Decyzja o nałożeniu amerykańskich sankcji przeciwko Rosji za jej ingerencję w wybory prezydenckie w USA, choć zdecydowanie spóźniona i być może nie dość daleko idąca, bez wątpienia jest słuszna - komentuje w piątek "New York Times".
Jak ocenia dziennik, "byłoby nieodpowiedzialne", aby prezydent Barack Obama odszedł z urzędu w przyszłym miesiącu i pozwolił na to, by rosyjski prezydent Władimir Putin sądził, że "może bezkarnie podejmować próby osłabienia amerykańskiej demokracji". "Byłoby to szczególnie niebezpieczne dziedzictwo, wziąwszy pod uwagę wysoce niepokojącą sympatię prezydenta elekta Donalda Trumpa do Putina i upartą odmowę uznania ustaleń amerykańskich agencji wywiadowczych, że rosyjskie cyberataki były obliczone na sprzyjanie Trumpowi i zaszkodzenie Hillary Clinton" - napisano w artykule redakcyjnym. Reakcja Obamy "z pewnością oznacza kłopot dla Trumpa", tym bardziej że wraz z ogłoszeniem sankcji administracja USA ujawniła kolejne dowody na ingerencję Rosji, w tym raport FBI i ministerstwa bezpieczeństwa kraju - uważa "NYT".
"Najdalej idąca odpowiedź od zimnej wojny"
"Washington Post" komentuje, że odpowiedź administracji USA, "ogłoszona zaledwie kilka tygodni przed końcem prezydentury Obamy, stanowi kulminację miesięcy wewnętrznej debaty na temat reakcji na rosyjskie prowokacje w roku wyborczym" w Stanach Zjednoczonych.
W opinii "WaPo" sankcje i decyzje o wydaleniu rosyjskich dyplomatów, ogłoszone w czwartek, "stanowią najdalej idącą amerykańską odpowiedź na rosyjską działalność od zakończenia zimnej wojny i najściślej związaną z rosyjskimi działaniami hakerskimi".
Waszyngtoński dziennik zaznacza, że choć amerykańskie władze nie wymieniły konkretnie Putina jako odpowiedzialnego za cyberingerencję, "to Obama zasugerował, że działania te zostały zaaprobowane przez same szczyty rosyjskich władz".
Administracja pokazuje kły
"New York Times" wskazuje, że dotychczas poczynania Obamy w tej kwestii były powolne i "do czwartku jego jedyną publiczną - ale słabą - odpowiedzią było 'napiętnowanie' Rosjan jako odpowiedzialnych za cyberataki na Krajowy Komitet Partii Demokratycznej (DNC) oraz inne organizacje polityczne, a także ostrzeżenie Kremla przed dalszą ingerencją".
Gazeta ocenia zarazem, że w swojej najnowszej reakcji amerykańska administracja "rzeczywiście pokazuje kły", głównie jeśli chodzi o sankcje nałożone na rosyjskie służby specjalne - FSB i GRU.
Podkreśla, że Obama podjął jednocześnie decyzję o wydaleniu 35 rosyjskich dyplomatów i odebraniu dwóch kompleksów wypoczynkowych na terenie USA w odpowiedzi na nękanie amerykańskich dyplomatów w Rosji przez tamtejsze służby bezpieczeństwa. "Obama powinien był podjąć kroki odwetowe w związku z takim postępowaniem już dawno temu" - zauważa "New York Times". Jak wyjaśnia, wydalenie dyplomatów "zwiększa surowość amerykańskiej odpowiedzi i uderza bezpośrednio w rosyjskich obywateli, podczas gdy zakazy podróży i zamrożenie aktywów, wprowadzone w ramach sankcji, takiego wpływu nie mają"
Autor: kg\mtom / Źródło: PAP