Jedenaście krajów Grupy Przyjaciół Syrii popierających syryjską opozycję obciążyło odpowiedzialnością za brak postępu w genewskich negocjacjach reżim w Damaszku. Delegacja władz twierdzi natomiast, że winę ponosi opozycja, która ma oczekiwać, iż rząd "we wszystkim jej ustąpi". Bez zaskoczeń.
Dzień po zakończeniu pierwszej rundy negocjacji pokojowych w Genewie obie strony wojny domowej przerzucają się odpowiedzialnością za niepowodzenie dotychczasowych rozmów. Nie wiadomo w ogóle, czy druga tura się odbędzie.
Zachód z opozycją
- Reżim jest odpowiedzialny za brak rzeczywistych postępów w pierwszej rundzie negocjacji - oświadczyła Grupa Przyjaciół Syrii, czyli Egipt, Francja, Niemcy, Włochy, Jordania, Katar, Arabia Saudyjska, Turcja, Zjednoczone Emiraty Arabskie, W. Brytania i USA. Państwa te zarzucają Damaszkowi, że zajmuje w toku rozmów "obstrukcyjną postawę".
- Jesteśmy oburzeni na reżim za posługiwanie się strategią "poddajcie się albo umrzecie z głodu". Sprawia ona, że setki tysięcy ludzi w Damaszku, Hims i innych miejscach nie otrzymują żywności i leków - stwierdza komunikat, który potępia również używanie jako śmiercionośnej broni przeciwko powstańcom i ludności beczek wypełnionych środkami wybuchowymi.
Grupa Przyjaciół Syrii z zadowoleniem powitała "odważną decyzję koalicji opozycyjnej, aby podjąć negocjacje w Genewie", i "pozytywną postawę jej delegacji w pierwszej rundzie rozmów".
Rebelianci są pewni siebie
Opozycja jest natomiast mocno podbudowana poparciem Zachodu i przekonana o słuszności swojej sprawy. - To, że reżim został zmuszony do wysłania delegacji do Genewy, jest jedynie rezultatem walki prowadzonej przez lud syryjski - oświadczył w piątek rzecznik delegacji opozycji syryjskiej Luaj Safi.
Podkreślił, że delegacja sił opozycyjnych stoi na gruncie decyzji podjętej przez wielkie mocarstwa po spotkaniu zwanym Genewa 1. Mówi ona o konieczności powołania rządu tymczasowego wyposażonego w pełne prerogatywy władzy. - Nowa Syria powinna być dla wszystkich, dla wszystkich grup etnicznych - dodał Safi.
Jednocześnie delegacja opozycji syryjskiej nie zawiera przedstawicieli wszystkich walczących z władzami ugrupowań. Safi zapewnia, że zostaną włączone do niej tak szybko jak to będzie możliwe bez "ulegania naciskom z zewnątrz".
Władze odrzucają oskarżenia
Przewodniczący delegacji rządowej syryjski minister spraw zagranicznych Walid el-Mualim ocenił natomiast, że ponadtygodniowe negocjacje pokojowe w Szwajcarii nie przyniosły "namacalnych rezultatów", gdyż delegacja opozycji jest "nieodpowiedzialna" i groziła zakończeniem rozmów.
Na piątkowej konferencji prasowej Mualim zarzucił przywódcom opozycji "brak odpowiedzialności i powagi". Zdaniem szefa syryjskiej dyplomacji chcieli oni "rozsadzić konferencję, jakbyśmy tu przyjechali na godzinę i po to, by we wszystkim im ustąpić".
Przedstawiciele władz nie są pewni, czy wrócą na drugą turę rokowań do Genewy. Jak oznajmili, muszą najpierw pojechać do Damaszku i zdać relację z tej pierwszej. Potem władze najwyższe podejmą decyzję.
Autor: mk/tr / Źródło: PAP