Arabia Saudyjska opublikowała nowe nagranie, pokazujące trwające piąty dzień bombardowania wymierzone w rebeliantów w Jemenie. "Saudowie chcą powstrzymać wpływy Iranu, ale ich interwencja może dodatkowo pogłębić chaos w Jemenie" - ostrzega londyński "Financial Times".
Nagranie przedstawia nalot przeprowadzony na stołeczne lotnisko El Rahaba w Sanie. - W bombardowaniu prowadzonym przez Arabię Saudyjską i wspierające ją inne państwa Zatoki Perskiej zniszczony został przejęty przez rebeliantów samolot oraz rakiety balistyczne - poinformował saudyjski generał Ahmed Asiri, cytowany przez saudyjską agencję prasową.
Jak informowała agencja Reutera, bomby spadły również w dzielnicy dyplomatycznej Sany, w okolicy pałacu prezydenckiego, oraz na magazyn wojskowy w pobliżu jemeńskiej stolicy.
Według kontrolowanego przez rebeliantów Huti Ministerstwa Zdrowia, w bombardowaniu w nocy z soboty na niedzielę zginęło 35 osób, a 88 zostało rannych.
"FT": Interwencja Saudów pogłębi chaos
"Interwencja Arabii Saudyjskiej w Jemenie ma na celu powstrzymanie rosnących wpływów Iranu, jednak eskalacja działań zbrojnych może doprowadzić do przemienienia się tamtejszego konfliktu w totalną wojnę domową" - pisze "Financial Times".
Londyński dziennik zwraca uwagę w komentarzu redakcyjnym, że angażując się w jemeński konflikt Arabia Saudyjska "wysłała mocny sygnał Iranowi, który jest jej rywalem w walce o dominację w regionie".
Rijad i Teheran walczą o wpływy
"FT" przypomina, że Rijad jest poważnie zaniepokojony rosnącą aktywnością Teheranu w świecie arabskim i jego zaangażowaniem w konflikty w Iraku, Syrii i Libanie, a także ostatnio w Jemenie po stronie rebeliantów z ruchu Huti. Zdaniem "FT" to właśnie opowiedzenie się Iranu po stronie przeciwników władz w Sanie zmusiło Arabię Saudyjską do działania.
"Irańska rewolucja, która niedługo może dotrzeć do wschodnich prowincji Arabii Saudyjskich, gdzie znajdują się prawie wszystkie złoża ropy naftowej, a lokalni szyici są obiektem represji, wywołuje w Rijadzie paranoję. Jednak naloty powietrzne najpewniej nie zmienią skomplikowanej sytuacji (w Jemenie), a wysłanie tam sił lądowych najprawdopodobniej doprowadzi do całkowitego chaosu. Tak jak w Syrii i Libii nie ma w Jemenie jasno zarysowanych frontów, tylko szerząca się krzywda i rosnące zagrożenie ze strony dżihadystów" - podkreśla "FT".
"Jemen niemożliwy do rządzenia"
Dziennik przypomina, że historia Jemenu pokazuje, że kraj ten był od dawna "prawie niemożliwy do rządzenia" o czym przekonała się m.in. Wielka Brytania i imperium osmańskie, a także późniejsi regionalni przywódcy, którzy planowali jednoczyć świat arabski.
Sytuację w Jemenie komplikuje udział w konflikcie wielu stron. Poza ruchem Huti wspieranym przez Iran są siły wierne prezydentowi Abd ar-Rabowi Mansurowi al-Hadiemu, oddziały deklarujące poparcie dla byłego przywódcy Alego Abd Allaha Salaha, a także dżihadyści z Al-Kaidy Półwyspu Arabskiego (AQAP) i Państwa Islamskiego (IS). Jednak "FT" zwraca uwagę, że dla Arabii Saudyjskiej nadal największym zagrożeniem pozostaje Iran.
Autor: mm/ja / Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: ENEX