Amerykańska flota sprzedała na złom swój pierwszy wielki lotniskowiec, USS Forrestal. Swojego czasu największy okręt na świecie zmienił właściciela za symbolicznego centa. Długa na ponad 300 metrów jednostka ma już 61 lat.
Lotniskowiec, a raczej to co z niego pozostało, po dwóch dekadach stania w rezerwie, trafił do firmy z Teksasu, All Star Metals. Okręt ma zostać przez nią rozebrany i zutylizowany. Wielki lotniskowiec odbędzie swoją ostatnią podróż z bazy floty w Filadelfii do stoczni w Bownsville na holu.
Umowa wiązana
Okręt o wyporze 60 tysięcy ton został sprzedany za symbolicznego centa. Może się to wydawać dziwne, ale państwo na tym nie straciło. Firma złomująca okręt bierze na siebie wszelkie związane z tym koszty, w tym usunięcie i utylizację tysięcy ton niebezpiecznych materiałów, takich jak azbest.
"Zapłatą" za skomplikowane i kosztowne złomowanie będzie odzyskany z kadłuba okrętu metal. Nie wiadomo, ile firma All Star Metals na tym zarobi, ale najwyraźniej operacja jest opłacalna.
US Navy czekała ze złomowaniem wiele lat, bowiem początkowo pojawiły się liczne głosy, iż okręt należy zachować jako muzeum. USS Forrestal był pierwszym "superlotniskowcem", który wyznaczył standardy i w oparciu na zastosowane w nim po raz pierwszy rozwiązania do dzisiaj buduje się amerykańskie lotniskowce.
Zachowanie tak wielkiej jednostki jako muzeum to jednak bardzo kosztowne przedsięwzięcie, a w USA i tak są już liczne okręty-muzea. Wobec fiaska tej inicjatywy rozważano zatopienie USS Forrestal jako sztucznej rafy, ale to się nie udało ze względu na koszty usunięcia niebezpiecznych materiałów.
Trudna historia
Lotniskowiec służył w US Navy przez 38 lat, od 1955 do 1993 roku. Poza innowacyjnością swojej konstrukcji okręt zapisał się w historii przede wszystkim z powodu tragedii, która rozegrała się na nim w 1967 roku, kiedy znajdował się w pobliżu Wietnamu.
Na pokładzie lotniczym okrętu znajdowały się liczne zatankowane i uzbrojone samoloty. Podwieszona pod jeden z nich niekierowana rakieta przypadkowo odpaliła się w wyniku spięcia. Pocisk przeleciał kilkadziesiąt metrów i uderzył w gotowy do startu bombowiec A-4, pilotowany przez obecnego senatora Johna McCaina. Z rozerwanego samolotu na pokład rozlało się płonące paliwo, które zapoczątkowało wielki pożar, który trawił okręt przez kilkanaście godzin.
W kolejnych potężnych eksplozjach amunicji i paliwa zginęło 134 marynarzy, a 161 zostało rannych. Okręt został poważnie uszkodzony. Straty oszacowano na 72 miliony dolarów. Po tragedii poważnie przebudowano system ratownictwa na okrętach US Navy, zmieniono też techniki szkolenia marynarzy.
Autor: mk/jk / Źródło: Fox News, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: US Navy