Informacje te przekazał pismu "L'Espresso", dziennikarz z USA Glenn Greenwald, autor artykułów w "Guardianie" pisanych na podstawie przecieków od byłego współpracownika służb specjalnych USA Edwarda Snowdena.
Premier Włoch Enrico Letta oświadczył w czwartek, że władze w Rzymie nie będą tolerować prowadzenia inwigilacji i domagają się prawdy na temat takiej aktywności prowadzonej przez USA. - Nie możemy tolerować istnienia żadnych stref cienia i wątpliwości - powiedział Letta po przybyciu do Brukseli na szczyt UE. - Konieczne jest przeprowadzenie kontroli, my chcemy całej prawdy - wzywał Letta podkreślając, że "niedopuszczalne i niewyobrażalne jest to, iż prowadzona jest taka działalność".
Autor: /jk / Źródło: PAP