Zakończona w czwartek pierwsza runda negocjacji między Unią Europejską a Wielką Brytanią pokazała "duże rozbieżności" co do kształtu przyszłych, pobrexitowych relacji - wynika z informacji przekazanych w Brukseli przez głównego unijnego negocjatora Michela Barniera.
- Chcę być całkowicie szczery: jest wiele rozbieżności i są one bardzo poważne - powiedział unijny negocjator Michel Barnier. Najpoważniejsze różnice odnoszą się do zapisów w sprawie równych warunków działania, które mają zagwarantować uczciwą konkurencję między firmami z Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii po brexicie.
W deklaracji politycznej uzgodnionej jeszcze przed wyjściem Zjednoczonego Królestwa ze Wspólnoty obie strony zobowiązały się do utrzymywania najwyższych standardów pracy, ochrony socjalnej, czy środowiska.
"To co możemy robić z Norwegią, nie uda się z Wielką Brytanią"
Brytyjczycy, jak relacjonował Michel Barnier, nie chcą przełożenia tych deklaracji na zapisy porozumienia i nie chcą ustanowienia mechanizmu, który miałaby zagwarantować, że faktycznie takie standardy będą utrzymywane.
Innym problemem jest to, że Wielka Brytania chce odnawiać co roku osobne porozumienie w sprawie połowów na jej wodach i wodach europejskich. Zdaniem Barniera to niepraktyczne rozwiązanie ze względu na dużą liczbę gatunków ryb. - To, co możemy robić z Norwegią, nie uda się z Wielką Brytanią - oświadczył negocjator Unii Europejskiej.
Rozbieżności dotyczą też współpracy w sprawach kryminalnych i wymiaru sprawiedliwości. Unia Europejska jest na nią otwarta, ale negocjatorzy z Londynu nie chcą formalnie zobowiązać się do kontynuowania przestrzegania Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, czy respektowania orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Barnier podkreślił, że współpraca w tym zakresie może oznaczać na przykład wymianę danych osobowych i dlatego Unia Europejska musi mieć mocne zabezpieczenia.
Z informacji przekazanych przez Francuza wynika, że Londyn chciałby zawarcia szeregu mniejszych umów, podczas gdy Unia chciałaby jednego porozumienia, którego zapisy miałyby dać Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej możliwość wydawania rozstrzygnięcia w razie sporu obu stron.
Negocjacje, które były prowadzone w tym tygodniu, toczyły się równolegle przy 11 stołach i obejmowały wszystkie obszary poza polityką zagraniczną i obroną, bo Wielka Brytania zaznaczyła, że nie chce żadnych uzgodnień w tych obszarach.
"To będą trudne negocjacje"
Rzecznik brytyjskiego rządu David Frost przyznał w czwartek, że prowadzone przez Wielką Brytanię negocjacje z Unią Europejską będą trudne, a w niektórych obszarach utrzymują się znaczące różnice.
- Mamy teraz dobre rozeznanie, z jakiego punktu wychodzą obie strony. To będą trudne negocjacje. W niektórych obszarach wydaje się, że istnieje pewien stopień porozumienia co do tego, jak posunąć te rozmowy naprzód. W innych obszarach, takich jak rybołówstwo, zakres [porozumienia - przyp. red.], wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych i tak zwane kwestie "równych warunków działania” istnieją, zgodnie z oczekiwaniami, istotne różnice - powiedział rzecznik.
Dodał, że jakiekolwiek porozumienie musi respektować "prawną i gospodarczą niezależność Wielkiej Brytanii".
"Niezależnie od tego, co się stanie, będziemy mieli zmianę od 1 stycznia 2021 roku"
Po trzech i pół roku negocjacji Unia Europejska ma teraz umowę, na mocy której z Wielką Brytanią łączą ją relacje praktycznie, takie jakby ten kraj był w Unii Europejskiej, jednak bez przedstawicieli w instytucjach europejskich. Ten okres przejściowy wygasa z końcem 2020 roku i bez porozumienia w sprawie przyszłych relacji firmy oraz obywateli czeka niepewność prawna.
- Niezależnie od tego, co się stanie, będziemy mieli zmianę od 1 stycznia 2021 roku. (...) Jeśli okres przejściowy nie zostanie przedłużony to Wielka Brytania opuści jednolity rynek i unię celną. To ma ogromne konsekwencje, na które musimy się przygotować - ostrzegał Barnier.
Przypomniał, że bez porozumienia lub ewentualnego przedłużenia okresu przejściowego, zastosowanie będą miały wszystkie formalności celne dla całego importu i eksportu do i ze Zjednoczonego Królestwa. Zwracał uwagę, że instytucje finansowe z Wielkiej Brytanii 1 stycznia przyszłego roku automatyczne stracą wszystkie przywileje jakie wiążą się z tym, że znajdowały się one w kraju należącym do Unii Europejskiej.
Ponadto certyfikaty dotyczące wyrobów przemysłowych, urządzeń medycznych, czy samochodów wydawane przez brytyjskie urzędy nie będą też honorowane przez UE. - To są ostateczne konsekwencje brexitu, konsekwencje tego, że Wielka Brytania opuści jednolity rynek i unię celną zgodnie ze swoją wolą - zauważył Barnier.
Autorka/Autor: asty//now
Źródło: PAP