Kilkanaście państw NATO podpisało w czwartek list intencyjny w sprawie wspólnego zakupu systemów obrony powietrznej. Wśród nich zabrakło jednak Polski. Na czym polega European Sky Shield Initiative i dlaczego nie jesteśmy jego częścią? - Polska prowadzi już najbardziej zaawansowany program modernizacji zdolności obrony powietrznej bardzo krótkiego, krótkiego i średniego zasięgu w regionie - tłumaczy ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich, Justyna Gotkowska. Wyjaśnia również, czy tworzone oddzielnie systemy mogą później ze sobą współpracować.
W czwartek w Brukseli odbyło się spotkanie ministrów obrony państw NATO, w którym przedstawiciele 14 państw podpisali list intencyjny w sprawie wzmacniania europejskich zdolności w zakresie obrony powietrznej krótkiego, średniego i dalekiego zasięgu, pod nazwą European Sky Shield Initiative (ESSI). Oprócz państw obecnych na spotkaniu: Niemiec, Litwy, Łotwy, Czech, Węgier, Słowacji, Słowenii, Rumunii, Bułgarii, Norwegii, Finlandii, Holandii, Belgii i Wielkiej Brytanii, stroną porozumienia ma być także 15. państwo - Estonia. W porozumieniu zabrakło natomiast Polski.
Czym właściwie jest podpisane w czwartek porozumienie i dlaczego Polska go nie podpisała?
"Berlin chce pokazać się jako odpowiedzialny sojusznik"
- Według informacji ze strony NATO, w ramach inicjatywy mają mieć miejsce wspólne zakupy systemów obrony powietrznej i rakiet przez uczestniczące państwa, co ma zagwarantować korzystniejsze ceny. Systemy mają być wpięte w NATO-wski zintegrowany system obrony powietrznej i przeciwrakietowej NATINAMDS - wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl Justyna Gotkowska, koordynatorka programu bezpieczeństwa regionalnego w Ośrodku Studiów Wschodnich.
Ekspertka zwraca uwagę, że inicjatorem listu intencyjnego były Niemcy, a kanclerz Olaf Scholz zapowiadał go już pod koniec sierpnia w Pradze. - Berlin chce pokazać się jako odpowiedzialny sojusznik i odzyskać wiarygodność na wschodniej flance, chce poprzez wspólne zakupy obniżyć cenę izraelskich i amerykańskich systemów oraz chce promować niemieckie rozwiązania w przypadku obrony powietrznej krótkiego zasięgu - mówi ekspertka.
Obecnie niemiecka minister obrony ma wskazywać izraelski system Arrow-3 jako zakładaną obronę powietrzną przeciwko rakietom balistycznym w wyższych partiach atmosfery, zaś amerykański system średniego zasięgu Patriot i niemiecki system krótkiego zasięgu IRIS-T jako możliwe elementy takiej inicjatywy.
Justyna Gotkowska podkreśla jednak, że "podpisanie listu intencyjnego jest bardzo wczesnym etapem inicjatywy i raczej sygnałem wyrażającym chęć dalszej współpracy niż konkretnymi planami". - Większość państw, które podpisały list intencyjny, prowadzi własne programy modernizacyjne w obszarze obrony powietrznej bardzo krótkiego, krótkiego i średniego zasięgu, i udział w inicjatywie może traktować jako możliwość uzupełnienia posiadanych zdolności, jeśli będzie to odpowiadało ich krajowym planom modernizacyjnym i możliwościom finansowym - zaznacza.
Dlaczego bez Polski?
W czwartkowym podpisaniu listu intencyjnego nie wzięła udziału Polska. Pytany o to minister obrony Mariusz Błaszczak stwierdził, że "taką broń Polska już posiada" wskazując na program "Mała Narew" realizowanym we współpracy z Brytyjczykami. - Jestem jednak przekonany, że nasze możliwości są większe niż plany, które zostały dziś przedstawione - dodał.
Również Justyna Gotkowska zauważa, że "Polska prowadzi najbardziej zaawansowany program modernizacji zdolności obrony powietrznej bardzo krótkiego, krótkiego i średniego zasięgu w regionie". - W przypadku średniego zasięgu prowadzi współpracę wojskowo-przemysłową ze stroną amerykańską w ramach programu WISŁA. W ramach programu NAREW dotyczącego obrony krótkiego zasięgu współpracuje z kolei z Wielką Brytanią z ustalonym w dużej mierze harmonogramem dostaw. Między innymi w związku z tym po stronie polskiej było najprawdopodobniej małe zainteresowanie niemiecką inicjatywą - wyjaśnia.
Zdaniem ekspertki OSW jest zbyt wcześnie by mówić o tym, jak mogłaby wyglądać współpraca systemów obrony powietrznej budowanych w Polsce i 15 innych europejskich państwach - European Sky Shield Initiative na obecnym etapie jest "bardzo mało konkretną inicjatywą". - W założeniu systemu obrony powietrznej zakupione w ramach ESSI i poza nią będą częścią NATO-wskiego systemu NATINAMDS, więc nie powinno być problemów z interoperacyjnością - zwróciła uwagę. - Patrioty są przecież wykorzystywane przez wiele państw NATO. System Arrow-3 musiałby zostać jednak dostosowany do NATO-wskich wymogów - zauważyła Justyna Gotkowska.
Patrioty w Polsce
Baterie Patriot mają stworzyć w Polsce system obrony powietrznej średniego zasięgu Wisła. Dwie baterie zakupione w pierwszej z dwóch planowanych faz programu będą wyposażone w radary sektorowe, o polu obserwacji ok. 120 stopni. Kolejne mają być zintegrowane z nowym radarem 360 stopni. W maju MON wystąpiło do USA z zapytaniem o ofertę sześciu kolejnych baterii. Mają one zostać zintegrowane z nowym, dookólnym radarem. W kwietniu w USA rozpoczęły się próby poligonowe radaru LTAMDS (Lower Tier Air and Missile Defense Sensor), skonstruowanego przez Raytheon Missiles & Defense.
W drugiej fazie programu Wisła, jako uzupełnienie pocisków PAC-3MSE, zdolnych do zwalczania pocisków balistycznych, MON przewiduje zakup tańszych efektorów, do zestrzeliwania mniej wymagających celów jak samoloty i śmigłowce. MON wskazało tu na pociski z rodziny CAMM brytyjskiego oddziału europejskiej grupy MBDA o większym zasięgu niż wybrane w programie Narew.
Polska wybrała system Patriot jako podstawę programu obrony powietrznej średniego zasięgu Wisła w kwietniu 2015 r. Międzyrządowy kontrakt w pierwszej z dwóch zakładanych faz podpisano w 2018 r. Umowa wartości 4,75 mld dolarów (z tego ponad 700 mln zł przewidziano na zakup elementów w polskich zakładach) przewiduje dostawy dwóch baterii (16 wyrzutni) Patriot z radarem o polu widzenia 120 stopni, 208 pocisków PAC-3 MSE koncernu Lockheed Martin; zestawy mają być zintegrowane z nowym systemem zarządzania polem walki IBCS (Integrated Air and Missile Defense Battle Command System) firmy Northrop Grumman.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images