W amerykańskiej stoczni Bath Iron Works zwodowano nowy niszczyciel USS Zumwalt. To najbardziej awangardowy i najnowocześniejszy okręt świata. Po ukończeniu ma dysponować między innymi działami elektromagnetycznymi. Ze względu na bardzo wysoką cenę zamiast planowanych 32 takich okrętów zostaną zbudowane tylko trzy.
USS Zumwalt w momencie zwodowania jest ukończony w 87 procentach. Oznacza to, iż stocznia musi teraz przeprowadzić końcowe prace wykończeniowe i próby. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, okręt zostanie przekazany flocie w przyszłym roku, pięć lat po rozpoczęciu budowy.
Wodowanie okrętu miało mieć miejsce na początku października, ale musiało zostać przełożone ze względu na kryzys budżetowy i chwilowe wstrzymanie finansowania.
Futurystyczny wygląd rodem z XIX wieku
Nowy niszczyciel jest obecnie szczytowym osiągnięciem amerykańskiej technologii w zakresie budowy okrętów. USS Zumwalt, jako jednostka prototypowa całej klasy nazywanej Zumwalt, został nasycony wszelkimi nowinkami technologicznymi, które można było wykorzystać. W efekcie uzyskano okręt iście futurystyczny.
Nietypowy jest już sam wygląd, znacznie odbiegający od tego co obecnie jest standardem w budownictwie okrętowym. Kształt kadłuba jest odwrotnością standardowych rozwiązań. Burty okrętu zwężają się ku górze, a dziób jest odwrócony do góry nogami. Tego typu rozwiązań nie stosowano w okrętach niemal od wieku.
Tego rodzaju konstrukcja to w znacznej mierze efekt dążenia do maksymalnego zmniejszenia echa radarowego okrętu, czyli uczynienia go jak najmniej widzialnym dla radarów (technologia stealth). W tym celu niemal wszystkie anteny, radary i większość uzbrojenia również schowano w środku, tak aby na zewnątrz nie wystawały żadne elementy, od których mogłaby się odbić wiązka radaru.
Innym ciekawym rozwiązaniem, niewidocznym z zewnątrz, jest wyjątkowo rozbudowany system elektryczny okrętu. Ponieważ całe nowoczesne uzbrojenie i systemy radarowe potrzebują bardzo dużo prądu, to postanowiono uczynić niszczyciele pływającymi elektrowniami. Prądu dostarczają dwie duże turbiny gazowe napędzające generatory dające 78 megawatów energii, co stanowi równowartość ponad stu tysięcy koni mechanicznych. Prąd jest następnie dystrybuowany do rozbudowanej elektroniki, uzbrojenia i silników napędzających śruby.
Strzelanie prądem
Okręt ma dość standardowe uzbrojenie, złożone z 80 pionowych wyrzutni rakiet, dwóch dział kalibru 155 mm do ostrzeliwania celów lądowych i dwa działka kalibru 57 mm do bezpośredniej obrony. Najciekawsze w tym zestawie są działa kal. 155 mm, które są zupełnie nową konstrukcją.
Dzięki nowoczesnej amunicji z rakietowym "dopalaniem" i naprowadzaniem GPS, USS Zumwalt ma móc ostrzeliwać cele odległe około stu kilometrów z dużą precyzją. Jednocześnie oba działa będą w stanie łącznie wystrzelić 20 pocisków w minutę co oznacza nawałę ognia relatywnie małym kosztem, bo kilka pocisków jest znacznie tańsze niż rakieta Tomahawk, której trzeba by użyć w zamian.
W przyszłości oba działa mają zostać wymienione na jeszcze potężniejsze, mianowicie na działa elektromagnetyczne. Do ich obsługi przyda się potężna elektrownia okrętu. W działach elektromagnetycznych pocisk jest rozpędzany nie poprzez wybuch prochu, ale przepływ prądu. Amerykanie testują obecnie prototypy takiego futurystycznego działa. Zgodnie z założeniami mają one trafić na pokład niszczycieli Zumwalt za około dekadę. Mają strzelać na niemal 200 kilometrów. Dla przykładu oznacza to, iż pływając po Zatoce Gdańskiej okręt mógłby bombardować Toruń i Bydgoszcz.
Pływające wystawy
Chcą zmieścić tyle nowinek w jednym okręcie Amerykanie nie mogli oszczędzać na rozmiarze. W efekcie wyszedł im niszczyciel tylko z nazwy, bowiem USS Zumwalt wypiera aż 15 tysięcy ton. Jeszcze w okresie II Wojny Światowej tak duże okręty były określane mianem ciężkich krążowników. Dla porównania największe okręty polskiej floty, stare amerykańskie fregaty typu Oliver Hazard Perry, wypierają tylko cztery tysiące ton.
Jednocześnie pociągnęło to za sobą gwałtowny wzrost kosztów. W latach 90-tych zakładano budowę 32 takich okrętów, ale kiedy doprecyzowano ich ostateczną formę, to okazało się, że jeden kosztuje ponad trzy miliardy dolarów (dwa razy więcej uwzględniając koszty opracowania technologii). W efekcie zdecydowano się na budowę tylko trzech jako jednostek eksperymentalnych. Zastosowane i przetestowane w nich technologie mają zostać mniejszym kosztem użyte w kolejnych budowanych okrętach starych i nowych typów.
Trzy niszczyciele Zumwalt będą więc przez wiele lat najnowocześniejszymi jednostkami wojennymi na świecie, pływającymi pokazami możliwości technicznych przemysłu zbrojeniowego USA. Z racji na ograniczenia budżetu Pentagonu nie należy się spodziewać podobnych do drugiej dekady XXI wieku.
Autor: mk/jk / Źródło: tvn24.pl