Nazwisko polskiego agenta w WikiLeaks


W dokumentach ujawnionych przez WikiLeaks znaleźć można nazwisko i stopień polskiego oficera kontrwywiadu wojskowego. To złamanie prawa polskiego i amerykańskiego. W tajnych raportach można też znaleźć korzystny dla polskich żołnierzy opis akcji pod Nangar Khel.

Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", WikiLeaks ujawnia nazwisko i stopień polskiego oficera Służby Kontrwywiadu Wojskowego zaangażowanego w śledztwo w sprawie Nangar Khel. Według gazety wątek ten "można zakwalifikować jako skandal".

Zgodnie z polskim i amerykańskim prawem nie można ujawniać danych osobowych oficera służb specjalnych. W Polsce to przestępstwo jest zagrożone karą od pięciu do ośmiu lat więzienia.

Na WikiLeaks znaleźć też informacje o akcjach polskiej jednostki specjalnej GROM. W rozmowie z tvn24.pl płk Wiesław Grzegorzewski z departamentu prasowo-informacyjnego z MON zapewnia, że nie powodują one zagrożenia bezpieczeństwa naszych żołnierzy.

Nangar Khel nie takie straszne?

W dokumentach, które wyciekły do sieci, znaleźć też można raport opisujący akcję Polaków z 16 sierpnia 2007 roku w wiosce Nangar Khel, w której śmierć poniosło 6 afgańskich cywilów. W sprawie tej na ławie oskarżonych zasiadło siedmiu wojskowych. Sześciu z nich oskarżonych jest o zabójstwo ludności cywilnej - grozi za to kara dożywotniego więzienia. Siódmy z nich oskarżony jest o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi od 5 do 15 lat pozbawienia wolności.

Zdaniem "Dziennika" wymowa raportu jest korzystna dla Polaków. Po pierwsze znajdują się w nich informacje, że wywiad elektroniczny dawał wiele sygnałów o obecności wroga w okolicy. Po drugie więcej światła na to, co wydarzyło się w Nangar Khel, może rzucić opis zdarzenia. - Oni (Polacy - red.) wystrzelili MG (ciężki karabin maszynowy - red.) 12,7 mm w kierunku podejrzanych - cytuje gazeta - ale broń zacięła się. Wtedy ACM (anti-coalition militia, czyli rebelianci - red.) odpowiedzieli ogniem (...) Jak tylko PGB (polisch battle group - polska grupa bojowa - red.) zobaczyła skutki ostrzału, natychmiast udała się do wioski, by udzielić pomocy. ACM uciekli.

Zminimalizować skutki ostrzału

W dokumentach można też znaleźć informacje o tym, co wydarzyło się po tragicznym ostrzale. Jeszcze tego samego dnia, 16 sierpnia wieczorem polscy dowódcy w Szaranie, gdzie w 2007 r. mieściło się dowództwo polskiej grupy bojowej, zorganizowali naradę. Tematem było, jak zminimalizować skutki porannego ostrzału.

Wtedy podjęto decyzję, o przeprowadzeniu polskiego śledztwa. Polacy w wiosce pojawili się już następnego dnia. Dokument opisuje też nastroje w wiosce. Przy okazji wyszło na jaw, że wojska koalicji nie miały na miejscu żadnego informatora, który pomógłby ocenić sytuację.

Krwawy Afganistan

Z ponad 90 tys. opublikowanych dokumentów wynika, że śmierć cywilów z winy wojsk NATO nie jest w Afganistanie wyjątkiem. Według nich latach 2004-2009 było aż 150 incydentów, w których siły koalicji zabiły bądź raniły osoby cywilne.

Opisują one m.in. o parę miesięcy wcześniejszą niż Nangar Khel sytuację, w której agenci CIA zabili Afgańczyka Shum Chana z wioski Malekszaj. Pasztun nie odpowiadał na polecenia oficerów wywiadu, potem okazało się, że był głuchoniemy. Nie rozumiał, o co chodzi Amerykanom.

Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"