Niemiecka Centrala Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu zidentyfikowała osiem wciąż żyjących osób, które miały pełnić służbę w nazistowskim niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof nieopodal Gdańska. Niemiecka prokuratura bada, czy może postawić im zarzuty.
Jak wyjaśnił Jens Rommel - dyrektor centrali cytowany przez agencję dpa - chodzi o czterech mężczyzn i cztery kobiety. Wszystkie te osoby pełniły służbę w obozie Stutthof jako strażnicy, sekretarki lub pracownicy centrali telefonicznej.
Ośmioro podejrzanych
Ponieważ centrala w Ludwigsburgu sama nie ma mandatu do prowadzenia postępowań ws. byłych nazistów, wszystkie dokumenty przekazała niemieckim śledczym. Ci będą się musieli spieszyć z przygotowywaniem ewentualnych aktów oskarżenia, bo wszyscy żyjący są już w podeszłym wieku.
Jak dodaje agencja Reutera, skazanie w 2011 r. strażnika obozu w Sobiborze Johna Demjanjuka, otworzyło Niemcom możliwość sądzenia za zbrodnie nazistów osób, które przez lata, w wykładni niemieckiego prawa, nie pełniły niewystarczająco ważnych ról w przemyśle wojennym, by móc je ścigać za zbrodnie z okresu II wojny światowej.
Dzięki tamtemu wyrokowi lista podejrzanych, których typowaniem zajmuje się centrala w Ludwigsburgu rozszerzyła się do co najmniej kilkuset osób. To sprawiło, że niemieckie władze zdecydowały o przedłużeniu mandatu tej instytucji do wykonywania swojego zadania na obecnych zasadach o co najmniej dekadę.
Po 2020 r. określana skrótowo jako Zentralle Stelle (niem.) instytucja zostanie prawdopodobnie zamieniona w archiwum.
Przez obóz Stutthof w latach 1942-1945 przeszło około 110 tys. więźniów. Zginęło w nim ponad 60 tys. z nich; 25 tys. przeniesiono w tym czasie do innych obozów. Około połowę przetrzymywanych i ofiar nazistów w Stutthofie stanowili Żydzi. Drugą największą grupą byli Polacy. W obozie więziono obywateli 28 państw świata.
Autor: adso/tr / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Bundesarchiv