13 tysięcy estońskich żołnierzy, w tym 7 tysięcy rezerwistów, uczestniczy w manewrach o kryptonime "Jeż", które potrwają do 15 maja. Ćwiczenia wojskowe odbywają się w różnych częściach kraju i biorą w nich udział także polscy piloci.
Manewry rozpoczęły się w poniedziałek. Po raz pierwszy w historii Estonii na potrzeby ćwiczeń zmobilizowano całą 1 Brygadę Piechoty, rdzeń estońskiej armii. Wraz z zawodowymi żołnierzami ćwiczą rezerwiści, poborowi, członkowie estońskiej Ligi Obrony oraz żołnierze z ośmiu państw sojuszniczych NATO.
Po pierwsze: mobilizacja społeczeństwa
Celem operacji "Jeż" jest sprawdzenie możliwości mobilizacyjnych Estonii, zwłaszcza jeśli chodzi o rezerwistów i ochotników z Ligi Obrony, a także doskonalenie ich umiejętności.
W manewrach uczestniczą m. in. Amerykanie z czołgami Abrams i samolotami bliskiego wsparcia powietrznego A-10 Thunderbolt. Obecni są Brytyjczycy z myśliwcami Tajfun Królewskich Sił Powietrznych i Polacy z czterema samolotami szturmowymi SU-22.
Kraje bałtyckie chcą współpracy z Polską
Szef estońskich sił zbrojnych, generał broni Riho Terras, zasugerował swoim odpowiednikom z pozostałych państw bałtyckich zacieśnienie współpracy wojskowej z Polską.
Sugestia padła na czwartkowym spotkaniu generałów z Litwy, Łotwy i Estonii. Celem zacieśnienia współpracy miałaby być lepsza koordynacja obrony państw regionu.
- Państwa bałtyckie mają dobre relacje z naszym sojusznikiem Polską i to oczywiste, że należy dążyć do rozwijania współpracy z tym krajem. Polska odgrywa ważną rolę w procesie utrzymywania bezpieczeństwa państw bałtyckich - powiedział Terra.
Dowódcy trzech armii zgodzili się także na zorganizowanie wspólnego batalionu, który wszedłby w skład sił szybkiego reagowania NATO. Na jego czele ma stanąć estoński oficer.
Autor: fil//rzw / Źródło: http://news.err.ee
Źródło zdjęcia głównego: US Navy | Sgt. Rocco DeFilippis