Matka chorego na raka chłopca z Wielkiej Brytanii nie chciała poddać go radioterapii. Usiłowała najpierw spróbować alternatywnych metod leczenia. W piątek do konwencjonalnych terapii zmusił ją sąd.
Temat jest szeroko omawiany w brytyjskich mediach. 37-letnia Sally Roberts, Nowozelandka mieszkająca w Brighton, nie zgodziła się na radioterapię u swojego siedmioletniego syna Neona. Chciała poddać go najpierw immunoterapii i terapii fotodynamicznej. Wiedziała, że dziecko wymaga jak najszybszego leczenia, ale bała się skutków ubocznych konwencjonalnej medycyny. Roberts trafiła na pierwsze strony gazet wcześniej w tym miesiącu, gdy ukrywała się z dzieckiem przez cztery dni, by uniknąć leczenia. Szukała jej policja.
Lekarze ostrzegali ją, że bez radioterapii Neon umrze w ciągu trzech miesięcy.
Bała się skutków ubocznych W piątek sąd orzekł, że radioterapia może rozpocząć się nawet bez zgody matki. Roberts mówiła, że nie ufa brytyjskim lekarzom i szukała pomocy u innych specjalistów.
Obawiała się, że radioterapia wpłynie negatywnie na rozwój Neona, zmniejszy jego IQ, uszkodzi tarczycę i uczyni go bezpłodnym. Chłopiec cierpi na nowotwór mózgu nazywany rdzeniakiem zarodkowym. Wcześniej w tym tygodniu sąd orzekł, że siedmiolatek może być poddany operacji usunięcia guza, mimo że nie zgodziła się na nią jego matka.
Chirurdzy powiedzieli, że operacja, którą chłopiec przeszedł w ubiegłą środę, udała się, ale radioterapia jest konieczna, by zapobiec nawrotom choroby. Terapie proponowane przez Roberts nazwali eksperymentalnymi i niepotwierdzonymi, choć ona sama utrzymywała, że jej dziecko czuje się lepiej.
Zakwestionowali też kompetencje osób, z którymi rzekomo konsultowała się kobieta. Ojciec chłopca jest z Roberts w separacji. W całej sytuacji stawał po stronie lekarzy.
Autor: jk\mtom / Źródło: Reuters